- 3 gru 2011, o 08:47
#5934
Witam Was wszystkich serdecznie....
Nie jestem ( jak to ktoś ładnie napisał) "złota rybką", ale za pośrednictwem serca zaczęło mnie to dotyczyć.
Nie chciałam zakładać kolejnego "nowego tematu", więc pozwoliłam sobie na wpis na pierwszym temacie.
Zakochałam się, ale to nie o to chodzi, a w sumie o to.
Mam nadzieję, że żadne z Was mnie nie oceni, tylko coś doradzi.
Ale od początku.Poznałam chłopaka przez internet. pisaliśmy dość długo, rozkochaliśmy się w sobie. Mieliśmy się spotkać...On napisał dziwny list i zamilkł. długo była cisza, ale nie dawało mi to spokoju. W sercu nosiłam go cały czas. Odezwałam się do niego po dwóch miesiącach z pytaniem:"dlaczego"?
Rozmawialiśmy. dowiedziałam się, że nie chce mnie zranic, że on mnie kocha, ale nie możemy być razem. Pisaliśmy jak przyjaciele, ( że ja niby rozumiem, ale tak naprawdę to nie rozumiałam, bo nie wiedziałam dlaczego). Emocje powróciły i u mnie i u Niego. Dzisiaj w nocy napisał mi o "swojej pani"- tak ja nazwał. Decyzje zostawił mi.
A ja w sumie nie wiem nic o tej Jego Pani. Chcę być z nim, bo Go strasznie kocham, ale jakie stanowi dla mnie zagrożenie? Wiem że to nie jest choroba śmiertelna, ale czy będę na tyle silna, aby pogodzić to wszystko?
Teraz jak czytam to,co napisałam , to nie mam wątpliwości.
KOCHAM GO I CHCE BYĆ Z NIM.
Nie jestem ( jak to ktoś ładnie napisał) "złota rybką", ale za pośrednictwem serca zaczęło mnie to dotyczyć.
Nie chciałam zakładać kolejnego "nowego tematu", więc pozwoliłam sobie na wpis na pierwszym temacie.
Zakochałam się, ale to nie o to chodzi, a w sumie o to.
Mam nadzieję, że żadne z Was mnie nie oceni, tylko coś doradzi.
Ale od początku.Poznałam chłopaka przez internet. pisaliśmy dość długo, rozkochaliśmy się w sobie. Mieliśmy się spotkać...On napisał dziwny list i zamilkł. długo była cisza, ale nie dawało mi to spokoju. W sercu nosiłam go cały czas. Odezwałam się do niego po dwóch miesiącach z pytaniem:"dlaczego"?
Rozmawialiśmy. dowiedziałam się, że nie chce mnie zranic, że on mnie kocha, ale nie możemy być razem. Pisaliśmy jak przyjaciele, ( że ja niby rozumiem, ale tak naprawdę to nie rozumiałam, bo nie wiedziałam dlaczego). Emocje powróciły i u mnie i u Niego. Dzisiaj w nocy napisał mi o "swojej pani"- tak ja nazwał. Decyzje zostawił mi.
A ja w sumie nie wiem nic o tej Jego Pani. Chcę być z nim, bo Go strasznie kocham, ale jakie stanowi dla mnie zagrożenie? Wiem że to nie jest choroba śmiertelna, ale czy będę na tyle silna, aby pogodzić to wszystko?
Teraz jak czytam to,co napisałam , to nie mam wątpliwości.
KOCHAM GO I CHCE BYĆ Z NIM.
Ostatnio zmieniony 10 gru 2011, o 12:24 przez Paweł, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód: Stworzyłem jednak nowy temat, dla porządku.