życie z lekami biologicznymi w tle... hmm...

w tle jest zawsze pytanie: co będzie za kilka/kilkanaście lat (jakie skutki uboczne) - to po pierwsze, a po drugie - jest drugie pytanie: jak długo jeszcze będę miała możliwośc leczenia, czy bedą zastrzyki? To drugie pytanie jest bardziej nawet denerwujące niż pierwsze, bo o pierwszym nie myśli się jakoś stale, zwłaszcza w obliczu znikających zmian
życie wygląda normalnie, tylko sama nie wierzysz w to, że nie musisz już maziać się toną maści, sama nie wierzysz, że w końcu wszystko znika, a wyniki ok

, bo naprawdę tak jest, z mojego doświadczenia wynika, że po stosowaniu Neotigasonu albo Equoralu poleciały mi na łeb na szyję parametry wątrobowe, czy nerkowe, a przy Humirze nic złego się nie działo, musisz na siebie uważać, choć wiem, że to niełatwe - odporność spada, bardzo, trzeba o siebie dbać, żeby się nie zaziębiać, nie łazić tam, gdzie ktoś choruje, uważać na zakażenia...
ja miałam 8 miesięcy leczenia, potem musiałam przerwać, bo dostałam uczulenia (wieeelki placek w miejscu wkłucia), teraz jestem po drugim zastrzyku Stelary
Gajusz, ale to nie jest tak, ze leki biologiczne całkowicie rozwiązują problem, po dłuższym stosowaniu bywa różnie - jedni moi znajomi, którzy od 2 - 3 lat są w terapii nie mają żadnych zmian, albo bardzo niewielkie, inni mają zmiany i jeśli by nie smarowali różnościami to by ich wysypało, w każdym razie ten pierwszy moment, te pierwsze kilka miesięcy przebiegają z naprawdę dużą poprawą, również (czy przede wszystkim) z ustąpieniem objawów stawowych
powodzenia!!

, ja po drugiej Stelarze mam maleńkie zmiany na głowie i zanikajace na ciele, dobijam je Exorexem
