To może tak na zakończenie dnia...kilka moich przemyślen... czy tez doświadczeń... odnośnie ostatniego posta Leny.
Jeżeli pod określeniem....nabyta....rozumiemy...odziedziczona.... to się z nim zgadzam.Nie zgadzam się tylko z tym....że ł. można się zarazić.
Moje rozumowanie idzie w następującym kierunku....każdy dziedziczy jakis genotyp po swoich przodkach.W tym worku dziedziczemy....i urode i zdrowie ...no wszystko.Są tam tez geny chorób czy ogólnie pojętej naszej kondycji zdrowotnej.Bardzo czesto nasz organizm jest na tyle silny.... że potrafi z tymi zlymi genami walczyć...albo też te geny są są na tyle slabe...ze sie nie uwidacznają.Ale tez czesto dochodzi do słabszej kondycji naszego organizmu...czy to ze względu na wiek...zaburzenia hormonalne...przyjmowane leki.. diety...czy wreszcie zmiany wywolane cywilizacją.
I wtedy... bardzo czesto... następuje szeroko pojęte... obniżenie odporności... a co za tym idzie... organizm przesteje walczyć ze "złymi genami".
Odnośnie ł. nie spotkałam jednoznacznego stwierdzenia...że ją to wywołuje na pewno to i to...a leczy się ją tym i tym.Na dziś to są wszystko tylko przypuszczenia... i tak naprawdę... to sam chory... musi szukać... co na niego działa...czym tę cholerę jakoś okiełznać.Czasem jest to dieta... czasem suplementacja... czasem zmiana trybu życia...ale to wciąż są tylko gdybania... szczęśliwi ci... którym udalo się znaleźć SWÓJ lek.
Lena nie przejmuj sie tym co gadaja inni...rób swoje w sensie szukaj... co Twojemu dziecku może pomóc.Bo znalezienie mazidła.... to tylko wierzcholek góry.Trzeba szukać i atakowac od środka. Wszystko.. co napisalaś odnośnie diety... to prawda... ale niekoniecznie to musi się sprawdzić u Twojego dziecka.
Myślę że jak przyjmiesz do wiadomości...że Twoje dziecko ma ł....to przestanie Ci skakać ciśnienie... na nie wiem jakie... dewagacje ludzkie.Z genami ł.się rodzisz... i z tym musisz nauczyć się żyć...innej drogi na dziś... ja nie znam.Trzymaj się i szukaj...pomożesz Swojemu dziecku ale i sobie też.Pozdrawiam
