Rozmowy na temat leczenia domowego, ziołolecznictwa, suplementacji, terapii niekonwencjonalnych.
#235
Jak w temacie ;) Czyli jakie w swoim życiu zaliczyliście najdziwniejsze metody leczenia, gdy już nic nie pomagało?

U mnie zdecydowanie była to pewna pani, która leczyła... nie wiem jak to nazwać... prądami? Ściągała ze mnie niewidzialną złą energię rękoma i strzepywała ją do miski :D To był jakiś obłęd. Ja taki brzdąc sobie siedziałem, a ona na mnie uprawiała jakąś magię :P Do tego jeszcze jakiś masaż pleców robiła czy ustawianie kręgów, czy coś w tym stylu. Oczywiście rezultat zerowy. To było chyba coś a'la Zbyszek Nowak. Mama się tego naoglądała i prawie bym wylądował u Zbyszka Nowaka ;)

A wy czego najdziwniejszego stosowaliście? I czy były tego jakieś rezultaty?
#236
o takich CÓDACH to ja bym mogła gadać i gadać tyle tego było poczynając na różnych znachorach a kończąc już sama nie wiem na czym ,picie kobylego mleka, kąpanie w kozim mleku , smarowania różnymi papkami ziołowymi ,błotnymi, leczenie naftą ,szpyrytusem salicylowym , kąpiele w słomie i korze różnych drzew ,okładanie kapuścianymi liściami, jedno co mnie odrzuciło po wizycie u znachora to smarowanie moczem i picie go :crazy: noooo tego to już nie zdzierżyłam a byłam dzieckiem krzyczałam że nie i koniec i uciekałam za lodówke chociaż raz mnie dorwali i wysmarowali ale i tak nic nie pomogło , nic nie działało ale wtedy łapano się każdej możliwości a takich macań jak ty miałeś to też kilka przeszłam jeszcze troche to egzorcyzmy by zaczeli odprawiać :D
#240
mnie na szczęście nikt do znachorów nie prowadzał :D a sama też nigdy do nikogo takiego nie poszłam bo jestem strasznym sceptykiem xD ale przeczytałam na którymś forum, że jakaś dziewczyna dawała lizać zmiany swojemu psu i jej to niby pomagało :nomnom: obrzydliwe :crazy:
#248
Są na swiecie rzeczy ,które dziwia,szokuja ale...istnieją.To ze czegos nie rozumiecie,nie znacie nie znaczy ze jest to złe ,głupie,szkodliwe.Urynoterapia jest metoda stosowana od wielu lat majaca swoich zwolenników i przeciwników tak jak inne metody,wynalezione przez innych pasjonatów(dr.Dabrowska,dr.Bulding itd)
Ludzie posiadaja dar,ktos kto tego nie ma ,nie czuje,nie zrozumie i szkoda tłumaczyc ale wystarczy tylko nie wysmiewac i podchodzic z szacunkiem.Najlepszym przykładem jest Ojciec Pio.
Tak na marginesie ja biorac do reki owoc wiem ze powinnam lub nie powinnam go zjesc a przebywanie blisko osoby dostarcza mi o niej wiedze wieksza niz CV. :devil:

(PS.przepraszam jeżeli błednie podałam nazwiska pań doktor)
#251
na szczęście zdania są podzielone, bo bez tego nie byłoby dyskusji. to, że innym coś się podoba to nie znaczy, że mnie też musi. nie zabraniam nikomu stosowania różnych czarów ale niech nikt nie wymaga ode mnie żebym traktowała to poważnie. o urynoterapii słyszałam a nawet miałam na studiach wykładowcę, który ją stosował i chwalił (nie na łuszczycę) ale do mnie to nie przemawia ;)
co do ojca pio to nic na ten temat nie powiem bo nic nie wiem :blush:
Awatar użytkownika
 Paweł
#256
Widzicie, dlatego zadałem takie pytania w pierwszym poście, bo może ktoś stosował jakieś bardzo dziwne metody i mu pomogły.

O urynoterapii to też słyszałem. Gdzieś słyszałem też, że najlepiej używać moczu innej osoby, a nie swojego. Trochę to dla mnie niesmaczne. Swoim to jeszcze bym się wysmarował, ale czyimś?
#259
ten mój nauczyciel mówił, że stosował własny mocz. ale zanim zaczął tę terapię musiał przejść na specjalną dietę, żeby mocz nie był szkodliwy. no i on się nim nie smarował tylko go pił... :ill:
Awatar użytkownika
 Paweł
#1245
Bo ja wiem? Niektórzy się smarują moczem. A słyszałem też, że najlepiej stosować cudzy mocz a nie swój. Zresztą są też nawilżacze z mocznikiem ;)
#1246
Jurku co rozumiesz pod pojeciem...czysty mocz?

Kiedyś w sensie z 8-9 lat temu, temat urynoterapii był przeze mnie troszkę wałkowany.Byłam po swoim pierwszym, okropnym wysypie i mało mało...brakowało ;)
Z moich wieści, to właśnie chodziło o zażywanie własnego moczu,miał on działać na zasadzie szczepionki...zapodajesz organizmowi osłabione juz toksyny(to co wydala się z moczem) ale tez powtórnie wprowadzasz,poprzez picie własnego moczu,utracone pierwiastki, mikroekementy czy przeciwciała.Zmuszasz tym organizm do walki... ale już te czynniki patogenne są osłabiabine a organizm coraz silniejszy poprzez ciągłą walkę...no i mocz miał być... odstały.
Nie przekonałam się i nie wypraktykowałam...u mnie to tylko teoria :)