Tu wspieramy się nawzajem w sensie psychicznym. Jeśli chcesz się wygadać, nie masz już siły, to jest to dobre miejsce, żeby podzielić się swoimi troskami. Tu pisz na temat motywacji w walce z łuszczycą i łzs oraz metodach poprawiania sobie samopoczucia.
Awatar użytkownika
 Paweł
#179
No właśnie, co robicie gdy nie chce Wam się już smarować, codziennie to samo i to samo, a rezultatów nie ma. Albo gdy stosujecie jakieś diety - one też często wymagają wyrzeczeń. Jak się motywujecie?

Ja mogę się wypowiedzieć w obydwu przypadkach, bo często się smaruję i czasem stosuje dietki - ale nie takie na łuszczycę ;)

Ogólnie rzecz biorąc staram się organizować tak dzień, żeby smarowanie było jego częścią - taką rutyną co trzeba zrobić i już. Dobrym dla mnie rozwiązaniem jest wyznaczenie sobie czasu. Przykładowo teraz o 20.00 smaruję się i tyle. Około tej godziny mam się posmarować. Jestem już przyzwyczajony do tego. Najbardziej motywująca jest poprawa stanu skóry. Co jakiś czas testuje nowe rozwiązania. Nie nakręcam się od razu, bo po chwili może zapał opaść. Testuje na chłodno. Jeśli po powiedzmy miesiącu nie ma żadnej poprawy, to testuję co innego.

Odnośnie dietki to podobnie jak ze smarowaniem. O stałych porach jem i tyle. Dziś mam zjeść to co sobie wymyśliłem i nie ma odwrotu.

Co ważne jeśli czasem pozwalam sobie na odstępstwa, to zwykle coraz częściej to jest i wówczas cała systematyczność upada. A Wy się jakoś motywujecie?
Awatar użytkownika
 puma
#192
gratuluję silnej woli :D ja to raczej jestem rozwalona jak paczka dropsów i nie umiem ułożyć sobie planu dnia, ciągle coś innego mi wyskakuje :D staram się oczywiście smarować codziennie ale przyznam się, że nie raz sobie odpuszczam (lenistwo niestety...) a najbardziej mnie motywuje pogoda za oknem ;) gdy robi się ciepło to smaruję się jak szalona żeby wskoczyć w krótki rękaw xD
Awatar użytkownika
 Paweł
#193
Z tą pogodą to ja mam odwrotnie xD Jak jest ładna pogoda, lato to mi się nie chce smarować. Wiadomo człowiek jest wówczas w różnych miejscach i zapomina o smarowankach, diecie. A jak jest zima to i tak większość czasu w chałupie siedzę, więc łatwiej to wszystko usystematyzować.
 michelle18
#962
Ja właściwie dopiero od niedawna choruję, ale właśnie przyzwyczaiłam się że przed snem trzeba posmarować całe ciało i tego się trzymam xD Teraz jak mam jeszcze te naświetlania, to trzy razy w tygodniu trzeba się pofatygować do przychodni no i jeszcze po każdym zabiegu wysmarować całe ciało :P Jak wracam do domu po tych zabiegach to tak się nie spieszę do tego smarowania hehe xD ale zawsze sobie powtarzam że trzeba dla własnego dobra :P No i widzę rezultaty więc to tym bardziej mnie motywuję ;)
Awatar użytkownika
 Paweł
#971
Nie ma co ukrywać, że rezultaty naszych starań w jakiejkolwiek sferze życia są motywujące :) Jeśli chodzi o smarowanka to ja to traktuję jak rutynę - trzeba zrobić i tyle, tak, jak trzeba jeść czy iść do pracy/szkoły.
 konto usunięte
#984
Paweł pisze:No właśnie, co robicie gdy nie chce Wam się już smarować, codziennie to samo i to samo, a rezultatów nie ma.
Jak mi się nie chce, to się nie smaruję. Jednakże zawsze po kąpieli używam przynajmniej jakiegoś nawilżacza z naciskiem na chore miejsca - standard higieniczny, bo całą skórę mam już dość suchą.
Paweł pisze:Ogólnie rzecz biorąc staram się organizować tak dzień, żeby smarowanie było jego częścią - taką rutyną co trzeba zrobić i już.
Jeśli smaruję maścią od lekarza chore miejsca 2 razy dziennie, to mnie pomaga. Maść dla skutku wymaga wcierania, nie tylko smarowania (ta z salicylanami i urea), bo jest nieco grudkowata. Najlepiej to robić mokrą ręką i poczekać do wyschnięcia.
Paweł pisze:Odnośnie dietki to podobnie jak ze smarowaniem. O stałych porach jem i tyle. Dziś mam zjeść to co sobie wymyśliłem i nie ma odwrotu.

Nie wszyscy mają dobrze rozwinięty instynkt co do wyboru korzystnego żarła, tzn. smaka na korzystne dla ciała.
Ja np. nie przepadam za mięsem, mimo iż wiem, że czasem trzeba. Chętnie jadłabym więcej ryb, no i owoce morza, ale nie bardzo mnie stać...
Paweł pisze:Co ważne jeśli czasem pozwalam sobie na odstępstwa
Wg mnie dieta, w przeciwieństwie do zabiegów pielęgnacyjnych, wcale nie powinna być regularna.
Moja babcia np. żyła zgodnie z postami kościelnymi (cerkwi prawosławnej), które są daleko bardziej rygorystyczne od KRK, który na coraz więcej pozwala.
Wg mnie człowiek ma całkiem naturalne tendencje do zmienności: raz się buduje, innym razem traci zapasy.
Podejrzewam, że pojęcie dieta w tym przypadku dotyczy tego okresu postnego, kiedy ciało się oczyszcza, ale coś trzeba jednak spożyć :)
 anus51
#1706
Traktuje to tak jak mycie zębów, trzeba i już. Poza tym normalnosć i niczego sobie nie odmawiam,żyje normalnie.
Awatar użytkownika
 mała czarna
#1868
Ami się raczej chce smarować :angel: , jednak nieraz brakuje możliwości i wtedy staram się coś zmienić.Plamy mi się szybko rozrastają i miałabym wyrzuty sumienia ,że to zaniedbuję. Poza tym wolę wyglądać lepiej niż gorzej ;) a to nasze monotonne smarowanie ma wielki wpływ.
 mleo
#1997
Mnie zmotywowała wizja ślubu siostry i chęć "wyglądania" ; wtedy dostałam od dermatologa jakies tabletki (trochę po nich spuchłam ), chodziłam na UVB , stosowałam cygnolinę i w efekcie po 3 tyg. " wygladałam " .
A tak normalnie to nie znoszę smarowania maściami (przeszkadza mi uczucie zimna i inne rzeczy). Pomaga mi wymoczenie w kąpieli i nawilżanie balsamami - oczywiscie to nie leczy tylko pomaga usunąc warstwę chorego naskórka .
Awatar użytkownika
 nikaaa07
#2480
Mnie ostatnio nie jest w stanie nic zmotywować. Nie mam siły walczyć już z chorobą. Fakt, że w moim przypadku z roku na rok jest coraz gorzej wcale nie pomaga. Próbowałam różnych metod, stosowałam mnóstwo maści i nic nie pomaga, moje zmiany jedynie delikatnie bledną, niektóre czasem znikają ale tylko na kilka dni. Najgorsze jest to, że nawet nie mam z kim o tym porozmawiać, bo nikt z moich znajomych tego nie zrozumie. Moja psychika jest ostatnio w opłakanym stanie. Myślałam nawet o terapii u psychologa, żeby jakoś sobie to poukładać. Męczy mnie to okrutnie.
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 8