WITAM!
Mam łuszczycę już 25 lat i jakbym jej nie leczył to byłbym chyba wyglądał jak jedna wielka czerwona plama

nie mówiąc o cierpieniu. U mnie w zasadzie występuje na rękach i nogach w formie placków dużych i małych, (które potem łączą się w duże), ale i w głowie. Nieraz przekształcają się w krostki. Leczyłem się u różnych lekarzy, a najwięcej w szpitalu (na oddziale dziennym) całe lata. Stosowałem wszystkie dostępne maści ok. 20 różnych. Rezultaty były takie, że raz plamy malały a potem znowu rosły - pomimo, że cały czas smarowałem 2x dziennie, a nawet na noc zakładałem okłady pod ceratką. Ażeby jeszcze skuteczniej działały maści to trzeba je smarować na "świeżą" skórę, czyli bez łuski.. żeby skóra taka była więc należy te plamy z łuską smarować maścią salicylową i po 2-3 godz. odmoczyć w kąpieli co najmniej 1/2 godz. i zetrzeć łuskę. Więc nie ma lekko to leczenie jest uciążliwe i kłopotliwe. Ostatnio pomogły mi naświetlania w lampie stojącej na całe ciało (z dodatkiem tabletek które wzmagają działania promieni - ale szkodzą na wątrobę). Dojeżdżałem do szpitala prawie rok 3 x w tygodniu na naświetlania od 1 min. do 22 min. Powoduje to opaleniznę i suchość skóry, więc zacząłem przykrywać miejsca zdrowe. Ale POMOGŁO, osiągnąłem skutek taki, że na nogach zostały 2 plamki wielkości 2 groszy i 1zł i takie na łokciach. Do końca nie dało się jednak wyleczyć. Lekarze orzekli, że mam wyjątkowo oporną łuszczycę. I po następnym roku urosły znowu 5-6 krotnie pomimo codziennego smarowania 2-m różnymi maściami 2x dziennie. Uważam więc, że nie można być obojętnym i jak tylko są oznaki choroby - TO TRZEBA KONIECZNIE ją leczyć.