Rozmowy dotyczące choroby współistniejącej z łuszczycą, czyli łuszczycowego zapalenia stawów (łuszczycy stawowej).
#19642
zgadzam sie całkowicie,zadne leki,suplementy,cuda wianki nie pomoga jak człowiek sam sobie nie pomoze.Owszem czasem trzeba skorzystac z pomocy lekarzy którzy farmakologia wyciszą,wspomoga leczenie,przyjac równoległą pomoc od terapeutów którzy nauczą nas technik relaksacji.Jak przy kazdej chorobie potrzebna jest duza współpraca ze strony pacjenta,jego zaangażowanie,chęc wyjscia z "dołka" da efekty....gdy człowiek sam nie dojrzeje do tego aby sobie zechciec pomóc to sztaby specjalistów nie pomogą :notguilty:
#19650
Dzięki Szater, w końcu w czymś się zgadzamy :D

Mi naprawdę długo się zeszło żeby uświadomić sobie, że mam problem, że ciągnie się on za mną od dzieciństwa... W dorosłym życiu on wcale nie zniknął tylko napędzał pojawianie się następnych przeciwności "nie do przezwyciężenia" a jak już pojawiło się ŁZS to praktycznie nie pozostało nic tylko do grobu się położyć :P
czułem się bardzo zmęczony i stary choć miałem zaledwie dwadzieścia parę lat....
Wszystko zmieniło się niedawno... odkryłem, że jestem wolnym człowiekiem i mogę stanowić o sobie i swoim życiu... odkryłem w sobie siłę i pokonałem strach. To automatycznie zmieniło mój nastrój a w następstwie wręcz mnie uzdrowiło na ciele... jak sobie pomyślę że trzymam siłą własnej woli w zamkniętej pięści mój ŁZS i walę tą pięścią w stół to aż mnie ciarki przechodzą :crazy:
#19651
w wielu rzeczach sie zgadzamy :P nie zawsze słowo pisane oddaje pełną tresc naszych mysli stąd pewne nieporozumienia czy różnice.Gdyby rozłożyc wszystkie moje choroby na czynniki pierwsze i rozdac je innym,zapełnila by sie dosc duża sala.Nauczyłam sie życ i trzymac w ryzach wiekszosc moich chorób,ale przebyłam długa droge zanim zrozumiałam co i jak,zanim nauczyłam sie prosic o pomoc i co najważniejsze z niech skorzystac.Czasem były to bolesne lekcje a i teraz nie zawsze wszystko sie uda,jest słabszy dzien,gorsze wyniki,strach....ale już potrafie ogarnac,znam droge wiec natychmiast nia podążam.Smiech i dobry humor,pomimo bólu to moi sprzymiezency,zarażam wiec...optymizmem xd
#19654
:D zgadzam się z Tobą w 100%-ach.
Optymizm i dobry humor to podstawa :) do tego dystans do życia, codziennych problemów, umiejętność cieszenia się z tego co się ma i akceptacja rzeczy na które nie mamy wpływu (szczególnie tych niestety złych) mogą zdziałać cuda. Jeżeli tylko wzmocnisz się wewnętrznie to wiele rzeczy się wyprostuje jeżeli chodzi o zdrowie i o życie jako takie.
Na początek radzę każdemu znaleźć rzeczy które dają mu przyjemność i się na nich skoncentrować - proszę tylko nie mylić z działaniami, które w rezultacie mogą nam zaszkodzić, np. obżarstwo xd - nie o takie rzeczy chodzi :D
Jeżeli tylko uświadomimy sobie, że mamy jakieś problemy, które mogą powodować w efekcie chorobę to należy te problemy natychmiast rozwiązać nawet jeżeli oznaczałyby dużą albo ogromną zmianę w naszym życiu. Czasem warto stracić coś cennego ale uratować w ten sposób siebie. Życie nie trwa wiecznie, a mając problemy definitywnie je skracamy lub nie widzimy jego sensu.
Ja stanąłem w takim miejscu, że jeżeli chcę uratować siebie, być może będę musiał wiele stracić - ale się już tego nie boję bo wiem, że dzięki temu przeżyję ;) Odkryłem w końcu co jest dla mnie ważne i co daje mi siłę. Jest jeszcze tylko jedna rzecz, którą trzeba mieć: Trzeba mieć plan na to co będzie dalej i do czego będzie się dążyć.

pozdrawiam

PS
Kilka słów o Jodze.
Joga może pomóc Ci się wyciszyć jeżeli Twoim problemem jest tylko nerwica ale niestety nie rozwiąże ona Twoich życiowych problemów typu: nie mam pracy, pieniędzy, gdzie mieszkać, jestem brzydki/a.... nikt mnie nie kocha. Te problemy trzeba rozwiązać i nad nimi pracować w pocie czoła, często przez długi czas. Nie można żądać i oczekiwać od życia i innych osób (często najbliższych) żeby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nasze problemy znikły. Trzeba dorosnąć (bajki się skończyły) i nie marudzić tylko brać się do pracy :geek:
A najłatwiej jest zabrać się od siebie samego, wyjść z domu zadbać o swoje ciało, pojeździć rowerem, biegać (nie cierpię tego) zacząć uprawiać nordic walking (kocham to! sport dla każdego nie zależnie od wieku i pogody - czym gorsza tym lepiej!).
Twoje Ciało odwzajemni Ci się wzmocnieniem ducha, uruchomisz w ten sposób swój wewnętrzny silnik. Silny duch zacznie napędzać ciało i Twoje życie. Staniesz się zdrowszy (albo wyzdrowiejesz!) a Twoje problemy zaczną znikać i się prostować. Bądź uparty i nie słuchaj ludzi, którzy będą Ci przeszkadzać i zniechęcać mówiąc, że to niemożliwe - NIE SŁUCHAJ ICH. Idź swoją drogą, realizuj swój plan, za jakiś czas Ci pozazdroszczą :D
I jeszcze jedno: nie bierz na siebie rzeczy, którym teraz nie jesteś w stanie podołać a jeżeli ktoś od Ciebie tego wymaga to śmiało go zapytaj jak masz to zrobić, niech ci pokarze :D zaczynam lubić takie sytuacje i miny tych osób hehe. Takie rzeczy i sytuacje mogą nas przytłoczyć i wpędzić w depresję co źle się odbije na naszym zdrowiu. Takich sytuacji trzeba unikać jak ognia i trzeba szybko sobie z nimi radzić odmawiając lub otwarcie prosząc o pomoc.
#20612
kasia38 pisze:Witam wszystkich bardzo serdecznie i cieplutko, dolaczam do waszej grupy bo zdiagnozowano łzs, i z tym cos peklo w moim zyciu 38 lat dzieci, brak meza fajna praca i mnostwo mysli co dalej. A dalej ma byc tak trexan 6 tanletek kwas foiliowy i za 3 miesiace instytut rematolgii. Mam do was ogromna prosbe napiszcie czy wypadaja wlosy po metotraxie ( pewnie zle napisalam :blush: )czy wymiotujecie i czy pracujecie, ogolnie jak wasze zycie wyglada bo moje wygladalo srednio oprocz moich kochanych corek, a teraz jak to bedzie wiele znakow zapytania. Bardzo podoba mi sie spokoj na tym forum szater i chyba przeszla wiele w swoim zyciu :speechless:. Piszcie. Bo mam dola.
#20625
Kasiu już gdzies chyba odpisałam...tak po MTX i wymiotowałam i włosy mi wypadały,zęby traciły plomby....duzo było tego wszystkiego ale....nie ma wyjscia,zawsze jest cos za cos.Jezeli moge podpowiedziec...bierz MTX na noc(nie wiem jaka dawke masz i czy bierzesz jednorazowo czy w dawkach podzielonych)Poza tym jk moge podpowiedziec jest juz refundowany dla nas na Łzs MTX w zastrzyku...podaje sie co dwa tyg,podskórnie....dla mnie to naprawde duza ulga i skutki tez jakby lekko mniejsze(przynajmniej te nudnosci).Porozmawiaj z lekarzem i spróbujcie zamiany....poza tym cóż dodac....takie klepsnie po próznicy ,chyba niewiele zmieni w twojej sytuacjii...moze pomysl że...ja cierpie z tobą?moze bardziej? xd wybacz to moje nieudolne poprawienie ci humoru....jesien niestety dopada wszystkich i dzis i mój dzien nie jest dniem zwycięstwa...ale jutro,jutro bedzie słonce i bedzie lepiej,gdu Bóg zamyka jakies drzwi otwiera inne,sciskam mocno...
#20632
Mam w dawkach podzielonych 6 tabletek na dobe, a odrosly wlosy ( bo teraz mam dwa piora co bedzie potem)?, wiem wlasnie ze jest w zastrzyku i tak myslalam ze wezme ale jakos tak sobie pomyslalam ze sprobuje od tabletek wizyta za 4 tyg to moze zmienie, Boze takie doly nas lapia, nadzieje w medycynie troche szerze i nic wiecej. W piatki na noc mam zamiar brac, bo do pracy jeszcze chodze to jak bede zygac to co zrobie w tej pracy musze sie jakos przygotowac, aviomarin mam tez brac:(.Smutno mi
#20638
Kasiu ta ilosc tabletek nic mi nie mówi :P dawka jaka bierzesz dawke: 10; 12,5 czy 25mg? sadze że bierzesz piatek rano,piatek wieczór,sobota rano...tak?moze jak bedziesz na wizycie zmien na sobote....wiem ze sytuacja jest masakryczna,ja byłam na rencie wiec niby łatwiej ale miałam małe dziecko i byłam praktycznie sama.Powinnas miec tez duże ilosci kwasu foliowego...on tez łagodzi skutki.Podpowiem z własnego podwórka w tym czasie(brania MTX) piłam odgazowana Coca cole-uzupełniała hydrolity po wymiotach i troszke łagodziła skutki uboczne typu nudnosci,(podaja ja nawet malutkim dzieciom na onkologii) doskonale tez sprawdzał sie sok pomaranczowy....ja wyciskałam swieży,pamietaj tylko nie pij jednym haustem a raczej po łyczku i spokojnie.Włosy,włosy odrosły piekne i geste,spokojnie,dbaj o watrobe i trzustke-dieta lekkostrawna,zoładek i jelita!Nie przejadaj się. Jedz mało, ale często, najlepiej co dwie godziny. Nie czekaj, aż poczujesz się głodna: spadek poziomu cukru we krwi może sprzyjać mdłościom,uzupełniaj wit B6-jedz tunczyka,ziemniaki,chude mieso czy kiełki pszenicy-teraz to osiągnąc nie jest problemem a to twoi sprzymierzency.Teraz dostepny jest tez imbir,kiedys niestety nieosiągalny :( Plasterek świeżego korzenia imbiru zalej wrzątkiem i trzymaj 10 minut pod przykryciem potem wypij)Ja zawsze na noc po tym jak brałam dawke zjadałam jeszcze kawałek czegos tam,jakis jogort,serek czy chlebek chrupki aby rano też żoładek nie szarpał taki głód...no ale to tylko moje podpowiedzi,moze sama cos lepszego wynajdziesz...sciskam cieplutko,pamietaj ból minie i bedzie czas że wszystko sie poukłada :* W razie czego jestem tu :D