szater pisze:.....najbardziej zaczęłam chorowac od momentu zasugerowania sie pewnym wszechwiedzacym...kursujacym po forach...rzuciłam palenie,zaczęłam zdrowo zyc....i do dnia dzisiejszego nie moge sie pozbierac
....
A ja jestem prawie pewna, że jeszcze miesiąc, jeszcze dwa i pozałatwiasz, to co dawno załatwić należało.
Powymiatasz spod dywanika, to co tam namiotłaś i temu wszechwiedzącemu, kursującemu po forach. Powiesz dziękuję. Wszelkie naprawy wymagają czasu i wytrwałości ale z taką Twoją obecną determinacją, jestem spokojna o ich wynik. Już samo to, że potrafił Cie zmotywować do walki o siebie, to czapką do ziemi dla niego... ode mnie.
horn pisze:Och to mam niewrażliwośc mózgu na obrzydzenie , bo tez ostatnimi czasy ktoś , gdzies zasugerował cos dla mnie osobiście odebranego za krzywdzące w stosunku do pewnej zmiany czegoś u mnie , a ponieważ musze sie oceniac tak by nie szkodzić sobie w swoim otoczeniu najbliższym , to po zastanowieniu sie i przeanalizowaniu za i przeciw doszło u mnie do wycofania sie i utwierdzeniu siebie może błędnym mniemaniu ,że przede wszystkim jestem sobą a cudza ocena jest oceniającego iluzją nie moją , owszem , w zasadzie warto nad sobą popracować , ale nie na siłę się zmieniać , bo to nie całkowicie mój problem, a nawet mi wmówiony w jakimś stopniu, jeśli by mi to bardzo przeszkadzało to wtedy może nadszedł by moment silnej zmiany na siłę a nie koniecznie dla siebie tylko dla innych,
Tak. Pod warunkiem, że żyjesz tylko w swojej przestrzeni. Ale jeżeli chcesz funkcjonować szerzej, to musisz się liczyć z tym: jak jesteś odbierany, co w tych kontaktach jest problemem i czy chęć bycia/obcowania z innymi jest warta przepracowania problemu... co najmniej. Chyba, że to, co i kto do Ciebie mówi, nie jest warte burzenia swojego cudownego obrazu własnej osoby. Opinie innych dla mnie są cenne i ważna. Staram się obcować z drugim człowiekiem na zasadzie kompromisu.