Jesteś nowy(a) na forum? Przywitaj się, przedstaw, napisz kilka słów o sobie, swoich zainteresowaniach, jak rozpoczęła się u Ciebie łuszczyca.
 załamana
#24751
Witam
Mam 30 lat, dokładnie na 30 urodziny dostałam pierwszą zmianę skórną.
Łuszczycą byłam obciążona genetycznie, jednak do tej pory "szła" w linii męskiej...
Przez ostatnie 15 lat modliłam się żeby nie trafiło na mnie, dostawałam szału jak czasem latem gdzieś miałam wysuszony naskórek, miałam fobie.
czemu ironia???
otóż pewnej niedzieli rozmawiałam z kimś przez telefon właśnie o łuszczycy,powiedziałam kilka słów jakie to obrzydzenie budzi we mnie ta choroba, jaki lęk, że nie chciałabym żyć, gdyby mnie to dotknęło. i co???? w poniedziałek pojawiła się plama. Nie wierzyłam, myślałam że jakieś uczulenie, po 2 tygodniach poszłam do lekarza, nie był przekonany, bo nie wyglądała typowo, dał maść, od razu po zastosowaniu pojawiły się następne - teraz jest już pewny.
codziennie rano pojawia się nowa zmiana,codziennie zalewam sie łzami i zadaje sobie pytanie - DLACZEGO????-
czuję wstręt i obrzydzenie do siebie, nie chce mi się żyć, nie widzę sensu, bo ja widziałąm jak ta choroba wyniszcza, nie chce tego samego. Jednak mam dwoje dzieci, gdyby nie one...
narazie atakuje tułow, ale nie wiem czy dam radę jak zaatakuje twarz...
Może się komuś wydawać, że robię "z igły widły",ale dla mnie jest to koniec, koniec życia,normalnego życia
został jedynie strach i płacz,moi codzienni towarzysze....
Awatar użytkownika
 antonia
#24752
załamana pisze:codziennie rano pojawia się nowa zmiana,codziennie zalewam sie łzami i zadaje sobie pytanie - DLACZEGO????-
czuję wstręt i obrzydzenie do siebie, nie chce mi się żyć, nie widzę sensu, bo ja widziałąm jak ta choroba wyniszcza, nie chce tego samego.
Nakręciłaś się tak bardzo negatywnie do tej choroby wyzwalając w sobie najgorsze emocje, że nic dziwnego, że Twój umysł zaczął reagować takimi skutkami wyrzucając z organizmu zmiany na powierzchnię skóry. Krótko mówiąc tak się objawia reakcja na stres związany z czymś, czego nie możesz ogarnąć, w tym wypadku jest to strach przed łuszczycą.
Teraz, żeby to odkręcić, musisz zacząć nakręcać się w inną stronę.
Zacznij od przyjęcia do świadomości, że ta choroba nie jest taka straszna jak Ty to widzisz i skoro inni sobie muszą radzić, to i Ty podołasz. Gdy się już wyciszysz, to i łuszczyca przestanie Cię atakować. Szybko można się nauczyć jak z nią współżyć i jak ją zwalczać, wtedy się wygrywa, a przy odrobinie szczęścia może nawet pozbyć się jej na wiele lat, może nawet na zawsze, przy okazji zyskując za darmo olbrzymią lekcję pokory :)
Serdecznie pozdrawiam, życzę samych szczęśliwych i radosnych przeżyć i spokoju przede wszystkim. :)
 załamana
#24758
Pewnie masz rację, czytałam dużo na temat złego wpływu stresu na tę chorobę. I niby wszystko wiem, tylko z zastosowaniem się gorzej:( Po prostu się boję, strasznie się boję, ten strach mnie wykańcza. Codziennie rano nerwowo oglądam skórę w poszukiwaniu nowych zmian, a jak znajdę "coś" nowego wybucham płaczem, dobija mnie to, ale nie potrafię inaczej. Może dlatego, że to początek choroby,...początek choroby...jak to brzmi..więc czego się dalej spodziewać????
Jak zdarzy mi się chwila wyciszenia to tłumaczę sobie ,że to tylko kilka maleńkich plamek,one znikną, będzie ok, ale za moment uświadamiam sobie, że ja tę chorobę odziedziczyłam i nie była to wersja łagodna i tak koło się zamyka.
boję się o swoje dzieci
bo jeśli któreś z nich otrzyma po mnie ten spadek, to żeby chociaż nie przytrafiło im się to wcześniej niż mi, chciałabym zeby miały spokojne dzieciństwo, młodość
znowu strach
chyba zostanie moim najwierniejszym przyjacielem....
chciałabym zapomnieć o nim i o tej przeklętej chorobie, bardzo bym chciała
Awatar użytkownika
 antonia
#24760
załamana pisze::( Po prostu się boję, strasznie się boję, ten strach mnie wykańcza. Codziennie rano nerwowo oglądam skórę w poszukiwaniu nowych zmian, a jak znajdę "coś" nowego wybucham płaczem, dobija mnie to, ale nie potrafię inaczej. Może dlatego, że to początek choroby,...początek choroby...jak to brzmi..więc czego się dalej spodziewać????
Jeśli to Cię tak przeraża, to faktycznie może być tylko gorzej.
Nie ma się czego bać, dzieci też nie muszą niczego po Tobie dziedziczyć. Jeszcze raz powtarzam, że można z tym żyć normalnie, nawet komfortowo, to nie rak i od tego się nie umiera. Przy niewielkim wysiłku możesz doprowadzić skórę do takiego stanu, że łuszczycy prawie nie odczujesz. Postęp w medycynie też jest coraz większy i tylko patrzeć kiedy łuszczyca przestanie nam zagrażać.
Ja z tym żyję ponad pięćdziesiąt lat, radzę sobie doskonale, nikt po mnie nie odziedziczył, ale całą rodzinę bliższą i dalszą uświadomiłam co to jest za choroba i jak należy z nią postępować.
Jeśli nie jesteś przekonana,że można sobie z tym radzić idź proszę do psychologa, z pewnością potrzebujesz fachowego wsparcia i zawsze możesz liczyć na nasze, nawet porady praktyczno medyczne. Trzymam za Ciebie kciuki :)