- 25 lis 2011, o 10:31
#5809
Witajcie Forumowicze,
zaglądałam tu od dawna a teraz postanowiłam dołączyć do Waszego grona, podzielić się swoimi spostrzeżeniami i obawami.
Moja historia z kropkami zaczęła się kilkanaście lat temu, jakoś na poczatku liceum. Próbowaliśmy wszystkiego, oczywiście sterydy poszły na pierwszy ogień a zaleczenie zmian w tamtym czasie zawdzięczam cignodermowi. Jeśli chodzi o początek choroby to nie oszczędziła mnie, od razu sypnęło mnie wszędzie, łącznie z dłońmi. Straszny to był czas, zwłaszcza dla dziewczyny w tym wieku, w nowym środowisku itp. Napewno łuszczyca uaktywniła mi się pod wpływem słońca, zresztą najpierw leczono mi uczulenie, które wyskoczyło kiedy po tamtym lecie byłam mocno opalona. Pozniej zmian było więcej i więcej...
I tak przez te wszystkie lata walczę z kropkami, różnymi metodami, najczęściej jednak cygnoliną. Rok temu, po odstawieniu tabletek antykoncepcyjnych wszystko zaczeło pięknie schodzić. Dosmarowałam novate i udało się. Jednak po zrobieniu koniecznych wyników i powrocie do stosowania pigułek wszystko wróciło. I było tak namacalne, że nie mam żadnych wątpliwości co do przyczyny tego wysypu. Obecnie przygotowuję się do kolejnej bitwy, znów cygnolina 0,5%, w chwili obecnej smaruję maścią salicylową żeby usunąć łuskę. Próbowałam nawet nalewki spirytusowej z konwaliami, pewnie gdzieś znaleźliście taki przepis. Mogę powiedzięc tyle, że rzeczywiście ładnie mi zdjęło łuskę i nieco rozjaśniło zmiany ale jakiś szczególnych efektów leczniczych nie zauważyłam. Próbowałam w czasie całej naszej wspólnej kariery róznych maści w tym: elocom, daivobet, sorel plus, novate. Z nich wszystkich jedynie novate jakoś tam pomagała doraźnie ale najlepsze efekty widzę po cygnolinie. Do niej maść chłodząca z hydrokortyzonem no i w zanadrzu maść na poparzenia bo one mimo wielu lat stosowania i tak się zdarzają... a teraz mam w miejscach starych duzych placków masę malych kropeczek więc napewno będzie ciężko smarować by nie poparzyć.
Tyle o leczeniu. Aha, dodam że równiez moja mama miała łuszczycę. Nie dane było mi ją zobaczyć bo zniknęla bez żadnego leczenia zaraz po tym jak mama zaszła w ciąże i juz nigdy nie wróciła. Więc jakaś tam nadzieja we mnie się tli, że może.....
Trudno mi żyć z tymi kropkami. Ciągle długie rękawy i długie spodnie
lubię swoje nogi, lubię sukienki, spodenki, plażę, lato ale nie założę krótkich ubrań na takie zmiany.... chętnie poszłabym poszaleć do aquaparku ale w naszym społeczenstwie ciągle jest zbyt mało wiedzy nt. łuszczycy i ludzie patrzą jak na trędowatą. Boją się zarażenia. Przez kilka lat chodziłam do klasy z dziewczyną, która również była chora na Ł. I każda z nas tak to ukrywała, że dopiero po zakończeniu szkoły, przypadkiem jedna u drugiej zauważyła jakąś tam kropkę.
To takie moje powitalne blablabla
bardzo się cieszę, że dołączę do grona osób z podobnymi do moich zmartwieniami i radościami. Cieszę się że mogę z Wami swobodnie rozmawiać, wymieniac się doświadczeniami i nowinkami
pozdrawiam serdecznie, Agnieszka
PS. obecnie, poza cygnoliną, lekarz zaproponował leczenie cyklosporyną. Zastanawiam się, czytam, rozmawiałam jeszcze z innym lekarzem i waham się nad podjęciem decyzji. Jeśli ktoś z Was miał doświadczenie z tym lekiem, jeśli ktoś próbował i zechciałby podzielić się ze mną posiadaną wiedzą to będę bardzo bardzo wdzięczna
zaglądałam tu od dawna a teraz postanowiłam dołączyć do Waszego grona, podzielić się swoimi spostrzeżeniami i obawami.
Moja historia z kropkami zaczęła się kilkanaście lat temu, jakoś na poczatku liceum. Próbowaliśmy wszystkiego, oczywiście sterydy poszły na pierwszy ogień a zaleczenie zmian w tamtym czasie zawdzięczam cignodermowi. Jeśli chodzi o początek choroby to nie oszczędziła mnie, od razu sypnęło mnie wszędzie, łącznie z dłońmi. Straszny to był czas, zwłaszcza dla dziewczyny w tym wieku, w nowym środowisku itp. Napewno łuszczyca uaktywniła mi się pod wpływem słońca, zresztą najpierw leczono mi uczulenie, które wyskoczyło kiedy po tamtym lecie byłam mocno opalona. Pozniej zmian było więcej i więcej...
I tak przez te wszystkie lata walczę z kropkami, różnymi metodami, najczęściej jednak cygnoliną. Rok temu, po odstawieniu tabletek antykoncepcyjnych wszystko zaczeło pięknie schodzić. Dosmarowałam novate i udało się. Jednak po zrobieniu koniecznych wyników i powrocie do stosowania pigułek wszystko wróciło. I było tak namacalne, że nie mam żadnych wątpliwości co do przyczyny tego wysypu. Obecnie przygotowuję się do kolejnej bitwy, znów cygnolina 0,5%, w chwili obecnej smaruję maścią salicylową żeby usunąć łuskę. Próbowałam nawet nalewki spirytusowej z konwaliami, pewnie gdzieś znaleźliście taki przepis. Mogę powiedzięc tyle, że rzeczywiście ładnie mi zdjęło łuskę i nieco rozjaśniło zmiany ale jakiś szczególnych efektów leczniczych nie zauważyłam. Próbowałam w czasie całej naszej wspólnej kariery róznych maści w tym: elocom, daivobet, sorel plus, novate. Z nich wszystkich jedynie novate jakoś tam pomagała doraźnie ale najlepsze efekty widzę po cygnolinie. Do niej maść chłodząca z hydrokortyzonem no i w zanadrzu maść na poparzenia bo one mimo wielu lat stosowania i tak się zdarzają... a teraz mam w miejscach starych duzych placków masę malych kropeczek więc napewno będzie ciężko smarować by nie poparzyć.
Tyle o leczeniu. Aha, dodam że równiez moja mama miała łuszczycę. Nie dane było mi ją zobaczyć bo zniknęla bez żadnego leczenia zaraz po tym jak mama zaszła w ciąże i juz nigdy nie wróciła. Więc jakaś tam nadzieja we mnie się tli, że może.....

Trudno mi żyć z tymi kropkami. Ciągle długie rękawy i długie spodnie

To takie moje powitalne blablabla


PS. obecnie, poza cygnoliną, lekarz zaproponował leczenie cyklosporyną. Zastanawiam się, czytam, rozmawiałam jeszcze z innym lekarzem i waham się nad podjęciem decyzji. Jeśli ktoś z Was miał doświadczenie z tym lekiem, jeśli ktoś próbował i zechciałby podzielić się ze mną posiadaną wiedzą to będę bardzo bardzo wdzięczna
