Życie z łuszczycą na co dzień, czyli jak radzimy sobie z naszą chorobą w codziennych czynnościach.
 betka
#5561
ja tam nie kocham, ale wiem, że smarować muszę do u...nej śmierci :D tylko, że przestało mnie to irytować... chyba o to chodziło Szaterce... (Krysiu, dopiero teraz mam chwilę, jesiennych spacerów nam się zachciało :D )
 swiecki45
#5563
A właśnie że źle robisz pisząc że musisz smarować do usranej śmierci;)Po prostu negatywnie się warunkujesz.Studiuję obecnie ridingi E.Caycego na temat łuszczycy,poszerzam horyzonty;).
Awatar użytkownika
 Gosiaczek68
#5565
betka pisze:ja tam nie kocham, ale wiem, że smarować muszę do u...nej śmierci :D tylko, że przestało mnie to irytować... chyba o to chodziło Szaterce... (Krysiu, dopiero teraz mam chwilę, jesiennych spacerów nam się zachciało :D )
bardzo dobrze ujęte w słowa to o czym myślę, czyli nie smaruje sie tak jakby to była kara, to własnie jest akceptacja z mojej strony, bo ja bardzo nie lubię balsamów mazideł i różnych antycelulitów długich kąpieli i żadnych spa :crazy: Mydło i szybka kąpiel w zupełności by mi wystarczyła :D
 betka
#5566
Uch, Cayce to dla mnie jednak zbyt odjechany :D , ale może zainteresuje Cię Ken Wilber. Cudownie pisze o chorowaniu. O akceptacji i życiu w chorobie i z chorobą. Nie programuję się na wieczne smarowanie pisząc, że będę to robiła do usranej śmierci, mam zamiar raczej mieć dłuuugą remisje i to w niedalekiej przyszłości :) za dużo jednak wiem o tej chorobie. Po prostu te wszystkie zabiegi przestały mnie irytować, traktuję to tak jakbym miała... nie wiem... złamaną nogę - trzeba nosić gips, potem go zdjąć, potem się rehabilitować... albo gdybym miała nadciśnienie - no to biorę leki, unikam picia kawy, sprawdzam to ciśnienie... no po prostu - jestem chora, nie mogę tego zostawić. A że zawsze byłam systematyczna i pracowita ;) ... O ho ho... ;) Teraz to pojechałam... ;) Nigdy nie byłam systematyczna i pracowita, ale uczę się tego, chorując :)
 swiecki45
#5567
Czytałem książki Kena Wilbera ale to raczej może być pomocne dla psychiki łuszczyka.Co do E.Caicego to leczył z pozytywnym skutkiem bardzo wiele różnorodnych chorób.Kto mu podpowiadał te terapie,czy podłączał się w jakiś sposób do pola morfogenetycznego, Kroniki Akaszy czy wg.wierzących Boga,to mało ważne fakt że był bardzo skuteczny. Co do systematyczności i pracowitości też wiele mi brakuje :)
Awatar użytkownika
 henia
#5573
A ja uważam, że wszystkie: metody, zabiegi, czy przekonania są dobre. Szczególnie, jeżeli dają nam siłę do walki.
Jestem przekonana, o podłożu genetycznym ł. ale też na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że musi/musiał wystąpić jakiś czynnik prowokujący/uaktywniający, pierwszy wysyp mojej ł., szczególnie przy jej II typie.
Na dziś mam to w nosie: czy genetyka czy zaburzenie immunologii, czy nieprawidłowa praca organów oczyszczających nas. Szperam, szukam i lecę po całości. Mam efekty, może dlatego, ze nie traktuję tej swojej choroby jako.... "defektu kosmetycznego skóry"? :crazy:
 Basieńka44
#5575
Ja np. zauważyłam że zmiany pokazują się tam gdzie doszło do uszkodzenia naskórka np.przez drapanie czy inne czynniki,naskórek wtedy szybko narasta zupełnie jakby chciał pokryć niewidoczną gołym okiem rankę.
A drapie się jak jestem zdenerwowana bo zaraz wszystko swędzi.
Też nie traktuje tego jako defekt kosmetyczny a zaburzenia ogólnoustrojowe
Jak jelita wątroba i nerki pracują w miarę normalnie nie ma wysypów i to tzw.remisja,tak z moich obserwacji wynika.
I dlatego po sterydach są mega wysypy bo sterydy ścieńczają naskórek robiąc wrota dla syfu z zewnątrz i wew.z źle pracujących organów.
 swiecki45
#5579
Stres jest ponoć też jednym z głównych czynników.Znajoma opowiadała mi że po bardzo spektakularnym wypadku samochodowym dostała nagły wysyp ale po jakimś czasie nastąpiła remisja.Oczywiście leczyła się ale wielu to robi bezskutecznie.Ciało, umysł, duch....wszystko jest energią.Zarówno myśl jak i ciało a wiec wszystko pochodzi z jednego.Choroby psychosomatyczne są częstsze niż się większości wydaje.Nie jest powiedziane że wyższa jaźń poprzez umysł nie jest w stanie zmienić nawet kod genetyczny.Cudów nie ma są tylko rzeczy których ludzie nie są w stanie pojąć koncepcyjnym umysłem.
 Basieńka44
#5582
Wszystko przed tobą puma moja ł przez 40 lat olewała stres a po 40-zrobiła a kuku i do tej pory chce się bawić,nawet jak ja nie chce :( :)
A też nerwowa strasznie jestem i byłam zawsze.