Jesteś nowy(a) na forum? Przywitaj się, przedstaw, napisz kilka słów o sobie, swoich zainteresowaniach, jak rozpoczęła się u Ciebie łuszczyca.
Awatar użytkownika
 Bacha
#23810
Witam wszystkich,

Po długim anonimowym buszowaniu na forum, nadszedł czas na prezentację. Śląska dziołcha Basia, dzieli życie z koleżanką ł. od 9 lat, która to rozgościła się na dobre na skórze głowy.

Zaczęło się bardzo niepozornie i niewinnie, zmiana na głowie była wielkości małego paznokcia, a lekarz leczył mnie na grzybicę. Po kilku latach pojawiła się jeszcze jedna plamka, ale wtedy nie specjalnie mi to doskwierało (większym problemem był trądzik) i nie przykładałam do tego zbytniej wagi. Chyba w zeszłym roku ł. zajęła co najmniej ½ skóry głowy, a od początku tego roku zaczął się „horror”. Tak jak już wspominałam, nie interesowałam się leczeniem ł. i kolejne sterydy oraz zapewnienia, że będzie dobrze, łykałam jak młody pelikan, m. in. Curatoderm, Dermovate (wylewane hektolitrami, wsmarowywane kilogramami), Elocom, Clobex, Novate, Cutivate, Daivobet. Jak wiecie z doświadczenia efekt był, ale szybko czar po nim pryskał. Na wiosnę moja dotychczasowa pani doktor pocieszała, że wraz z poprawą pogody i na głowie się poprawi. Lato zbliżało się nieubłaganie, a na głowie coraz gorzej. Zmobilizowało mnie to do zajrzenia m.in. na to forum i dopiero otworzyły mi się oczy! I to szeroko. Pomaszerowałam czym prędzej do lekarki po receptę na Cocois (tak przez wielu chwalony) i inne leki niesterydowe, i wiecie co usłyszałam? Że w Polsce nie ma leków na łuszczycę oprócz sterydów, trzeba się z tym pogodzić :speechless: Tyle dobrego, że otrzymałam receptę na Daivonex (poprosiłam wprost na podstawie Waszych rekomendacji), w aptece kupiłam szampon dziegciowy i zaczęłam leczenie na własną rękę. Papka drożdżowa co wieczór, potem na całą noc, mycie głowy, Daivonex i tak w kółko. Po 3 miesiącach systematycznych zabiegów RAZ osiągnęłam efekt braku łuski i nieco bledszych wykwitów na skórze. Niestety po 2 dniach łuska wróciła na swoje miejsce, a ja z powrotem rozpoczęłam mozolną walkę.
Jesień i ł. nie były dla mnie łaskawe. Głowa swędziała niewyobrażalnie, ja drapałam się jak szalona, łuska narastała, uczucie ściągnięcia i suchości nie do opisania, piekło podczas mycia szamponem, o farbowaniu włosów mogłam zapomnieć. Zadomowiła się w uszach i za nimi, na twarzy pojawiły się dwie symetryczne plamki (na szczęście tylko czerwone) na policzkach. Załamana na portalu dobry lekarz znalazłam lekarkę z całkiem dobrymi opiniami i umówiłam się na prywatną wizytę. Nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca, ale wydaje mi się, że po wieloletnich pielgrzymkach do lekarzy z NFZu, w końcu trafiłam na kompetentną osobę. Rozmawiałyśmy 40 minut (!), dr nie bała się dotknąć głowy – spotkałam się już z lekarzami, którzy diagnozowali chorobę z odległości 1 metra przy słabym oświetleniu, albo odgarniali włosy długopisem... Z góry zastrzegła, że nie leczy sterydami, że spektrum działania leczniczego na głowie mamy szerokie (naprawdę? Przecież w PL nie ma czym leczyć) i zapytała, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, czy choruję na bielactwo (a choruję). Skwitowała uśmiechem, że chyba należę do nerwusków i należy zastanowić się nad wizytą u psychologa. W końcowym rozrachunku od 18.11 rozpoczęłam leczenie kompleksowe: łuszczyca, bielactwo, trądzik. Na skórę głowy dostałam maść recepturową (w składzie m.in. jest kwas salicylowy i mocznik), którą stosuję codziennie na noc. Efekt fenomenalny! Ból też :( Niestety ze względu na drapanie do dziś dnia cierpię, jak narzeczony nakłada mi ją na głowę. Stopień złuszczania był tak ogromny, że przez tydzień chodziłam do pracy w czapce – gdzie się nie ruszyłam, tam leciały płaty skóry. Ogromnie się stresowałam w tym czasie, bo wiedziałam, że spadnie na mnie lawina pytań – nikt normalny nie siedzi przecież w biurze przez 8 godzin z czapką na głowie. Postawiłam jednak na szczerość i powiedziałam wprost o swoim problemie. Nie żałuję, bo teraz jestem Ciocią Dobrą Radą :) Okazało się, że sporo osób (albo ich dzieci) ma problemy skórne i wiele osób konsultowało ze mną objawy/lekarstwa/porady itd. Na dzień dzisiejszy łuska w 80% zniknęła z mojej głowy (a nie stuknęła nawet miesięcznica leczenia!), czerwone placki robią się coraz jaśniejsze. Niestety łuszczyca przesuwa się w dół głowy, pojawiła się poniżej linii włosów (na karku) – trochę mnie to martwi, ale tłumaczę to sobie jej ewakuacją :P Widoczne efekty i postępy napawają mnie optymizmem, mam nadzieję, że idzie ku dobremu. Za 7 dni mam wizytę kontrolną, ciekawa jestem jaki będzie kolejny etap leczenia.
Oprócz tego głowę myję szamponem Paraderm Plus. Plamy na twarzy i w uszach smaruję maścią Protopic 0,1%. Z diety zupełnie wyeliminowałam cukier i produkty zawierające kakao. Ograniczyłam kawę z 3 do 1 dziennie, piję zielone herbaty i melisę. Na czas leczenia zrezygnowałam z alkoholu (jak na imprezie integracyjnej z pracy napiłam się drinka, to rano o mało nie dostałam zawału przed lustrem – moje policzki świeciły na czerwono jak radary!) – nie zauważyłam, żeby piwo w jakiś znaczący sposób wpływało na zaostrzenie zmian, ale wolę dmuchać na zimne. Przygotowuję się psychicznie na wytoczenie najcięższych dział, jestem w stanie zrobić bardzo wiele (nawet zrezygnować z ulubionej szyneczki i wcinać zielone), żeby tylko przegonić to cholerstwo. Staram się myśleć pozytywnie i nie przejmować błahostkami, jak to miało miejsce dotychczas.

Cierpliwym dziękuję ze przebrnięcie przez moją długą historię, to już koniec prezentacji. Do sklikania! :)
Basia.
Awatar użytkownika
 antonia
#23812
Witaj Basiu na forum :* jesteś niezwykle czarującą optymistką, cieszę się, że jesteś z nami i dzielisz się swoim doświadczeniem :)
 Romek
#23929
Witam, czy mogłabyś mi dać namiar na lekarkę którą znalazłaś. Przeprowadziłem się na Śląsk 2,5 roku temu i szukam kogoś dobrego. Możesz wpisać tutaj, będzie to informacją także dla innych, lub jak wolisz to na priv.
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
 Bacha
#23937
Nie ma problemu, jeśli tylko mogę komuś pomóc :)
Dr Alina Glinko-Zielonka. Przyjmuje w przychodni Euromed, ul. Wojewódzka 7. Nr telefonu do przychodni: 32-251-19-71
Tak jak wspominałam (lub nie), wizyty są prywatne.
Z czystym sumieniem polecam i trzymam kciuki za pozytywne efekty leczenia :) W razie jakichkolwiek pytań proszę pisać.
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
 szater
#23962
witam na forum...przyznam iż z trudem przebrnełam przez tak długą przemowę :P ;) najczesciej na widok tak długich postów....uciekam :notguilty:

mam nadzieję że zagoscisz na dłuzej,dzieląc sie swoimi doswiadczeniami :)