igornowak8 pisze:czuje ze jestem skazany na samotnosc ze nikt nie bedzie w stanie zakceptowac mojej choroby..
Też to miałem dorzuć jeszcze zamknięcie w 4 ścianach, 0 znajomych, 0 wyjść nawet na imprezy rodzinne, dosłownie wrak człowieka. Do czasu aż przypadkiem poznałem kilku znajomych (po którymś szpitalu polazłem ze szwagrem na piwko, a że miał coś do obgadania to wzięliśmy jeszcze jednego jego znajomego i tak się zaczęło) teraz dzięki ich wsparciu, nie zwracaniu uwagi na moją skóre jestem na ostatnim łuku, potem już tylko meta i znów będzie jak za dawnych lat.
Myśl pozytywnie a będzie dobrze... NIE POZWÓL BY Ł KIEROWAŁA TWOIM ŻYCIEM bo zapuścisz korzenie i nie ruszysz z miejsca. Pomimo tego całego syfu na ciele czuję się coraz lepiej, coraz łatwiej nawiązuję znajomości itd.
igornowak8 pisze:latem nawet nie mam odwagi zalozyc krotkich spodni lub t shirtu o plazy juz nie wspomne
Zrób to co zaleciła mi moja dermatolog... przełam się, a jak ktoś się będzie usilnie gapił na twoje zmiany podejdź i powiedz że to łuszczyca jak nie wie co to niech sprawdzi w encyklopedii (jemu zrobi się głupio a Tobie będzie lżej
sprawdziłem nie raz i nie dwa)
Mnie kochanica dopadła jak miałem 14 lat więc jeszcze przed wyjściami do kina, na pizze etc. jak mnie dopadła to się zamykałem w sobie, potem moja psycha wpadła w otchłań bez dna... dzięki znajomym zacząłem ogarniać sam siebie i powiem Ci że jeżeli zaakceptujesz siebie (i łuszczycę) to i inni Cię zaakceptują.
igornowak8 pisze:bardziej sobie cenie rady ludzi ktorzy wiedza przez co przechodze niz tych ktorzy nie maja zielonego pojecia...
Też tak miałem, ale i ci "zdrowi" mogą mieć trochę racji...
Głowa do góry i do przodu. I pamiętaj nie jesteś sam.