W tym miejscu piszemy o przebiegu swojego leczenia, radzimy się innych odnośnie leczenia własnego przypadku choroby.
 jasiek
#26417
Już na wstępie muszę powiedzieć że nie należę do najbardziej zdeterminowanych w leczeniu tego paskudztwa które mam od blisko 40 lat. Moje zmagania z łuszczycą rozpoczęły się od wizyty u lekarza który przez 2 lata bezskutecznie i uparcie leczył u mnie grzybicę.
Po badaniach w szpitalu MSW w Łodzi wyszło że to łuszczyca - kiedy mu zaniosłem wynik - gość wyszedł z gabinetu - na emeryturę. Podejmowałem kilka razy leczenie sterydami, i innymi smarami pakując w siebie kilogramy witamin i innych leków. Wynik jak do dziś znany - krótka poprawa i od nowa. Przyznać jednak muszę, że nie stosowałem żadnych diet - ale!. No właśnie, nauczyłem się żyć z tym paskudztwem. Otóż to co mogę powiedzieć z autopsji to własna metoda na przedłużenie okresu reemisji polegająca na kąpielach podczas urlopu (nie w morzu martwym) a w Bałtyku z dużą ilością słońca. Dziś 2 tygodnie urlopu wystarcza na ok 6-8 miesięcy spokoju od swędzących i upierdliwych zmian.
Przed okresem nasilającym - tak przez 2 tygodnie ratuję sytuację na zmianę Elocom'em, lorinden'em C, ewentualnie clotrimazolin'em pomagając sobie kąpielami z solą z morza martwego - u mnie to działa a mam sporo ognisk oraz paznokcie. Z tego co zauważyłem najlepszą dietą w moim przypadku jest... głodówka. Obserwuję jednak nowinki w leczeniu łuszczycy - problem jednak w tym, że żadne z ogłaszanych wyników badań (obiecujących) nie gwarantuje całkowitego wyleczenia a stosowane "nowinki" - metody leczenia - są zazwyczaj ogłaszane przez dość drogie kliniki specjalistyczne za granicą - na co NFZ oraz mnie po prostu nie stać. Stąd reasumując: Trzeba się z tym pogodzić, nauczyć żyć, i stosować tylko te metody, które niestety w dość długim czasie okazały się dla nas najskuteczniejsze - bo wynika z tego, że każdy przypadek jest indywidualny.
Awatar użytkownika
 antonia
#26421
jasiek pisze:Trzeba się z tym pogodzić, nauczyć żyć, i stosować tylko te metody, które niestety w dość długim czasie okazały się dla nas najskuteczniejsze - bo wynika z tego, że każdy przypadek jest indywidualny.
No właśnie, każdy przypadek jest inny, chociaż choroba ta sama.
jasiek pisze:Przed okresem nasilającym - tak przez 2 tygodnie ratuję sytuację na zmianę Elocom'em, lorinden'em C, ewentualnie clotrimazolin'em
Tego też trzeba się nauczyć, bo nieuważne, maleńkie przedawkowanie staje się powodem do nowych wysypów lub najnormalniej w świecie hamuje leczenie.
Słońce dla większości z nas jest najlepszym ze wszystkich lekarstwem, ale też trzeba się nauczyć umiejętnie z tego daru korzystać, by zaleczyć zmiany a nie zniszczyć skóry.