Rozmowy dotyczące choroby współistniejącej z łuszczycą, czyli łuszczycowego zapalenia stawów (łuszczycy stawowej).
Awatar użytkownika
 szater
#14563
ciekawe rzeczy prawisz :D czekam na dalsze relacje...a co do tych piet to raczej bym sugerowała ostrogi a nie umiejscowiona tam stawówke :notguilty: jesz takze przerażajaca ilosc tabletek p/bólowych,nie jest to najrozsądniejsze wyjscie...sadze ze powinienes skonsultowac to z lekarzem i zamienic składnik leku p/bólowego na inny.....powodzenia,idzie jesien i chłody z wilgocia...nasze stawy tego nie lubią xd
 Poli
#14564
Lekarze wiedzą, że biorę te tabletki, zalecają brać 6-8 tabletek dziennie. Jak mało chodzę to wystarczy. Ale zazwyczaj to 10-12 tabletek. W soboty i niedziele biorę tylko 3. Wczoraj mnie zaszczepili na jakieś anty grypowe sprawy. Jedna szczepionka jest na rok, druga na pięć lat.
Jutro znowu jadę do lekarza.
szarlet.
Mówisz, że ciekawe rzeczy piszę. To dodam, że te wszystkie dodatki typu ten kajet szkolenie itp. Jest wliczone w koszt kuracji. Nie wiem jak oni to liczą, ale lekarz od razu mi powiedział, że moja kuracja będzie kosztować 13000 eurasi. :surprised: Oczywiście refundowane. :D
Awatar użytkownika
 szater
#14565
Szarlet? cos jakby Scarlett O'Hara bardziej a najnormalniej to szater :* dziwna metoda leczenia...taka ilosc pobieranych leków p/bólowych swiadczy o złej reakcji organizmu na nie...toz ty najnormalniej w swiecie PRZEDAWKOWUJESZ! i nie tłumacz mi ze lekarze wiedza bo jestem tym faktem przerażona....zaden logicznie myslacy lekarz nie zaleca takich ilosci...walcze z bólem juz dziesiątki lat...sorki ale mało to dla mnie wiarygodne,czyzby nie zdawali sobie sprawy na co cie narażają?zwykły rodzinny moze ci podpowiedziec wyjscie z sytuacji...acha rehabilitacja to nie tylko chodzenie to szereg różnych cwiczen i zabiegów fizykoterapii...zamiast leków proponuje...moze laser?
 Poli
#14566
szater.
Sory za przekręcenie twojego pseudonimu. :angry:
A wracając do leków. To lekarz powiedział mi, że mogę brać Nuofren po 6-8 tabletek dziennie tylko ja biorę więcej.
To powiem ci taką sytuację. Jakieś dwa tygodnie temu przeziębiłem się. Gorączka, katar i kaszel. Poszedłem do lekarza. I wiesz, co mi powiedział.
Że nie da mi żadnego leku, bo bardzo szkodzą. I nawet dał mi ulotkę o szkodliwości lekarstw. Mam pić ciepłą herbatkę. Więc zapisałem się do innego lekarza, i dostałem na moją grypę te same tabletki, co kiedyś dostałem na nogi. Czyli ” DELTACORTRIL PREDNISOLONE” Moja żona też dostała te tabletki.
Widać, te tabletki są na wszystko.
Awatar użytkownika
 szater
#14567
Jednym słowem przedawkowujesz i to z pełna swiadomoscią :devil: jeszcze troszke a wątroba da ci o sobie znac i sowicie ci odpłaci...jezeli byłes u lekarza i stwierdził ze nie ma potrzeby brac leków to po jasna....a niespodziewana poszedłes do drugiego? na dodatek bencwała?gdybys miał grype to pierwszy by to zauważył widac nie grypa to była tylko przeziębienie....zbyt lekko traktujesz leczenie...leki to nie tylko cos co pomaga nam wyjsc z choroby to takze cos co nas zabija....ale widac masz jakas swoja filozofie zyciowa....radze jednak sie zatrzymac bo czasem na tej filozofii mozna sobie skrecic....kark xd
 Poli
#14569
Mając 38 temperatury, wszystkie „gnaty” bolące, z nosa jak z kranu i na dodatek kaszel, że nie szło zasnąć lekarz twierdzi, że nic ci nie jest? To jest normalne?
Po za tym ten lekarz ogólnie ma bardzo złą opinię w śród obcokrajowców.
I jaszcze jedno. Tutaj jest taki system, że każdy pacjent ma swoją kartotekę w komputerze. Wiec jak idziesz do lekarza „normalnego” to ten zagląda w komputer i wie o tobie wszystko odnośnie leczenia. A dla tamtego lekarza komputer to czarna magia. A jak poszedłem do drugiego lekarza to okazało się, że lekarze ze szpitala gdzie leczę się na nogi, wpisali w moją historię choroby, aby zaszczepiono mnie. Bo tutaj w szpitalu nie dostajesz recepty, tylko informację dla lekarza z mojej przychodni, aby wystawił mi odpowiednią receptę.
Kiedyś się spytałem, dlaczego w szpitalu nie wystawią mi recepty?
To powiedziano mi, że jeśli by chcieli ominąć przychodnię to lekarze w przychodni mogą się „obrazić” Nie wiem jak tutaj są rozliczane placówki zdrowotne, ale coś w tym musi być.
Na przykład jak dostałem skierowanie na te moje nogi do szpitala, to mam wrażenie, że sprawa moich nóg została przeniesiona do szpitala i przychodnia już tym się nie zajmuje. Nawet na głupie zastrzyki muszę jeździć do szpitala. Nawet pojemnik na zużyte strzykawki mogę zanieść do apteki, ale nie do przychodni. Jakbym dostał ten pojemnik z przychodni to tak.
Co kraj to obyczaj.
Do moich wypowiedzi musisz podchodzić z dystansem, bo ja opisuje to tak jak ja to widzę. Ja prawie przez całe życie unikałem lekarzy jak ognia i kompletnie nie znam się na lekarstwach i ich zażywaniu. Ja jestem takim potwornym lekomanem, że często nawet teraz zapominam rano zażyć Nuofrenu przed pracą. I wystarczy pół godziny w pracy, aby nogi przypomniały mi o tym. I w tedy 4 tabletki i po godzinie mogę jakoś chodzić. Ostatnio wstrzyknęli mi jakiś test uczuleniowy, i po jednym dniu zrobiło się takie kółeczko leciutko czerwone (trzeba się dobrze przyjrzeć, aby zobaczyć) a w środku jakby malutka „malinka” I nie wiem czy to tak ma być czy nie.
Taki za mnie specjalista. :blush:
Awatar użytkownika
 henia
#14572
To co powyżej opisujesz tak działa i u mnie czyli w Polsce. Może, z wyjątkiem tej historii choroby pacjenta, w komputerze :D

Wracając do Enbrelu - podobny sposób prowadzenia chorego(dzienniczki, jeden lekarz itp.) działa i u nas, tyle, że w programach badawczych.

Tak, istnieje rynek wtórny dla leków biologicznych. Dobrze, jeżeli sprzedawane są w ten sposób leki już niepotrzebne, gorzej jeżeli handel nimi odbywa się kosztem zdrowia chorego.

Co do bolących pięt http://forum.biedronkowo.info/viewtopic ... &start=190 tę stronę już Ci polecałam chyba. Szczególnie polecam użytkownika o nicku Aleksander. Problemy u was jednakie. Pozdrawiam :)
 Poli
#14577
Czytałem trochę tych tematów, ale jak zaczynają pisać jakimiś symbolami to mi się w oczach mieni i nic nie rozumiem.
Mówisz, że w Polsce jest tak samo? Ja osobiście mam inne doświadczenia. Co zawitałem do jakiegoś lekarza, to inna diagnoza i jak się uparł na jedną chorobę to za nic nie chciał odpuścić, nawet jak badania całkowicie temu zaprzeczały. Tutaj jest na prawdę trochę inaczej. Za każdym razem jak jestem w szpitalu to jestem u innego lekarza. I nie jest to, że każdy lekarz zaczyna od nowa badania. To wygląda na przekazywanie mnie coraz wyżej w hierarchii lekarskiej, ale ciąg badań jest zachowany. Na przedostatniej wizycie byłem u jakiegoś „ważnego” lekarza. I chyba on mógł zadecydować o taj „drogiej” kuracji. Miałem wrażenie, że decyzja o tej terapii była wcześniej tylko ten lekarz musiał zobaczyć moje nogi. Bo następna wizyta była skierowana tylko na badaniach odnośnie, czy mogę brać ten lek. Więc decyzja zapadła, a raczej jutro zapadnie całkowicie, bo jeszcze lekarz musi zobaczyć testy uczuleniowe.
I jest jeszcze jedna różnica pomiędzy Polską a Irlandią. Jak dostajesz zwolnienie z pracy, to trzy pierwsze dni masz nie płatne a następne liczą ci z urzędu. Czyli nieważne ile zarabiasz dostajesz pewien limit. I jak zarabiasz na przykład 600eurasi tygodniowo to z zasiłku dostaniesz tylko około 180 eurasi. Ja mam i tak dobrze ze swoim szefem, bo ograniczył mi moje, można powiedzieć obowiązki i teraz nie muszę tyle chodzić w pracy. A jak dostanę jakiegoś „ataku” i mam problem w ogóle z chodzeniem to idę do swojego kantorka i siedzę.
Ostatnio ze względu na swój wiek dowiadywałem się jak tutaj sprawa wygląda z rentą inwalidzką. I też mają fajnie to rozwiązane. Jeśli ktoś choruje cały czas to dostaje zwolnienia lekarskie przez chyba dwa lata. I następne zwolnienie po tym okresie to już jest automatycznie przeniesione na rentę inwalidzką. Bez żadnych komisji. Chyba, że jesteś po jakimś zawale, to od razu masz rentę. A renta też jest stała, 260 euro. Plus dotacje na takie rzeczy jak prąd, przejazdy, dopłaty do mieszkania, jest tego sporo i można spokojnie żyć.
Aaaa i jeszcze jedno, najważniejsze. Tutaj ja nie muszę szukać lekarzy ani nigdzie się zapisywać, oni wszystko robią za mnie. Jak ja bym musiał to wszystko załatwiać w Polsce, to kilka futryn z drzwiami by wyleciało.
No nic mam nadzieje, że uda im się zaleczyć te moje dolegliwości i wytrzymam do emerytury tutaj. Jeszcze jakieś 7 lat.
Awatar użytkownika
 szater
#14578
jak to mówia co kraj to obyczaj xd uwazam ze sytuacja w Polsce jest przejsciowa,nie ma co utyskiwac...jest trudno ale da sie zyc.Byłam na urlopie z polka mieszkajacą w Irlandi już 15lat....też opowiadała rózne ciekawe rzeczy odnosnie leczenia czy chociazby prowadzenia ciazy-lekarza widziała jak był mus...a tak to zajmowała sie nia połozna,co do renty to tez trzeba miec pelnych 260 okresów składkowych czyli nie takie hop-siup..poza tym ta kraina mlekiem i miodem płynaca jest na takim samym zakrecie jak cała reszta swiata...mąż onej polki czeka na operacje kregosłupa już...10miesięcy....nie za dużo? tak ze widzisz wszedzie dobrze gdzie nas nie ma...wszedzie sa przepisy,trudnosci,my też w Polsce mamy wspaniałych zaangażowanych lekarzy,wszystko zalezy od człowieka....komputerowa karta zdrowia w moim osrodku też istnieje od wiecej jak 6lat,recepty tez drukuje komputer w/g tego co zleci lekarz...tak ze spokojnie nie jestesmy takim zasciankiem....co do twojego leczenia to widze ze i tak sam decydujesz o ilosci branych leków,pomimo ze lekarz zleca inna dawke...nadal twierdze ze wiecej rehabilitacji, fizykoterapii niż połykanie takiej ilosci srodków p/bólowych...zasada podstawowa przy łzs...im bardziej boli tym wiecej trzeba ruszac....w twoim przypadku wirówki,solux,laser naprawde potrafiły by zdziałac cuda....
 Poli
#14579
Tak na szybko, bo zaraz jadę do szpitala.
Wszystko się zgadza. 260 tygodniowych okresów składkowych. Nie mylić z miesięcznymi.
Jeśli chodzi o oczekiwanie na operacje to można się ubezpieczyć i masz takie rzeczy prawie od ręki. A składka miesięczna za takie ubezpieczenie to jakieś połowa dniówki w pracy. Sam o tym dowiedziałem się jakiś miesiąc temu. A siedzę tu z rodziną prawie 7 lat. Tutaj jest sporo takich udogodnień jak dodatkowe ubezpieczenia, różnego rodzaju dodatki. Tylko obcokrajowcy nie wiedzą o tym. Nie chodzi o to, że im nie przysługuje, tyko po prostu nie wiedzą, że można takie rzeczy uzyskać. A znasz Polską mentalność. Jak się dowiedziałem o tym ubezpieczeniu od znajomego, który jest ubezpieczony, to do dzisiaj czekam na informację gdzie można się ubezpieczyć.
W Polsce za 50 lat nie będzie tego, co tutaj odnośnie leczenia i opieki społecznej.
Pracuje za mną młody Irlandczyk i ma niską pensję, ale nie chce podwyżki. Bo to, że z żoną nie przekraczają pewnego pułapu to dostają z opieki ponad połowę jego pensji w postaci dodatków.
  • 1
  • 9
  • 10
  • 11
  • 12
  • 13
  • 16