malucha90 pisze:powiedzmy, że nie zaskoczyła mnie ta odpowiedź. Ale tak serio to nie chodzi mi o "jedną magiczna tabletkę". Patrz , że na cukrzycę tez nie ma leku a jakoś jest mniej upierdliwa :p Sorki za określenie. Zastrzyki- mogę sobie wstrzykiwać co tylko sobie wymyśla byle działało- nawet kurna co kilka godzin, tabletki - i tak wcinam ich tony więc kolejna tona mi nie robi różnicy.
O to mi chodzi! smarować- ok, ale np raz, dwa razy w tygodniu, albo codziennie ale nie tłustym i malucha jest szczęśliwa. A swoją drogą to cos o jakiś zastrzykach było jakiś czas temu w telewizji ale to chyba na łzs albo się mylę.
Pytanie number one: tony jakich tabletek Ty wcinasz? może tu jest sęk?
Mam nadzieję, że Twoja droga będzie podobna do mojej: po totalnym wnerwieniu na oną; po 6 latach sterydzików; pójdziesz po rozum do głowy i zaczniesz szukać...przyczyn. Ich mnogość może na początku szokować. Powoli zaczniesz je jednak eliminować i łapniesz szczęście w swoje garści. Pogonisz oną w siną dal.
Ale żeby zacząć choćby tak myśleć, musisz swoją chorobę przepracować w swojej łepetynce. I nie chodzi tu o pogodzenie się z nią, tu chodzi o przyjęcie do wiadomości, że związana jesteś z nią już na zawsze. Ale jak będziesz troszkę: cierpliwsza, systematyczniejsza, waleczna; masz duże szanse na ujarzmienie choroby. Droga trudna ale możliwa do przebycia.
Co do tych zastrzyków co to o nich słyszałaś, to leki biologiczne. Na dziś, najcięższa artyleria w walce z naszą chorobą. Z tego co jest mi wiadomo, lepiej żebyś nie musiała z niej korzystać.
To co, że przez 10 lat nie dałaś rady jej ogarnąć, życie przed tobą i tych 10 jeszcze będzie a będzie. Okrzepnij, daj sobie czas i biadol jak tego potrzebujesz; jestem tu i przyrzekam: będę czytać i czytać i czytać. Serdeczności przesyłam
