- 19 lip 2011, o 22:02
#4148
Witam serdecznie wszystkich z forum;) jestem tutaj już od kilku dni, ale nie zauważyłem tego rozdziału;)
Już pisałem o sobie wcześniej, ale powinienem tutaj. no i powtórzę;)
Mam 23 lata. Dziadówa dopadła mnie, gdy miałem trzy, góra cztery lata i były to pojedyncze krostki. Jako tak małe dziecko nie zwracałem na nie uwagi, ale pamiętam, ponieważ gdy rozdrapałem, bolało i leciała krew, a wiadomo jak małe dziecko na krew reaguje- histerycznie;)
Oficjalnie z pierwszą wizytą u dermatologa (w wieku 7 lat) zjawiłem się, gdy mój stan zaczął przerażać moją mamę. W bardzo krótkim czasie rozprzestrzeniło się wszystko na całe ciało. Nie chodziłem do szkoły. Rodzeństwo się ze mnie smiało (aż pięcioro). Trafiłem na nieodpowiedni moment, gdyż w tym samym czasie urodziła się moja kolejna siostra i nie było pieniędzy na nic, a szczególnie na moje maści.
Jak wyglądałem? Jak poczwara z koszmaru. Oblepiony od stóp po same uszy łuskami. Mało tego, bo ciuchy zaczęły mi się przyklejać do skóry, ponieważ mój stan zapalny był taki, że ropa leciała z każdej krosty. Nigdy nie zapomnę, gdy trzeba było chodzić spać... Masakra... Płakałem, gdy mama odrywała ode mnie skarpety, spodnie, koszulkę... A co za tym szło: odrywała się skóra jak po oparzeniu i na dodatek krew z ropą sączyła się po ciele.
W mgnieniu oka trafiłem do szpitala. Leżałem dwa tyg. i cztery dni. Do tej pory stan aż taki się nie powtórzył. Oczywiście lekarze nie wyleczyli mi do końca, bo skóra nadal była napięta i całe ciało pokrywały łuski, ale już nie z ropą. Nie napisałem tego w temacie o motywacji, ale moją motywacją jest to, ażeby nigdy, przenigdy do tego stanu nie powrócić. W tym momencie mam ładnie opalone ciało z białymi plamami. Śmieję się, że wyglądam jak dalmatyńczyk;)
Wysypuje mnie na całe ciało tak trzy, cztery, a nawet pięć i sześć razy w roku. Nie ma antidotum. Jedynie wiem juz po tylu latach w jakim mniej wiecej terminie tak się dzieje. W tym roku zdarzyło sie to już 4 razy i kolejny bedzie w październiku a potem w grudniu na święta. Jak co rok na te cholerne święta;)
Mimo wszystko nie pogodziłem się jeszcze z tym, że choruję na ł. i nigdy się nie pogodzę. Mija juz w tym roku jakieś 19, 20 lat. Zawsze będę miał żal do świata za to, że nie chcę pamiętać swojego dzieciństwa i że z tych czasów nie mam żadnego zdjęcia, bo wszystkie w wysypce by były.
Mój stan zdrowia oceniam na bardzo cieżki, bo żadne maści, naświetlania, ani zastrzyki na mnie nie działają, a słońce wręcz bardziej szkodzi niż pomaga. Należę do tych 4-5% ludności, którzy nie mogą w żaden sposób zaleczyć dziada. Jak gnojówa się zmęczy to będę miał spokój na kilka tyg. ale dzieje się to od tak sobie, samoistnie;) Fajnie mam co?? hehehe
Ale mówi się trudno i żyje się dalej, bo jak już na którymś forum wspomniałem- CO NAS NIE ZABIJE TO WZMOCNI;) Pozdrawiam was bardzo serdecznie;)
PS. Wkurza mnie, gdy ktos koło mnie mówi, że nie wyjdzie z domu, bo nie może pozbyć się pryszcza na nosie!!!
Już pisałem o sobie wcześniej, ale powinienem tutaj. no i powtórzę;)
Mam 23 lata. Dziadówa dopadła mnie, gdy miałem trzy, góra cztery lata i były to pojedyncze krostki. Jako tak małe dziecko nie zwracałem na nie uwagi, ale pamiętam, ponieważ gdy rozdrapałem, bolało i leciała krew, a wiadomo jak małe dziecko na krew reaguje- histerycznie;)
Oficjalnie z pierwszą wizytą u dermatologa (w wieku 7 lat) zjawiłem się, gdy mój stan zaczął przerażać moją mamę. W bardzo krótkim czasie rozprzestrzeniło się wszystko na całe ciało. Nie chodziłem do szkoły. Rodzeństwo się ze mnie smiało (aż pięcioro). Trafiłem na nieodpowiedni moment, gdyż w tym samym czasie urodziła się moja kolejna siostra i nie było pieniędzy na nic, a szczególnie na moje maści.
Jak wyglądałem? Jak poczwara z koszmaru. Oblepiony od stóp po same uszy łuskami. Mało tego, bo ciuchy zaczęły mi się przyklejać do skóry, ponieważ mój stan zapalny był taki, że ropa leciała z każdej krosty. Nigdy nie zapomnę, gdy trzeba było chodzić spać... Masakra... Płakałem, gdy mama odrywała ode mnie skarpety, spodnie, koszulkę... A co za tym szło: odrywała się skóra jak po oparzeniu i na dodatek krew z ropą sączyła się po ciele.
W mgnieniu oka trafiłem do szpitala. Leżałem dwa tyg. i cztery dni. Do tej pory stan aż taki się nie powtórzył. Oczywiście lekarze nie wyleczyli mi do końca, bo skóra nadal była napięta i całe ciało pokrywały łuski, ale już nie z ropą. Nie napisałem tego w temacie o motywacji, ale moją motywacją jest to, ażeby nigdy, przenigdy do tego stanu nie powrócić. W tym momencie mam ładnie opalone ciało z białymi plamami. Śmieję się, że wyglądam jak dalmatyńczyk;)
Wysypuje mnie na całe ciało tak trzy, cztery, a nawet pięć i sześć razy w roku. Nie ma antidotum. Jedynie wiem juz po tylu latach w jakim mniej wiecej terminie tak się dzieje. W tym roku zdarzyło sie to już 4 razy i kolejny bedzie w październiku a potem w grudniu na święta. Jak co rok na te cholerne święta;)
Mimo wszystko nie pogodziłem się jeszcze z tym, że choruję na ł. i nigdy się nie pogodzę. Mija juz w tym roku jakieś 19, 20 lat. Zawsze będę miał żal do świata za to, że nie chcę pamiętać swojego dzieciństwa i że z tych czasów nie mam żadnego zdjęcia, bo wszystkie w wysypce by były.
Mój stan zdrowia oceniam na bardzo cieżki, bo żadne maści, naświetlania, ani zastrzyki na mnie nie działają, a słońce wręcz bardziej szkodzi niż pomaga. Należę do tych 4-5% ludności, którzy nie mogą w żaden sposób zaleczyć dziada. Jak gnojówa się zmęczy to będę miał spokój na kilka tyg. ale dzieje się to od tak sobie, samoistnie;) Fajnie mam co?? hehehe
Ale mówi się trudno i żyje się dalej, bo jak już na którymś forum wspomniałem- CO NAS NIE ZABIJE TO WZMOCNI;) Pozdrawiam was bardzo serdecznie;)
PS. Wkurza mnie, gdy ktos koło mnie mówi, że nie wyjdzie z domu, bo nie może pozbyć się pryszcza na nosie!!!
amigo