Życie z łuszczycą na co dzień, czyli jak radzimy sobie z naszą chorobą w codziennych czynnościach.
 swiecki45
#5487
Większość tu pisze o łuszczycy jak o swojej najlepszej przyjaciółce.Nieważne że to sarkazm jednak moim zdaniem kodujemy się negatywnie bo skoro ktoś ją kocha no to podświadomość postara za wszelka siłę ją zatrzymać.Proponuję wiec używanie mniej aprobujących określeń.Jak powiem do swojej a poszła won to może się obrazi.....Pozdrawiam.
#5489
A jak jej nie kochac, skoro jest z nami całe żecie.Pielegnujemy ja, głaszczemy, tracimy masę pieniędzy. Wściekać sie nie ma co, bo ona nie lubi stresu. U mnie odchodzi jak właśnie ją uwielbiam i się nią zajmuje, a gdy nie mogę na nią patrzeć to ona śmieje mi się w nos i robi swoje,żyje własnym życiem. :devil:
Ostatnio zmieniony 6 lis 2011, o 22:39 przez Gosiaczek68, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
 szater
#5522
no cóż...życze powodzenia....nadmienie tylko ze trzeba cos ZAAKCEPTOWAC aby walczyc...ty tylko odbijasz pileczkę ...ktora łuszczyca gra....
Awatar użytkownika
 puma
#5523
a ja moją łuszczycę olewam. pomaziam maściami jak trzeba i nie myślę o niej za dużo na codzień. i nigdy nie nazywam ją przyjaciółką, mam lepszych przyjaciół :D
Awatar użytkownika
 szater
#5539
podejscie do tematu to też jest bardzo uzaleznione od:
1.ilosci zmian
2.rozległosci płaszczyzny zajetej chorobą
3.czy możliwa jest REMISJA czy nie

...mój przyjaciel ma 95% ciała zajęte,remisji nie miał nigdy.....zadreczył by sie gdyby cały swój czas mial poswiecic łuszczycy....zaakceptował że tak jest i....jest szczesliwym człowiekiem,żonatym i ma dwoje przewspaniałych dzieciaków....a radosci ucze sie od niego

akceptacja nie znaczy poddanie sie....a i tak jak przy wszystkim punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.. :notguilty:
 swiecki45
#5559
Może jest szczęśliwy a może tylko gra życiową rolę.....Przy takich zmianach jest problem z pracą i wieloma rzeczami.Przeciętny zjadacz chleba nie wydoli....