- 17 lut 2017, o 16:55
#27753
Mam na imię Mateusz i do niedawna byłem pełnym zapału chłopakiem, któremu nie brak było odwagi na kontakty z rówieśnikami. Student resocjalizacji, obecnie pracownik zakładu karnego. Po 1,5 roku od rozpoczęcia pracy na pełen etat pojawiło się swędzenie w okolicy łokci, które zbagatelizowałem. Potraktowałem to jak zwykłe wysuszenie, które z biegiem czasu zamieniło się w mocne zaczerwienienie, a w przyszłości złuszczanie. Tak oto rozpoczęła się moja "przygoda" z chorobą, później zdiagnozowaną jako łuszczyca, która z miesiąca na miesiąc powiększała swoje terytorium. Już od roku walczę z łuszczycą, ale mało skutecznie. Mam wrażenie, że większość preparatów jakie stosowałem po kilku dniach się uodparnia. Na początku efekt jest zadowalający, a z czasem zanika. Próbowałem już chyba wszystkiego... chyba tylko nie oblewałem się benzyną i nie podpalałem...
Kiedyś nie zwracałem na to uwagi, ale gdy to wszystko się nasila moja psychika automatycznie siada. Straciłem moją dawną pewność siebie, czasem w ogóle nie mam ochoty spotykać się z ludźmi. A ludzie są w tym najgorsi. Pomimo tłumaczeń, że łuszczycą nie da się zarazić, mam wrażenie, że ludzie i tak się mnie brzydzą...
Kiedyś nie zwracałem na to uwagi, ale gdy to wszystko się nasila moja psychika automatycznie siada. Straciłem moją dawną pewność siebie, czasem w ogóle nie mam ochoty spotykać się z ludźmi. A ludzie są w tym najgorsi. Pomimo tłumaczeń, że łuszczycą nie da się zarazić, mam wrażenie, że ludzie i tak się mnie brzydzą...