- skuteczność szczepionek przeciwkrztuścowych pełnokomórkowych (DTP) szacowana jest na 71 – 85% w okresie 3-5 lat od ostatniego szczepienia, szczepionki acelularne (DTaP) wykazują trochę niższą skuteczność, jednak ww wyniki mogą być zawyżone na skutek błędu percepcji osób zaangażowanych w badania kliniczne,
- zbiorowa odporność przeciwko krztuścowi i całkowite przerwanie transmisji tej bakterii nie jest możliwe do osiągnięcia m.in. ze względu na zmiany w odpowiedzi immunologicznej wywołane przez szczepienia u szczepionych osób, które skutkują atypowymi zachorowaniami a nawet osłabieniem eliminacji zarazka przy kolejnych infekcjach,
- Polska jest jednym z niewielu krajów stosujących nadal preparaty pełnokomórkowe DTP (firmy Biomed) pomimo dostępności preparatów acelularnych DTaP. Większość krajów rozwiniętych zrezygnowała z preparatów pełnokomórkowych z korzyścią dla bezpieczeństwa szczepionych dzieci,
- obecna kampania wprowadzania dawek przypominających we wszystkich grupach wiekowych włącznie z kobietami w I trymestrze ciąży jest jednym wielkim eksperymentem,
- obecne rekomendacje poddawania antybiotykoterapii wszystkich chorujących i wszystkich osób z bliskiego kontaktu nie mają żadnych podstaw naukowych, a nawet stoją w sprzeczności z wieloma publikacjami na ten temat,
https://szczepieniakrztusiec.wordpress.com/
"
Jeśli wprowadza się obowiązek szczepień, to oznacza, że dziecko nie jest prywatną sprawą rodziców. Skoro tak, to należy być konsekwentnym i wprowadzić odpowiedzialność państwa polskiego - jako sprawcy - w przypadku zachorowania dziecka po szczepieniu. Takiej odpowiedzialności państwo polskie przyjąć nie chce. Obecnie jest tak, że jak się dziecko po szczepieniu rozchoruje, dostanie paraliżu, uszkodzenia neurologicznego np. encefalopatii, zapalenia mózgu, porażenia wiotkiego mięśni, posocznicy, zapalenia jąder, wstrząsu anafilaktycznego, zakażenia gruźlicą (BCG), umrze, itd. â patrz Rozporządzenie w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych - Dz.U. nr 254, poz. 1711, rok 2010, to rodzice zostają sami z dzieckiem. Wtedy dziwnym trafem problem jest prywatną sprawą rodziców. I tego rodzice odmawiający szczepień chcą uniknąć. Skoro - jak twierdzą władze - nie ma ryzyka, to dlaczego te władze nie wezmą pełnej odpowiedzialności za to ryzyko?