Tu możesz porozmawiać na różne tematy niezwiązane z łuszczycą.
 betka
#3534
Kochani,
wrzucam Wam temat, ponieważ jestem żywo zainteresowana ponownym rozważeniem niemądrej ustawy przez nasz sejm... Chodzi o ustawę, która wprowadza od przyszłego roku obowiązek posyłania do pierwszej klasy 6-latków. Mam dwie córcie: jedna w przyszłym roku będzie miała 7 lat, a druga 6 i na własnym przykładzie widzę, jak ta ustawa szkodzi dzieciom. Dziewczynki, mimo naturalnych różnic, trafią razem do szkoły. A że obie są z końca roku, młodsza będzie w klasie z dziećmi starszymi od niej prawie o 2 lata! Choćby była geniuszem, pewnych rzeczy nie przeskoczy. Nie chcę tu rozwijać dyskusji na ten temat, rozumiem, że każdy może mieć własne zdanie, ale proszę zerknijcie na stronę www.ratujmaluchy.pl - tam są informacje, gdzie i do kiedy można jeszcze składać podpisy.
Dzięki! :D
 Basieńka44
#3535
Co prawda dzieci mam już dorosłe ale kiedyś miałam podobny dylemat (choć nie było takiego obowiązku jak teraz wprowadzają) córcie mam rok po roku i z doświadczenia wiem jaka była miedzy nimi różnica nie uważam za mądre posyłanie sześciolatków do pierwszej klasy,podpis złoże jak jest taka możliwość.
Awatar użytkownika
 szater
#3536
.....temat stary jak swiat...zawsze były dylematy puszczac wczesniej czy nie do szkoły...powiem wam tak...z mojego wieloletniego doswiadczenia pedagogicznego wynika(jestem nauczycielem nauczania poczatkowego) jasno ze nie o WIEK FIZYCZNY CHODZI! wazniejsze jest czy dziecko OSIAGNĘŁO PROG DOJRZAŁOSCI SZKOLNEJ!.....to niestety nie wiaze sie bezposrednio z okreslonym wiekiem jedynie jest indywidualną cecha KAZDEGO DZIECKA.Kiedys ustalono wiek 7 lat na okres osiagniecia progu dojrzałosci szkolnej-okreslono to na podstawie oceny sytuacji,obserwacji i badan przesiewowych.Za czasow "komuny" kazde dziecko w przedszkolu ktore było w grupie 6latkow...lub tzw.'0" w szkole, posiadalo swoja KARTE OCENY- tam na poczatku i na koncu danego roku wystawiano ,opisowa ocene rozwoju fizycznego i psychcZnego dziecka,jak rozniez oceniano stan emocjonalny.Ktos kiedys stwierdził ze jest to niepotrzebne....natworzono programow,nowelizacji i cudow niewidow...ktore niestety nie maja odzwierciedlenia w prawidłowym przygotowaniu dziecka do podjecia obowiazku szkolnego.nasze dzieci naprawde bardzo przyspieszyly w rozwoju,3-latki czytaja i graja na instrumentach,obsluguja komputery i.....chodza w pampersach,ssaja smoczek i spia z mama..jak zwykle ktos chciał wykazac sie i dokonac zmian...nie twierdze ze to złe ale...nalezało by najpierw dostosowac program do mozliwosci psychcznych dzieci ale tez wziac pod uwage ich infantylnosc emocjonalna.Na zachodzie sprawdziła sie metoda nauki coraz to młodszych dzieci ale...no własnie ich zakres "obowiazkowej "wiedzy a nasze pomysły to niebo i ziemia.Jestem za tym aby wszystkie dzieci miały równy start i mozliwosc ksztalcenia nawet wczesniej niż po ukonczeniu 6lat ale wymaga to naprawde ogromnej pracy metodyków ,ktorzy w sposob merytoryczny i adekwatny do potrzeb i umiejetnosci dziecka stworza program nauczania...ciagle jednak na zasadzie BAWIAC-UCZYC!
Dlatego jezeli jest mozliwosc to negocjujmy warunki a nie sprzeciwiajmy sie na zasadzie NIE BO NIE1
 betka
#3537
ja też jestem za tym, żeby nawet młodsze dzieci szly do szkół, ale nie na takich wariackich warunkach, jak to usiłują zrobić w tej chwili, i właśnie o ten równy start tu chodzi :)
Awatar użytkownika
 henia
#3538
Mogę wypowiedzieć się tylko na podstawie swoich spostrzeżeń, poczynionych w najbliższej okolicy, czy swojego starego miejsca pracy; u mnie szkoły, są przygotowane na przyjęcie w swoje mury dzieci 6 letnich. I niekoniecznie mam na myśli tylko ławki czy ogródki do zabawy, które pojawiły się przy nich.
Szkoły już od dawna są pod zarządem samorządów terytorialnych, i to tam jeżeli już należałoby szukać ewentualnych winnych. To właśnie naszych przedstawicieli w samorządach, należałoby rozliczyć z realizacji tego zadania a właściwie ze środków jakie zostały przez samorządy przydzielone szkołom, na realizację tego zadania. O tym, że taka jest potrzeba i tak reforma w szkolnictwie, to konieczność, było wiadomo od dawna.
O przygotowanie merytoryczne nauczycieli nauczania zintegrowanego, jestem spokojna. Nauczyciele, to tacy dziwacy, których nigdy nie trzeba było zmuszać do samokształcenia; potrzeba chwili, takie postawy w nas ukształtowała. Większość z nich posiada wykształcenie w kierunku wczesnoszkolnym jak i przedszkolnym- omnibusy takie, co to wszystko chcą umieć robić najlepiej jak potrafią xd
Bardzo dziwnym wydaje mi się patrzenie na rozwój dziecka i jego dalszej przyszłości, poprzez pryzmat.... lat 6. Dzisiejsze czasy wymagają szerokiego wykształcenia i to w jak najkrótszym terminie. Taki jest współczesny, europejski rynek pracy i takie są jego wymagania. Dzisiejszy ceniony i poszukiwany pracownik to osoba: 24-25 letnia, najlepiej po dwóch fakultetach i z 2-3 letnim stażem.... na kierowniczym stanowisku :P
A o 6 latków jestem spokojna, szybciutko dogonią swoich rówieśników w Europie, jeżeli tylko nie będzie im się w tym przeszkadzać i da szansę rozwoju :D
 betka
#3539
Kobietki moje kochane, ja to wszystko naprawdę rozumiem, ze wszech miar, bo i ja przez 8 lat uczyłam w szkole polskiego. Niestety reforma ma to do siebie, że dotyczy ogółu, a nie jednostkowych przypadków, a jednak każdy rodzic zna swoje dziecko i wie, czy sobie poradzi, czy nie poradzi, czy się dostosuje i kiedy. Ja osobiście, nie chciałabym, żeby dziewczynki chodziły razem do klasy, rywalizują na wszystkich polach, zwykle ze szkodą dla małej, nie chcę, zeby robiły to jeszcze w szkole. Ja nie mam nic przeciwko tej reformie, tylko nie chcę, żeby mi ktoś ustawowo, od góry nakazywał, co mam zrobić z własnym dzieckiem, bo ja sama chcę o tym decydować. Przecież jest taka możliwość, żeby 6 - latki posyłać do szkoły, jeśli tylko ktoś chce. I sama poszłam do szkoły rok wcześniej:)), ale zdecydowali o tym moi rodzice, a nie ustawa.
Awatar użytkownika
 henia
#3541
Hmm wydawało mi się , że ja to tak właśnie w sprawie "ogółu" się wypowiedziałam :blush:
Dla mnie zawsze w takich kwestiach, najważniejsza jest odpowiedź na pytanie.....Betka czy Twoja młodsza córka, poradzi sobie w szkole? pomijając Twoją opinie o rywalizacji dziewczynek czyli jej jednostkową sytuację rodzinną ;) Jeżeli ta odpowiedź brzmi... nie, to rozumiem postawę :)
No i tak żeby było jednak ogólnie: ilu rodziców w obecnych czasach, jest w stanie obiektywnie i kompetentnie stwierdzić... moje dziecko sobie nie poradzi w szkole i nie podoła obowiązkom tamże , zostawiając na boku: matczyną miłość, dodatkowe obowiązki czy wspomniane wyżej.... nie bo nie xd
 betka
#3544
Heniu kochana,
ja się właśnie sercem kieruję, nie jestem w stanie w tej sytuacji myśleć "ogółem" :)
Po prostu, uważam, że lepiej by Jej było w szkole dopiero jako siedmiolatce, wiesz, jaki ważny jest dobry start. Przekonała mnie moja znajoma, uznany psycholog - ale nie przywołuję tu tego, żeby się podpierać jej naukowym autorytetem - jednym przykladem właściwie: jest w klasie Wojtuś, lat 7, który już pięknie czyta i jest w klasie moja Lenka, lat 6, która czyta tak sobie. Pani mówi do Wojtusia: "Ślicznie, Wojtuś, bardzo pięknie przeczytałeś" i do Lenki "Nieźle, Lenka, ale musisz jeszcze trochę popracować"... I po Jej to? Poszłaby za rok i to ona pięknie by czytała... Oczywiscie, pod koniec pierwszej klasy, pewnie byłaby na równi z Wojtusiem, ale może niepotrzebne jej ustawianie w roli tej gorszej, nawet przez pierwsze pół roku szkolnego. I wracam do jej sytuacji jednostkowej - bo czasem czuje się gorsza, próbując dorównać starszej siostrze.
Ja nie chcę agitować. Po prostu dzielę się tu tym, co robię, myślę, przeżywam... Jeśli ktoś nie chce, nie musi niczego podpisywać, ja to naprawdę rozumiem, że są różne zdania. Liczę na tych, którzy mają takie, jak ja i szanuję tych, którzy mają inne. Ciebie, Heniu, i Szater w szczególności :) Jesteście cudownymi osobami, które naprawdę wielu ludziom pomogły, a że w kwestii sześciolatków macie inne zdanie, niż ja? No pewnie znalazłoby się jeszcze kilka tematów, w których się nie zgodzimy. Tak, jak czasem nie zgadzam sie z najlepszymi przyjaciółmi. Buźka! :D
Awatar użytkownika
 henia
#3545
Betka ja też tak jak Ty, tę naszą wymianę poglądów tu, pojmuję. Każdy człowiek, ma prawo do swoich opinii i swojego zdania, i tu nie ma nic do rzeczy czy się kogoś lubi i czy nie. Bo wtedy, to już jest dla mnie lizusostwo a nie jakakolwiek dyskusja xd
Rozumiem Twoją postawę i emocje związane z życiem i rozwojem cór. Mój osobisty 6-latek, już za chwileczkę już za momencik będzie właśnie szukał, tej swojej pierwszej posady i jakoś tak dawno mam za sobą i takie emocje i takie rozterki. Moje opinie, to w większości chłodne spojrzenie a przynajmniej jego próba :D plus albo minus, jak kto woli, lat przepracowanych po drugiej stronie... katedry :P
Życzę powodzenia w zbieraniu podpisów, jeżeli uważasz za stosowne, mogę go rozpuścić wśród znajomych :*