W tym miejscu piszemy o przebiegu swojego leczenia, radzimy się innych odnośnie leczenia własnego przypadku choroby.
 Basieńka44
#21100
Ja jeszcze chciałam się zapytać, czy łeb mogę nawilżać żelem z aloesu - według tego, co mam napisane na tubce, to zaleca się go w wypadku suchej skóry w celu nawilżenia. Aloes jest ekologiczny, cały preparat także. Pociapałam troszkę sobie i wchłania się bardzo fajnie oraz nie wpływa na wygląd włosów. Ktoś ma jakieś doświadczenia?
Jeśli u ciebie działa jak najbardziej ja u siebie po nim nie widziałam efektów i zrezygnowałam za wcześnie pewnie :)
 Marianka
#21101
antonia pisze: Spróbuj jeszcze trochę poeksperymentować z kawą i herbatą, wydaje mi się , że kilka dni przy ł. to za mało, żeby coś stanowczo stwierdzić :)
Wiem, wiem - przestałam mieć pancerzyk na głowie, więc zastanawiałam się, co jadłam/robiłam inaczej i wyszło mi właśnie to. Odstawię herbatę na jakiś czas i zobaczę, jak się mają sprawy. Jednak kawy piję więcej, niż dotychczas i nie umieram na swędzenie (bo zwykłam drapać się do krwi), stąd moje ponure domysły. No chyba, że to mleko, bo z racji deficytu kofeinowego rano żłopię kawę bez dodatków.
Basieńka44 pisze:
Ja jeszcze chciałam się zapytać, czy łeb mogę nawilżać żelem z aloesu
Jeśli u ciebie działa jak najbardziej ja u siebie po nim nie widziałam efektów i zrezygnowałam za wcześnie pewnie
Czy działa, to zobaczymy :) Zatem plan ataku na następne tygodnie: olej kokosowy na noc, na dzień aloes jeśli trzeba, Dovonex na uporczywe miejsca i ocet po myciu głowy. Póki co, posmarowalam się olejem kokosowym (i zżarłam trochę, bo kokos uwielbiam) i przestało swędzieć w tych miejscach, ale pożyjemy-zobaczymy. W ogóle to sobie ten olej zamówiłam w celach zrobienia kremu do ciała z masłem kakaowym, no ale skoro mogę ubić dwa ptaki jednym kamlotem... ;)

Dzięki Wam wszystkim tak w ogóle, w końcu mam kogo pytać :D
Ostatnio zmieniony 3 sty 2014, o 20:53 przez Marianka, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
 antonia
#21102
Marianka pisze: No chyba, że to mleko, bo z racji deficytu kofeinowego rano żłopię kawę bez dodatków.
Zawsze możesz je zastąpić mlekiem kokosowym, spróbuj nawet na głowę, wyśmienite zarówno na włosy jak i na skórę głowy.
 Marianka
#21103
antonia pisze:
Marianka pisze: No chyba, że to mleko, bo z racji deficytu kofeinowego rano żłopię kawę bez dodatków.
Zawsze możesz je zastąpić mlekiem kokosowym, spróbuj nawet na głowę, wyśmienite zarówno na włosy jak i na skórę głowy.
Oooo to jest myśl! Muszę kupić także mleko migdałowe, kiedyś miałam i sobie bardzo chwaliłam.
Dzięki!!!
 Marianka
#21146
Sukces! Dovonex zadziałał u mnie jak marzenie - coprawda zmycie go z włosów graniczy z cudem, ale nie sypię się! Po pierwszej aplikacji na noc swędziało wściekle, na drugi dzień w pracy odkryłam, że odeszła cała łuska z bardzo uporczywego miejsca. Coprawda musiałam parę minut chować się z lusterkiem i sobie wydłubywać te płaty, co przy tłustości pozostawionej przez krem stanowiło nie lada wyzwanie, ale łuska zniknęła - teraz jeszcze walczę z tyłem głowy i małżowinami - to pierwsze jest uparte, to drugie jeszcze się łuszczy, aczkolwiek nie tak bardzo, jak to miało miejsce.
Miałam rację co do herbaty - nie piję i swędzi mało entuzjastycznie i nie cały czas, tylko w miejscach, gdzie mąż nie zaaplikował Dovonexu. Mleko też muszę zastąpić migdałowym/kokosowym, bo niestety, ale po wypiciu kawusi z mlekiem, po 2 godzinach radośnie się drapałam.
Hurra!!!
 Marianka
#21257
Siedzę i się wkurzam, bo te uszy to szlag trafił. Prawe w miarę się zachowuje, natomiast lewe... Ech, szkoda gadać. Dovonex pomaga doraźnie, jednak za nic nie mogę doleczyć uszyska na tyle, żeby nie czuć się jak trędowata. Macie jakieś sugestie? Porady? Łuska nad karkiem też odrasta, ale w bardziej zlokalizowanych miejscach i tylko po kilku dniach, więc nie mogę się skarżyć. Czy ta cholera kiedyś mi da zaznać stanu remisji? :(
Awatar użytkownika
 antonia
#21258
Marianka pisze: Macie jakieś sugestie? Porady?
W miejscach, gdzie ł. jest bardziej oporna, zastosuj sobie ciepłe okłady z mocnej herbaty, na 15 - 20 min. przed smarowaniem., dopiero po tym wetrzyj trochę maści :)
 Marianka
#21291
antonino, nie narasta mi ta liska w jakiejś dzikiej formie, ale szokuje mnie szybkość postępu łuszczycy - w ciagu tygodnia zajęła mi całe ucho ;( Normalnie wyć mi się chce, bo nie mogę jej opanować... Wrócę chyba na jakiś czas do Cocoisu, zresztą, sama nie wiem, co robić...
Awatar użytkownika
 szater
#21300
cocois też bardzo wysusza skóre!trzeba naprawde dobrze nawilzac i natłuszczac....ja jak mi zaatakuje kanał słuchowy to kontaktuje sie z lekarzem,swedzenia a potem drapanie powoduje okropne skutki jak u mnie,wole nie ryzykowac. :notguilty:
Awatar użytkownika
 antonia
#21303
A co teraz stosujesz?
Ja mam bardzo oporną łuszczycę i w sumie żadne maści mi nie pomagają, tzn. są jakieś efekty ale na bardzo krótko.
Doszłam teraz do remisji i tak myślę, że powodem gojenia się mojej skóry było jej głębokie nawilżanie w kąpielach z chlorkiem magnezu ( wyleguję się w ciepłej wodzie codziennie ok.30min). Miejsca zajęte zmianami łuszczycowymi bardzo dokładnie złuszczałam kremem SQUAMAX ok.1 godz, potem zmywałam długo i dokładnie wacikiem zmoczonym ciepłą, mocną herbatą i dopiero na tak przygotowaną skórę maść. W miejscach, gdzie łuszczyca była najbardziej oporna co trzeci dzień wcierałam odrobinę ELOKON 0,1 w kremie.
(jestem przeciwniczką nadużywania sterydów, ale użycie ich z głową nikomu jeszcze nie zaszkodziło). Wewnątrz ucha zastosowałam gęste krople TERRACORTRIL med POLYMYXIN B, będące również ratunkiem przy szybkiej likwidacji zmian, które pojawiły się pod piersią i w pachwinie. Na codzień używałam nagietka w kremie lub w maści własnej roboty.
Najważniejszym elementem w leczeniu łuszczycy(także ŁZS) jest opanowanie stresów, mnie się to udaje z pomocą kąpieli magnezowych. Trzeba próbować działania maści na skórę, czasem mija dużo czasu zanim się coś do siebie dopasuje, jednak zawsze bardzo pomocne jest dokładne oszyszczanie skóry przed każdym smarowaniem. Uważam, że dosmarowywanie tylko blokuje pory, tym samym przedłużając leczenie.
Można z powodzeniem używać różnych ziół zewnętrznie przyspieszających gojenie skóry.