- 29 mar 2016, o 14:55
#25984
Witam wszystkich!
Mam 21lat, z Ł. zmagam się od 13roku życia. Choroba dla mnie jak i rodziny była zaskoczeniem, bo nikt w rodzinie o niej nie słyszał. Myślę, że może ją nasilać mój stres gdyż jestem osobą bardzo wrażliwą, martwię się wszystkim i większość rzeczy biorę do siebie. Na głowie objawia się jedną wielką skorupą, a na ciele mnóstwem kropek.
Na początku chodziłam do dermatologów i stosowałam się do ich zaleceń jednak teraz coraz bardziej chcę odchodzić od ich metod, dowiedziałam się o szkodliwości sterydów, no i powoli leki nie chcą na mnie działać.
Obecnie jestem wysypana prawie wszędzie. Czysta jestem jedynie na twarzy (małe kropki na czole), dłoniach (paznokcie są czyste oprócz serdecznego na lewej ręce) i dekolcie. Na pozostałych częściach ciała są czerwone plamy, niektóre pokryte łuską. Najgorzej jest z głową - nie pamiętam kiedy była wolna. Z głowy sypie się jakby padał śnieg... Zaczęła się wiosna, a ja czuję, że przechodzę te miesiące ubrana w długie rękawy.
Może napiszę co już stosowałam, a trochę tego było.
Z rzeczy nie na receptę to: Squamax; Exorex; Emulion; Psorical, szampony:konopny, Pirolam, Mediderm, Zdrój, Polytar i wiele innych preparatów których już nie pamiętam. Oczywiście była też i cygnolina (stężenie 0,1%-0,5%) oraz salicylol.
Z tych na receptę to:
na głowę - Dermovate, Diprodalic, Laticort, Elocom, Momecutan, Propiosalic, daivonex, Belosalic, Stieprox...
na ciało - Clobederm, Lorinden A, Belogent, Elosone, Diprosalic i kto by pamiętał co jeszcze.
W listopadzie byłam u dermatolog w innym mieście, przepisała mi kilka sterydów (na które poszło sporo pieniędzy), salicylol i maści z mocznikiem, rozpisała dokładnie co kiedy stosować, oraz dostałam skierowanie na lampy UVB (co było dla mnie nowością). Byłam pod ogromnym wrażeniem, na ciele Ł. została zaleczona w 90% a na głowie w 70. Po skończeniu lekarstw miałam natłuszczać ciało, ale po pewnym czasie (gdzieś w styczniu) wszystko zaczęło powoli wracać. Nie wiedziałam czy mam wrócić do tej dermatolog (wtedy zaczęłam bardziej czytać na temat sterydów, no i jej wizyty są jedynie prywatnie a teraz krucho u mnie z kasą). W poniedziałek mam wizytę u mojej starej lekarki, pewnie znowu da mi sterydy, a ja już nie wiem czy je stosować czy nie.
Zaczęłam szukać w internecie i trafiłam na to forum. Na początku czytałam właśnie o sterydach; cygnolinie, innych preparatach. Mam nadzieję, że znajdę tu więcej sposobów, które pomogą mi uporać się z nią w miarę szybko, bo nie mam już siły na życie kręcące się wokół smarowania i zmywania z siebie przeróżnych wynalazków.
Pozdrawiam
Mam 21lat, z Ł. zmagam się od 13roku życia. Choroba dla mnie jak i rodziny była zaskoczeniem, bo nikt w rodzinie o niej nie słyszał. Myślę, że może ją nasilać mój stres gdyż jestem osobą bardzo wrażliwą, martwię się wszystkim i większość rzeczy biorę do siebie. Na głowie objawia się jedną wielką skorupą, a na ciele mnóstwem kropek.
Na początku chodziłam do dermatologów i stosowałam się do ich zaleceń jednak teraz coraz bardziej chcę odchodzić od ich metod, dowiedziałam się o szkodliwości sterydów, no i powoli leki nie chcą na mnie działać.
Obecnie jestem wysypana prawie wszędzie. Czysta jestem jedynie na twarzy (małe kropki na czole), dłoniach (paznokcie są czyste oprócz serdecznego na lewej ręce) i dekolcie. Na pozostałych częściach ciała są czerwone plamy, niektóre pokryte łuską. Najgorzej jest z głową - nie pamiętam kiedy była wolna. Z głowy sypie się jakby padał śnieg... Zaczęła się wiosna, a ja czuję, że przechodzę te miesiące ubrana w długie rękawy.
Może napiszę co już stosowałam, a trochę tego było.
Z rzeczy nie na receptę to: Squamax; Exorex; Emulion; Psorical, szampony:konopny, Pirolam, Mediderm, Zdrój, Polytar i wiele innych preparatów których już nie pamiętam. Oczywiście była też i cygnolina (stężenie 0,1%-0,5%) oraz salicylol.
Z tych na receptę to:
na głowę - Dermovate, Diprodalic, Laticort, Elocom, Momecutan, Propiosalic, daivonex, Belosalic, Stieprox...
na ciało - Clobederm, Lorinden A, Belogent, Elosone, Diprosalic i kto by pamiętał co jeszcze.
W listopadzie byłam u dermatolog w innym mieście, przepisała mi kilka sterydów (na które poszło sporo pieniędzy), salicylol i maści z mocznikiem, rozpisała dokładnie co kiedy stosować, oraz dostałam skierowanie na lampy UVB (co było dla mnie nowością). Byłam pod ogromnym wrażeniem, na ciele Ł. została zaleczona w 90% a na głowie w 70. Po skończeniu lekarstw miałam natłuszczać ciało, ale po pewnym czasie (gdzieś w styczniu) wszystko zaczęło powoli wracać. Nie wiedziałam czy mam wrócić do tej dermatolog (wtedy zaczęłam bardziej czytać na temat sterydów, no i jej wizyty są jedynie prywatnie a teraz krucho u mnie z kasą). W poniedziałek mam wizytę u mojej starej lekarki, pewnie znowu da mi sterydy, a ja już nie wiem czy je stosować czy nie.
Zaczęłam szukać w internecie i trafiłam na to forum. Na początku czytałam właśnie o sterydach; cygnolinie, innych preparatach. Mam nadzieję, że znajdę tu więcej sposobów, które pomogą mi uporać się z nią w miarę szybko, bo nie mam już siły na życie kręcące się wokół smarowania i zmywania z siebie przeróżnych wynalazków.
Pozdrawiam
