- 7 paź 2013, o 21:02
#20149
Witam,
Piszę posta gdyż tak jak pewnie większość z użytkowników forum byłem chory na łuszczycę i wiem jak to potrafi być uciążliwe. Byłem to słowo kluczowe, gdyż od roku jestem zdrowy i na razie choroba nie wraca, choć ponoć potrafi wracać nawet po wielu latach.
Chciałbym się z wami podzielić gdyż może ktoś nadal szuka nowych sposobów rozwiązania problemu. Opiszę dość precyzyjnie zespół działań, które wykorzystałem i które w efekcie pomogły mi wyzdrowieć. Co ciekawe pomogłem znajomej osobie, która poprosiła mnie o pomoc i jej też to pomogło... więc być może coś w tym jest? Uważam, że warto spróbować, w końcu co jest do stracenia?
Zacznę od początku. Lekarz powiedział mi, że na dobrą sprawę nie wiadomo co jest faktyczną przyczyną tej choroby. Po miesiącach stosowania maści, która w niczym nie pomagała postanowiłem zmienić taktykę. Wczytałem się w temat (żeby walczyć musiałem poznać wroga) i doszedłem do wniosku, że łuszczyca nie jest tylko chorobą skóry, ale chorobą ciała, a może nawet i duszy (ponoć mogą ją wywołać nerwy związane z jakimś trudnym wydarzeniem życiowym, zresztą w moim przypadku dość trudny okres pokrywał się z wystąpieniem choroby). Wydawało mi się, że łuszczyca może mieć związek również ze złym działaniem wątroby i nagromadzeniem toksyn w organizmie. Przeszedłem do działania:
OCZYSZCZENIE ORGANIZMU
- Zacząłem od 48h głodówki, podczas której piłem tylko wodę niegazowaną. Trzeba pić dużo wody gdyż po pierwsze pomaga zapchać żołądek, a po drugie działa oczyszczająco. Drugi dzień jest łatwiejszy
- po głódówce 1 dzień przerwy i dieta - bardzo zdrowe odżywianie się, nie jadłem czerwonego mięsa przez miesiąc, a głównie lekkie potrawy, dużo warzyw i owoców, mało tłuszczy. Później pozwalałem sobie na więcej, ale cały czas naprawdę zdrowe odżywianie się, gotowane potrawy, dużo zup, ew pieczenie zamiast smażenia.
- oczyszczenie wątroby tym oto sposobem: http://www.enji.pl/pl/aktualnosci/86-ak ... u-z-oliwek
Byłem zaskoczony ile kamyków czy jakichś złogów wydaliłem z siebie.
- Codziennie rano i wieczorem garstę OSTROPESTU (dobry na wątrobę) oraz zaparzone ZIELE UCZEPU (właściwości oczyszczające)
- nie muszę chyba wspominać, że alkohol kategorycznie nie wchodzi w grę
OCZYSZCZENIE DUSZY
Starałem się oddalić od siebie problemy, zacząłem wieczorami biegać żeby wyładowywać energię.
Przeczytałem książkę SEKRET, która mi pomogła uwierzyć, że będę zdrowy. Książka jest dość dobrze znana, choć nasza racjonalna cywilizacja odrzuca tego typu poglądy. Nie każe nikomu wierzyć w Sekret, ale warto uwierzyć w to, że choroba to już przeszłość. Klucz - wyobrażać sobie siebie w pełni zdrowego, wpajać sobie "jestem zdrowy". To może być trudne, ale warto.
Używałem też maści Cocois, jedynej która dawała jakiekolwiek efekty, choć nie powstrzymywała wysypu plamek. Maść jest na bazie dziegciu i teraz ją wycofali przez durne przepisy kretynów z UE, ale widziałem, że dało się kupić parę miesięcy temu przez neta z Anglii. Ja resztkę oddałem znajomej razem z tymi poradami co opisałem powyżej. W moim i jej przypadku efekty przychodziły dość szybko - zwłaszcza, jak nowe plamki przestają się pojawiać to zaczyna być ok. Gojenie się trwa wolniej, ale powoli skóra blednieje, raczej nie zostawia widocznych blizn choć jak się przyjrzeć to po większych plamach zostaje mało widoczny ślad. Pewnie zależy to od stopnia zaawansowania choroby i stanu organizmu, ale kilka miesięcy do pół roku to czas, który można brać pod uwagę.
Na razie pomogło to dwóm ludziom uporać się z problemem. Mam nadzieję, że pomoże też komuś jeszcze. Powodzenia!
P.S. Od dłuższego czasu nie jestem na diecie, jem nawet czasem w McDonaldzie i nie żałuję sobie wypić kilku głębszych jak widzę się ze znajomymi więc można wrócić do kompletnej normalności.
Piszę posta gdyż tak jak pewnie większość z użytkowników forum byłem chory na łuszczycę i wiem jak to potrafi być uciążliwe. Byłem to słowo kluczowe, gdyż od roku jestem zdrowy i na razie choroba nie wraca, choć ponoć potrafi wracać nawet po wielu latach.
Chciałbym się z wami podzielić gdyż może ktoś nadal szuka nowych sposobów rozwiązania problemu. Opiszę dość precyzyjnie zespół działań, które wykorzystałem i które w efekcie pomogły mi wyzdrowieć. Co ciekawe pomogłem znajomej osobie, która poprosiła mnie o pomoc i jej też to pomogło... więc być może coś w tym jest? Uważam, że warto spróbować, w końcu co jest do stracenia?
Zacznę od początku. Lekarz powiedział mi, że na dobrą sprawę nie wiadomo co jest faktyczną przyczyną tej choroby. Po miesiącach stosowania maści, która w niczym nie pomagała postanowiłem zmienić taktykę. Wczytałem się w temat (żeby walczyć musiałem poznać wroga) i doszedłem do wniosku, że łuszczyca nie jest tylko chorobą skóry, ale chorobą ciała, a może nawet i duszy (ponoć mogą ją wywołać nerwy związane z jakimś trudnym wydarzeniem życiowym, zresztą w moim przypadku dość trudny okres pokrywał się z wystąpieniem choroby). Wydawało mi się, że łuszczyca może mieć związek również ze złym działaniem wątroby i nagromadzeniem toksyn w organizmie. Przeszedłem do działania:
OCZYSZCZENIE ORGANIZMU
- Zacząłem od 48h głodówki, podczas której piłem tylko wodę niegazowaną. Trzeba pić dużo wody gdyż po pierwsze pomaga zapchać żołądek, a po drugie działa oczyszczająco. Drugi dzień jest łatwiejszy

- po głódówce 1 dzień przerwy i dieta - bardzo zdrowe odżywianie się, nie jadłem czerwonego mięsa przez miesiąc, a głównie lekkie potrawy, dużo warzyw i owoców, mało tłuszczy. Później pozwalałem sobie na więcej, ale cały czas naprawdę zdrowe odżywianie się, gotowane potrawy, dużo zup, ew pieczenie zamiast smażenia.
- oczyszczenie wątroby tym oto sposobem: http://www.enji.pl/pl/aktualnosci/86-ak ... u-z-oliwek
Byłem zaskoczony ile kamyków czy jakichś złogów wydaliłem z siebie.
- Codziennie rano i wieczorem garstę OSTROPESTU (dobry na wątrobę) oraz zaparzone ZIELE UCZEPU (właściwości oczyszczające)
- nie muszę chyba wspominać, że alkohol kategorycznie nie wchodzi w grę
OCZYSZCZENIE DUSZY
Starałem się oddalić od siebie problemy, zacząłem wieczorami biegać żeby wyładowywać energię.
Przeczytałem książkę SEKRET, która mi pomogła uwierzyć, że będę zdrowy. Książka jest dość dobrze znana, choć nasza racjonalna cywilizacja odrzuca tego typu poglądy. Nie każe nikomu wierzyć w Sekret, ale warto uwierzyć w to, że choroba to już przeszłość. Klucz - wyobrażać sobie siebie w pełni zdrowego, wpajać sobie "jestem zdrowy". To może być trudne, ale warto.
Używałem też maści Cocois, jedynej która dawała jakiekolwiek efekty, choć nie powstrzymywała wysypu plamek. Maść jest na bazie dziegciu i teraz ją wycofali przez durne przepisy kretynów z UE, ale widziałem, że dało się kupić parę miesięcy temu przez neta z Anglii. Ja resztkę oddałem znajomej razem z tymi poradami co opisałem powyżej. W moim i jej przypadku efekty przychodziły dość szybko - zwłaszcza, jak nowe plamki przestają się pojawiać to zaczyna być ok. Gojenie się trwa wolniej, ale powoli skóra blednieje, raczej nie zostawia widocznych blizn choć jak się przyjrzeć to po większych plamach zostaje mało widoczny ślad. Pewnie zależy to od stopnia zaawansowania choroby i stanu organizmu, ale kilka miesięcy do pół roku to czas, który można brać pod uwagę.
Na razie pomogło to dwóm ludziom uporać się z problemem. Mam nadzieję, że pomoże też komuś jeszcze. Powodzenia!
P.S. Od dłuższego czasu nie jestem na diecie, jem nawet czasem w McDonaldzie i nie żałuję sobie wypić kilku głębszych jak widzę się ze znajomymi więc można wrócić do kompletnej normalności.