Jesteś nowy(a) na forum? Przywitaj się, przedstaw, napisz kilka słów o sobie, swoich zainteresowaniach, jak rozpoczęła się u Ciebie łuszczyca.
 Ewcia
#25824
Hej :) mam na imię Ewa i jestem chorą na łuszczycę 20 latką. Z chorobą zmagam się już od 10 roku życia. Pod względem fizycznym nigdy nie było ze mną bardzo źle, bardzo dbała o to moja mama, która momentami bardziej nie mogła pogodzić się z tą chorobą niż ja sama. Wtedy jeszcze wiele nie rozumiałam. Najgorszy czas to 4,5 i 6 klasa podstawówki. Dzieci w tym wieku nie są zbytnio wyrozumiałe, bardzo to odczułam. Każdy miał wątpliwości czy aby tylko się nie zarazi, uszczypliwe komentarze i litościwe spojrzenia. Właśnie wtedy zaczęło mnie to boleć psychicznie. Doskonale pamiętam z tamtego okresu okropny wysiew na skórze głowy, Pani doktor przepisała mi okropnie tłustą maść, którą najlepiej było stosować rano, no ale do szkoły musiałam iść więc mama uzbroiła mnie w czapkę z daszkiem. Wyobraźcie sobie, co musiałam czuć tłumacząc każdemu nauczycielowi z osobna dlaczego dzisiaj nie mogę się jej pozbyć. Od tamtego momentu, szkołę do której uwielbiałam chodzić znienawidziłam. Nigdy nie można było zobaczyć u mnie koszulki czy spodenek, nawet w lato. Później przyszedł czas na znaną doskonale w środowisku łuszczycowym cygnolinę. Strasznie źle to wspominam, poplamione wszystkie ubrania, akurat wtedy jak rozkręcała się zabawa na podwórku ja musiałam wracać do domu, zęby ą zmyć i nałożyć kolejną maść. Takim właśnie sposobem zaczęłam odizolowywać się troszeczkę od innych, totalnie po drodze zanikła moja wiara w siebie, moje ambicje. Czułam się gorsza od innych z powodu tej choroby, do tej pory czuje. Lecz nie uważam już tego za niesprawiedliwość, teraz wiem, że tak już po prostu musi być. Okres dojrzewania i gimnazjum wspominam raczej dobrze w tym kontekście. Niewielkie zmiany, w kilku miejscach, które szybko niwelowałam, aż do momentu rozstania z moim pierwszym chłopakiem. Dużo stresu i co ? Oczywiście wielki wysiew na brzuchu, wylane litry łez, czyli jeszcze bardziej zaostrzone objawy. Znowu było ze mną źle, ale mam wspaniałych ludzi obok siebie i udało się to zwalczyć. Od momentu rozpoczęcia szkoły średniej sama zaczęłam dbać o moją chorobę, zmieniłam lekarza, zaczęłam więcej o tym czytać, jeszcze bardziej godzić się z tą chorobą. Dowiedziałam się wielu przydatnych rzeczy. Rozpoczęłam serię naświetlań, które w moim przypadku działały cuda. Teraz jest okej, chociaż całkiem niedawno miałam malutki kryzys, po baardzo długim okresie remisji, znowu pojawiła się moja "koleżanka", na głowie i straciłam mnóstwo włosów. Dla mnie najgorszy skutek uboczny.
Pierwszy raz w swoim życiu zwierzyłam się w tej formie. Pewnie wielu rzeczy zapomniałam napisać ale chciałabym, żeby to miało jakiś przekaz.
To co napisałam wyżej, było przeszłością. Nadal mam problemy z wiarą w siebie i to się raczej nigdy nie zmieni bo łuszczyca zawsze będzie pewnego rodzaju barierą, ale nigdy się nie poddałam, zawsze z nią walczyłam i wiem, że ona nigdy mnie nie pokona. Otaczam się wspaniałymi ludźmi, mam wspaniałego faceta, dla którego moja choroba jest częścią mnie, akceptuje ją i kocha mnie pomimo tego, że moja skóra nie zawsze jest piękna. Potrafię cieszyć się życiem, nie odizolowałam się od ludzi, lubię działać, lubię wyzwania, lubię obcować z innymi, lubię się angażować, a łuszczyca w niczym mi nie przeszkadza. Nauczyłam się ją ukrywać ale i mówić o niej innym, uświadamiać czym jest i z czym się wiąże.
Najważniejsze jest chyba pogodzenie się ze swoim losem, wewnętrzny spokój. Dla mnie najgorszym wrogiem jest stres więc przez cały czas mam wielkie wyzwanie, walczę z nim :) Wy wszyscy chorzy na łuszczycę też bądźcie takimi wojownikami ! Łuszczyca nigdy nie powinna Was pokonać. Lepiej mieć ją za przyjaciółkę niż za wroga :)
Stawiajcie sobie cele, to pomaga zapomnieć. Moim celem stała się nowa, zdrowa sylwetka, schudłam 10 kg ale zdrowszy stał się też mój umysł. Zmiana ciała bardzo pomogła mi w zmianie myślenia, z pesymistycznego na optymistyczne. Łuszczyca na pewno uczy mnie pokory, współczucia ale i sprawia, że jestem dojrzalsza i wiecie co ? W tym momencie cieszę się, że to mnie to spotkało a nie moje 6-osobowe rodzeństwo czy rodziców :)