Rozmowy dotyczące choroby współistniejącej z łuszczycą, czyli łuszczycowego zapalenia stawów (łuszczycy stawowej).
Awatar użytkownika
 totylkoja
#22516
Witajcie,

Jestem tu nowa, czytuję forum od czasu do czasu i postanowiłam, że sama napiszę bo muszę się ratować :(

Króciótko o mnie: mam 27 lat, od 7 lat łzs niszczy mnie fizycznie, ale i psychicznie. Myślę, że mam depresję nic mnie nie cieszy i nie mam na nic ochoty, zresztą nie bardzo mogę coś robić z racji ciągłego bólu. Nie pracuję przez chorobę, straciłam miłość przez chorobę, generalnie nie mam sensu życia. Zresztą wielu z Was z pewnością zna doskonale ten stan. U mnie poza łzs są jeszcze inne czynniki, które wpływają na moje złe samopoczucie, ale nie o tym teraz.

W każdym razie usilnie łapiąc się czegokolwiek, by powróciła mi chęć życia, próbuję znaleźć pasję. Ze względu na stan psychiczny nie bardzo mam ochotę próbować nowych rzeczy, ale kiedyś (jak byłam jeszcze zdrowa) zaczęłam uczyć się jazdy konnej. Bardzo mi się to podobało, ale zostało brutalnie przerwane (jak wszystko) przez chorobę. Moje pytanie brzmi, czy w momentach kiedy jestem mniej obolała jazda konna jest dobrym pomysłem dla stawów? Czy w ogóle jest sens się za to ponownie zabierać? Czy mądrym jest żeby faszerować się przeciwbólami, tylko po to żeby pojeździć konno?
Tak sobie marzę, że jak powórci mi humor, to może i łzs trochę odpuści (w ramach zasady, że pozytywne nastawienie potrafi zdziałać cuda), ale czy w ogóle mogę to robić? Czy nie zaszkodzi to bardziej stawom?
Jestem zrozpaczona swoim życiem. Powoli mi się go odechciewa :(
Pozdrawiam Was wszystkich!
Awatar użytkownika
 szater
#22518
tak króciutko powiem,jazda konna to cwiczenia w odciązeniu,nie wiem gdzie umiejscowiła sie najbardziej bo jezeli nogi,rece,barki i biodra to spokojnie nie wiem jak sprawa sie ma w przypadku kregosłupa,ja mam dosc poważne uszkodzenia i przepukliny miedzykregowe dlatego dla mnie ten sport jest niewskazany.Natomiast jezeli cos sprawia ci przyjemnosc i pomoze wyjsc z depresji ja bym jezdziła nawet na srodkach p/bólowych :notguilty:
powodzenia życze i,siły w realizowaniu swoich marzen,powiem ci ze mam uszkodzone kolana,jedno po operacji wymiennej i jeszcze 2-3lata temu jezdziłąm na nartach wiec....działaj :*
Awatar użytkownika
 totylkoja
#22521
szater, bardzo dziękuję za odpowiedź. Pewnie masz rację, warto próbować, muszę w sobie znaleźć teraz chęci do działania. Co innego pisać, a co innego wstać, wyjść i zacząć działać :) ale może się zmobilizuje...

Mam bóle dosłownie wszędzie :( ręce, nogi, barki, biodra i kręgosłup też. Raz tu, raz tam, czasem wszędzie na raz. Okropieństwo.

Zastanawiałam się właśnie, czy jazda konna nie obciąża kręgosłupa i kolan? Czy może ktoś ma jakieś doświadczenia? Wiedzę fachową w tym zakresie? Może ktoś z Was jeździ konno?

Zachęcam do dyskusji, bo tak sobie teraz myślę, że skoro jazda konna jest odciążająca to może mogłaby być także formą terapii dla stawów, a nie tylko hobby?
Awatar użytkownika
 szater
#22527
w chorobie stwów chodzi przede wszystkim oto aby usprawnic na tyle mięsnie aby przejęły role stawów i w tym kierunku trzeba isc.Mocniejsze miesnie,bardziej odciążone stawy,poprawa funkcjonowania.
Nie sadze aby jazda konna była rehabilitacją w pełnym tego słowa znaczeniu ,dla chorych na łzs,jednak cos w tym jest skoro istnieje hipoterapia a jest ona jedną z form rehabilitacji wieloprofilowej,w tym takze cwicząca napięcie mięsniowe.

jezdziłam konno jako młoda dziewczyna,teraz niestety,zbyt wiele p/wskazan a moze i...straciłam zapał? :notguilty:
Awatar użytkownika
 totylkoja
#22531
cóż pozostaje mi więc spróbować na sobie, heh nie wyobrażam sobie tego na razie bo boli, ale zobaczymy, wezmę leki i może powoli, krok po kroku rozruszam mięśnie i stawy do tego konkretnego sportu. Napewno nie będę szarżować, początkowo pewnie zadowolę się stępem :D
Awatar użytkownika
 szater
#22540
w pierwszej kolejnosci ,pomimo wszystko skonsultowałabym swój pomysł z lekarzem prowadzącym :notguilty: dla pewnosci :)
Awatar użytkownika
 yura
#22549
ja bym się bał.Po 25 latach ŁZS wiem że to za duża dynamika ćwiczeń :) pozdrawiam wszystkich
 gslaw
#22564
Wg mnie nasz stan psychiczny (dobry i pozytywny) jest kluczem do zapanowania nad chorobą. Jeżeli jazda konna sprawia Ci przyjemność i sama czujesz, że nie wpływa ona negatywnie na Twoje zdrowie fizyczne tzn. po tym nie czujesz się fizycznie specjalnie gorzej lub nie zauważasz nasilenia symptomów choroby, to jak najbardziej tak. Oczywiście bez jakichś szaleństw, galopów itp :P
Przebywanie z konikami ma podobno niesamowicie dobry wpływ na nasz stan psychiczny, fajnie odwraca naszą uwagę od problemów życia codziennego :)
Przy walce z ŁZS (jak i z wszystkimi innymi chorobami) trzeba działać dwutorowo. Leczenie Psychiki + leczenie farmakologiczne.
Osobiście, jak tylko ŁZS Ci trochę odpuści, zachęcam do ruchu i ćwiczeń fizycznych, które dają nam wiele siły i radości. Był czas, że i ja nie mogłem się obejść bez leków, bolały mnie stopy (nie mogłem chodzić), bolały mnie biodra i kręgosłup (nie mogłem wstać z krzesła) do tego problemy osobiste waliły mi się na głowę, aż w końcu jak Ty powiedziałem sobie dość i postanowiłem coś z tym zrobić. Pogodziłem się z życiową sytuacją i wziąłem się za siebie... i dziwnym sposobem wszystko zaczęło się prostować :) Od 3 lat nie biorę leków i praktycznie zapomniałem o ŁZS - tak tak to remisja ale ja wiem, że jestem w stanie utrzymać ją bardzo długo bo wiem, że zależy ona od mojego stanu psychicznego oraz utrzymywania właściwej kondycji fizycznej oraz w miarę czystego organizmu poprzez zachowanie jakiejś tam diety.
Co do samego ruchu to naprawdę polecam... wysiłek fizyczny, ćwiczenia dają podobno dużo endorfin przez co czujemy się lepiej psychicznie. Wiadomo tylko, że na początku nie można przegiąć z wysiłkiem i trzeba stopniowo i spokojnie się rozkręcać.
Awatar użytkownika
 totylkoja
#22652
Wg mnie nasz stan psychiczny (dobry i pozytywny) jest kluczem do zapanowania nad chorobą.

Właśnie też tak uważam, tylko łatwiej powiedzieć trudniej zrobić. Póki co jestem w takim dołku, że nie wiem czy uda mi się z niego wyjsć. Koników jeszcze nie próbowałam, bo jak na złość ostatnio boli bardziej :(
Pogodziłem się z życiową sytuacją
Tego chyba właśnie nigdy nie będę potrafiła zrobic i to jest mój problem :( Z pełnej życia aktywnej osoby praktycznie z dnia na dzień stałam się niemalże warzywkiem :( To jest dla mnie nie do zaakceptowania i nie wiem w ogóle czy chcę tak żyć :(
czekam tylko na jakąś chociaż małą przerwę w bólu i zrobię tak jak gslaw radzisz... postawię na ruch i wysiłek fizyczny.
Oby te konie wypaliły...
 gslaw
#22837
Dasz radę. Nic nie stoi na przeszkodzie żeby spróbować.
Skoncentruj się na tym co sprawia Ci przyjemność, stare, złe wspomnienia odłóż na razie na bok. Dobrze się wysypiaj, zdrowo się odżywiaj, zachowaj dobry humor i uśmiech, leki jeżeli bierzesz to bierz do wyciszenia symptomów. Do tego lekki wysiłek fizyczny - to też przynosi radość:) Pomyśl sobie, że teraz to Ty jesteś najważniejsza i zajmujesz się tylko sobą.

Głowa do góry ;)