Tu wspieramy się nawzajem w sensie psychicznym. Jeśli chcesz się wygadać, nie masz już siły, to jest to dobre miejsce, żeby podzielić się swoimi troskami. Tu pisz na temat motywacji w walce z łuszczycą i łzs oraz metodach poprawiania sobie samopoczucia.
#25529
Spokojnie, po kolei, bo wszystko na raz może tylko pogorszyć sprawę. Daj sobie na każdy test ok. 2 - 3 tygodni.
Czasami jest też tak, że poprawę widać następnego dnia, wszystko zależy od dopasowania specyfików do swoich potrzeb.
#25578
sardiah13 pisze:Dzis jest sylwester,wiekszosc ludzi się bawi,swietuje,tacy bez problemów..a ja siedze i mam dość.dosc tej łuszczycy,ciągłej walki,smarowania,patrzenia w lustro.ciągle powtarzam będzie dobrze.......ale nie jest.
Mam podobnie, więc myślę, że rozumiem co czujesz. Również widzę ludzi szczęśliwych, uśmiechniętych, pięknych, każdy korzysta z życia, a ja jestem pogrążony w smutku, izolacji. Chciałbym spojrzeć na swoje ciało i nie mieć odruchu wymiotnego. Chciałbym czuć się dobrze we własnej skórze. Latem nie musieć walczyć o możliwość noszenia krótkiego rękawka. Jestem zmęczony walką, lekarzami. Ludzie w moim wieku nie chodzą tyle po doktorach, nie znają wszystkich aptek w mieście. Korzystają z życia, układają je sobie, mają zainteresowania, pasje. Chciałbym móc czuć się swobodnie, lekko, bo jestem uwięziony w tej ohydnej, szpetnej zbroi. Chciałbym się wydostać. Mam takie marzenie, że pewnego dnia się obudzę, a to wszystko co dotąd mnie spotkało okaże się tylko złym snem. Ludzie nawet nie wiedzą jak wiele mają.
antonia pisze:Weź się w garść!
Uważałbym z takimi słowami. Mnie osobiście taka "porada" nie przekonuje, nie pomaga. To tak jakby za kurtyną tych słów kryło się stwierdzenie: nic nie robisz tylko narzekasz, twój problem nie jest wcale poważny, przestań gderać! Takie polecenie dobre jest dla osób silnych, przeżywających chwilowe zwątpienie, którzy błądzą, zbaczają z zamierzonego kursu, ale przede wszystkim nie poważnie cierpiącym - czy to psychicznie czy fizycznie.
biedronkowamaya pisze:Dokładnie dobre nastawienie to połowa sukcesu!
Zgadzam się! To bardzo wiele ułatwia. Niestety gorzej, kiedy umysł nie jest przychylny, a walka z nim jest bardzo trudna. Ciężko jest starać się patrzeć pozytywnie, kiedy wszystko dookoła tak nie wygląda, nawet jeśli się staramy.
sardiah13 pisze:KIEDYS spotkałem lekarke która mi powiedziała panie Darku nie ma się czym przejmować
Tak mówią ludzie zdrowi. :angry: Dla mnie z kolei kiedyś lekarka powiedziała, że trzeba się z tym pogodzić, że lepiej mieć Ł niż cukrzycę :devil: To jeszcze dodatkowo rozzłaszcza! Dlatego ja nigdy nie przyjmuję porad od osób, którzy nie wiedzą co to za choroba i jak się z nią żyje.
sardiah13 pisze:ludzie to są bardzo nie tolerancyjni,unas to takie srednowiecze w społeczeństwie w tym naszym kraju.
To dlatego, że nie znają tej choroby. Bo jest bardzo rzadka i ma ją 3-4% społeczeństwa. Kiedyś przyznałem się przed sobą samym, że gdybym ja był zdrowy i spotkał osobę z Ł to pewnie zachowywałbym się podobnie. :blush:
Ostatnio zmieniony 11 sty 2016, o 00:18 przez StainMan, łącznie zmieniany 1 raz.
#25580
='antonia']Weź się w garść!

Uważałbym z takimi słowami. Mnie osobiście taka "porada" nie przekonuje, pomaga. To tak jakby za kurtyną tych słów kryło się stwierdzenie: nic nie robisz tylko narzekasz, twój problem nie jest wcale poważny, przestań gderać! Takie polecenie dobre jest dla osób silnych, przeżywających chwilowe zwątpienie, którzy błądzą, zbaczają z zamierzonego kursu, ale przede wszystkim nie poważnie cierpiącym - czy to psychicznie czy fizycznie
Płacz i użalanie się nad sobą na prawdę nie pomaga. Wiem co mówię.
Użeram się z tą chorobą ponad pół wieku, byłam królikiem doświadczalnym w szpitalach, wychodziłam z nich jeszcze bardziej szpetna niż zanim tam trafiłam. Było nas dwoje rodzeństwa prześladowanych tą paskudną chorobą nie znaną ludziom. " syfy, parchy" to były nasze stałe przezwiska. Mój brat nie wytrzymał, odszedł z tego świata, ja ukrywałam ciało przed ludźmi. Nikomu nie mówiłam o swojej chorobie i cierpieniu, nie oczekiwałam od ludzi pocieszenia, nawet matka nie współczuła. Choroba mnie zahartowała.
Od kilkunastu lat, dzięki internetowi sytuacja się zmieniła. Nauczyłam się panować nad chorobą i pomagam innym, po to, żeby nikomu nie było tak ciężko jak mnie. Trzeba brać się w garść, samemu o siebie zadbać zamiast płakać nad swoim losem, jeszcze wszystko się może odmienić na lepsze, czego wszystkim z całego serca życzę.
#25581
Popieram Antoninę, też zmagam się z tą chorobą prawie od pół wieku, miałam różne diagnozy, ale w końcu okazało się że to łuszczyca. miałam zmiany (i mam) pod stopami, na dłoniach i to w takim stopniu, że miałam trudności w chodzeniu, bo rany pękały i otwierały się. Masakra! Pomogła mi cygnolina i porady na tym forum.
DZIĘKUJĘ ZA ZAŁOŻENIE TEGO FORUM I PORADY W NIM ZAWARTE! :thx:
Łuszczyca to taka choroba kosmetyczna, bo ciągle trzeba się smarować myć, nacierać nawilżającymi mleczkami (pomaga!)i dbać o siebie. Pozdrawiam. :*
#25593
Ano pozostaje przyklasnąć :)

Łuszczyca to jeden z mniejszych problemów jakie nas spotykają w życiu.Użalanie sie,zamykanie sie,izolacja NIC NIE DA . Myslisz ,że ktokolwiek sie tym zainteresuje? że ktos wezmie sobie to do serca? że cierpisz? a kto nie ma problemów :surprised: to ze patrząc na drugiego człowieka stwierdzasz ,ze jest szczesliwy to tylko tyle znaczy ,że widzisz co chciał ci pokazac.Mozesz oczywiscie tracic życie na siedzeniu w domu,izolacji,biegac latem w długich rekawach i dodatkowo umartwiac swoje ciało,nikt ci nie zabroni tylko sie zastanawiam....po co :surprised: moze daje ci to satysfakcje wiec bronic ci nie mam zamiaru,ale nie narzekaj,bo sam to dla siebie robisz. Proponuje pokochac swoje ciało,takim jakie jest bez wypisywania o nim bredni w stylu: spojrzenie powoduje odruch wymiotny.....do czego to podobne :angry:

Zacznij życ na luzie,bardziej dbaj o swoje ciało a nie o to co powiedzą inni....gdy ubierzesz sie stosownie do temperatury to zareczam ,ze niewielu ludzi na ulicy zauważy żes chory ale gdy ostentacyjnie ubierasz sie w długie ciuchy....każdy zwróci uwage.

Zycie mamy jedno,szkoda je marnowac.Nikt nie przyjdzie do ciebie i nie zapuka,pytając czy chcesz z nim przezyc zycie,musisz wyjsc do ludzi a ludzie cię zaakceptują,ci prawdziwi przyjaciele zostana a odejdą tacy co niekoniecznie przydatni sa.

Obecnie sa takie możliwosci o jakich w okresie mojej młodosci nawet trudno było marzyc.Ludzie nie wiedzieli co to za choroba,nie było książek,literatury,for,internetu....mało tego nie było lekarzy specjalistów dermatologów tylko felczerzy.Dalismy rade,stworzylismy wspaniałe rodziny,mamy zdrowe dzieci i...przyjaciół na całym świecie.Spróbuj chociaz troszkę zmienic swoje zycie,swoje podejscie a zobaczysz róznice.

Wytrwałosci życze :)