- 8 lut 2016, o 20:02
#25721
Witam wszystkich wyjadaczy jak i najświeższych użytkowników forum. Mam na imię Sebastian, wiek 31 lat, oczy niebieskie, sylwetka Adonisa
. Ok skończę zanim to za daleko zabrnie, przede wszystkim jestem łuszczykiem. Zaczęło się 7 lat temu, dosyć typowo, angina, osłabiona odporność i ciach. Człowiek budzi się rano, staje przed lustrem i "orbituje". Szybki przegląd wczorajszego menu, ale nie widać w nim owoców morza, więc skąd ta wysypka? Po tygodniu rozogniło się na dobre, skóra głowy to był jeden wielki strup. Nie omieszkałem namierzyć z czym mam do czynienia: łuszczyca, choroba genetyczna, nieuleczalna
. Wywiad rodzinny też nie przyniósł odpowiedzi, nikt na nią nie choruje, normalnie pokolenie X, ślepy traf. Od dziecka byłem wstydliwym i zamkniętym w sobie chłopakiem, więc postanowiłem zaciągnąć się do wojska. Pomogło, zmężniałem, nabrałem większej pewności siebie, dlatego nagłe pojawienie się w moim życiu pani "Ł" był jak prawy sierpowy. Demony powróciły, zamknąłem się w czterech ścianach, drapałem swoje wykwity praktycznie do krwi. Przed depresją, paradoksalnie, uratowała mnie praca i związany z nią mimowolny kontakt z ludźmi. Nauczyłem się ignorować spojrzenia i "bez ogródek" odpowiadać co mi dolega. Niestety nie mogłęem się w pełni zakamuflować (mam do tej pory plamy na twarzy), więc musiałem się z tym zmierzyć. Tak jak z ogólnym zdziwieniem, że nigdy, przez 2,5 roku nie zdejmowałem chusty z głowy. Zdarzają się oczywiście głosy otuchy i wsparcia, ale podchodzę do nich z dystansem (łuszczyca jest zazdrosna)
. Mam za sobą parę prób walki, były nawet niezłe efekty np. po 3 tygodniach w szpitalu, ale ogniska niczym bumerang wracały dość szybko. Aktualnie biorę przez 1,5h kąpiele z solą morską i ścieram namoczoną łuskę. Po wszystkim smaruję te miejsca kremem natłuszczającym, ten cykl powtarzam co 4 dni. Pewnie to niemądre, ale mam przynajmniej 3 dni komfortu. Trochę się rozgadałem, więc chyba pora kończyć. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów i trzymam kciuki za wasze postępy. C.D.N.


