W tym miejscu piszemy o przebiegu swojego leczenia, radzimy się innych odnośnie leczenia własnego przypadku choroby.
 Basieńka44
#13787
Nie to żebym coś miała przeciw cygnolinie oprócz tego ze mnie @ parzy a pytam z ciekawości :D :D
Awatar użytkownika
 Gosiaczek68
#13788
Basiu u mnie po tygodniu stosowania to nie widac nic, null, zero...
Miesiac daje czasu na oznaki poprawy, mimo ze w tym czasie następuje pogorszenie to ja wytrwale działam dalej, chyba że juz naprawde skóra jest w coraz gorszym stanie to mus zmienic leczenie. Obecnie "badam" Dovonex i daje jemu tez m-c (lub do mometu skończenia się maści)
Nigdy przy takich kuracjach nie zrezygnowałam z tego typu mości jak nagiretkowa czy tez maśc z Vit A u mnie Retimax1500, i wszelkie inne natłuszczacze czy tez nawilżacze. One są bardzo potrzebne, powiedziałbym nieodzowne podczas leczenia, ale jednak ja do swojego leczenia dołanczam specyfiki lecznicze typu dziegcie czy też obecnie pochodne Vit D3 w wszystko inne wspomagajaco tylko. ;)
 Basieńka44
#13789
no widzisz Gosiu a ja jak trafię na odpowiednie mazidło po tygodniu mam prześwity zdrowej skóry więc mam światełko w tunelu które daje kopa do dalszego działania :D :D które już leci z górki miałam dwie remisje jedną po suplach po dwóch tygodniach skóra była prawie czysta drugą po wyciągu po dwóch miesiącach zostały tylko przebarwienia skóry bez żadnej plamki
teraz testuje kminek w kąpieli czoło prawie czyste, uszy też, tam gdzie były zmiany świeże już ich nie ma, zostały te oporne krowy od łokci do nadgarstków i od kolan do kostek nie po całości jak kiedyś było a pojedyncze ale w tych miejscach zmiany miałam zawsze i zawsze najdłużej się leczyły,
A nauczona doświadczeniami poprzednich lat nie mogę dopuścić do zbyt dużego pogorszenia jak ty po cygnolinie bo potem tego i rok nie ogarnę :D
dlatego ja uważam że te mazideł ka też leczą i to wcale nie dłużej jak cygnolina czy dziękcie połączone z kąpielami i ogarnięciem stresu w moim przypadku.
Awatar użytkownika
 henia
#13792
Tylko pogratulować Basiu :* I na takich przykładach jak Twój, to tłumaczyć wszystkim - dlaczego, nie od razu sterydy. Powodzenia :)

Niestety mam jak Gosia, jak nie wyciągnę ciężkiej artylerii, to sobie mogę maziać, i maziać, i maziać... :(
 Basieńka44
#13793
Ważne w tym wszystkim wsłuchać się w organizm i wyczuć gdzie problem leży, badania nie zawsze go wykryją na czas a jak już wykryją ciężko go rozwiązać, czasem :)
bo okazuje się zbyt poważny już.
Zawsze to lepiej zapobiegać jak leczyć
A to co wychodzi na skórę to jeden z objawów,sygnał żeby się przyjrzeć co dzieje się w organizmie a nie ufać bezgranicznie to genetycznie i tylko problem skóry
Uff alem mądrości nasadziła :D :D
Awatar użytkownika
 henia
#13795
Basieńka44 pisze:[...]Zawsze to lepiej zapobiegać jak leczyćA to co wychodzi na skórę to jeden z objawów,sygnał żeby się przyjrzeć co dzieje się w organizmie a nie ufać bezgranicznie to genetycznie i tylko problem skóry[...]
Do tego, żeby potraktować ł. jako objaw, to trzeba i wiedzy, i doświadczenie, i czasu. Warto przetestować na sobie przynajmniej wątek żywieniowy.Ale może zdarzyć się i tak, że nie znajdziemy przyczyny.W/g mnie zaleczać to co można, i jest widoczne a dalej powoli i systematycznie drążyć/poszukiwać.

Co do genetyki, to jak wiadomo, mam odmienne zdanie w sensie: tak ł. ma podłoże genetyczne :D Niemniej to nigdy nie zwalniało mnie z poszukiwań :geek:
 Basieńka44
#13797
Heniu czytałam dziś o sodzie i trafiłam na cuś takiego
Jeżeli zakwasisz organizm, komórki zaczną obumierać i produkować więcej odpadów, niż możesz wydalić, zmienia się DNA komórki i rakowacieje. Zakwaszone środowisko organizmu daje super środowisko do zarówno rozwoju komórek rakowych (kwaśny znaczy ubogi w tlen, mierzony przez pH) jak i do rozwoju grzyba / pleśni.
jak mi to bardzo pasuje i do naszej @ z tymi różnymi i u różnych objawami :) :)
zakwaszenie organizmu nie daje żadnych konkretnych objawów uchwytnych badaniami a na końcu wychodzi rak i wtedy już za późno na cokolwiek bywa :zipit: :zipit:
Awatar użytkownika
 henia
#13798
Basiu wieści, które tu zapodajesz są ważne. Zawsze i wszędzie wszyscy, którzy posiadają trochę wiedzy na temat naszych organizmów, piszą i tłumaczą na zasadzie mantry: odkwaszajmy się, to podstawa wszelkich naszych napraw http://www.mojadrogadozdrowia.com/zakwa ... y-110.html
Ale też zawsze pamiętać trzeba: nie szalejmy, nie stawiajmy wszystkiego na jedną kartę. Nasza ł. to objaw naszych złych immunologii, to objaw nie najlepszej pracy naszej wątroby. Nie wolno nam, bez pełnej wiedzy ryzykować za wiele.

Przeżyłam zawał, jestem cały czas na wspomaganiu farmakologicznym, mam zaburzona budowę krwi, i mówię z cała odpowiedzialnością za swoje słowa: nie zawsze i nie w każde poszukiwania dadzą pozytywny efekt. Ba, bardzo łatwo jest zaburzyć równowagę wewnętrzną organizmu, ale naprawić ją ponownie, to droga z wieloma wybojami. Wielka rozwaga w tych naszych poszukiwaniach jest wskazana. Pozdrawiam :)
Ostatnio zmieniony 25 sie 2012, o 18:45 przez henia, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
 antonia
#13799
Ja swoją małpę mam w spadku po mamie :D Ona się do tego nie przyznaje ale podpadł mi jej paznokieć u nogi, poza tym mój brat również miał łuszczycę i siostra też narzeka na skórę głowy - kilka maleńkich łuszczących się plamek, które giną i powracają :surprised:
Awatar użytkownika
 henia
#13800
Czy ta nasz @ jest uwarunkowana genetycznie czy nie, to niczego nie zmienia w moim postępowaniu z nią. Dlatego nie rozumiem tych wszystkich dywagacji - genetyczna czy nie? :annoyed: