Szanowni Pacjenci,
Szanowni Państwo,
Szanowni Forumowicze,
zauważyłem, że informacja zamieszczona przeze mnie na niniejszym Forum (dzięki uprzejmości Administratora), o możliwości przystąpienia do III fazy badania klinicznego
leku, który będzie stosowany w leczeniu łuszczycy,
wywołała polemikę. Pojawiły się różne wypowiedzi, opinie, zdania i oceny, które, moim zdaniem, jako dermatologa wymagają komentarza autoryzowanego przez lekarza.
W związku z tym pragnę przypomnieć Państwu, że mimo ogromnego postępu biologii, a z nią medycyny i diagnostyki medycznej, nie udało się znaleźć bezpośredniej przyczyny powodującej powstawanie wykwitów łuszczycowych. W chwili obecnej, wyniki szeroko zakrojonych badań wskazują, że łuszczyca jest chorobą o charakterze zapalnym. Po przebadaniu tysięcy wycinków (biopsji) skóry osób chorych na łuszczycę i porównaniu ich z wynikami pochodzącymi ze skóry osób zdrowych wykazano, że w skórze osób chorych na łuszczycę istotnie statystycznie częściej stwierdza się podwyższone stężenie wielu cząstek i cząsteczek (np. interleukin), które są współodpowiedzialne za prowokowanie stanu zapalnego.
Wykazano, że skóra osób chorych jest szczególnie wrażliwa i w odpowiedzi na stan zapalny toczący się w jej obrębie, komórki obecne w zewnętrznej warstwie skóry (komórki to keratynocyty, a zewnętrzna warstwa skóry to naskórek) zbyt często się namnażają (czyli zbyt często proliferują). W efekcie naskórek w obrębie wykwitów łuszczycowych ulega uniesieniu, a nadmiar keratynocytów w sposób widoczny ulega złuszczaniu. W tym miejscu przypomnę, że złuszczanie keratynocytów jest procesem zachodzącym również w skórze zdrowej, lecz z uwagi na proliferację zachodzącą kilkakrotnie wolniej (czyli w sposób fizjologiczny), złuszczanie odbywa się tu po prostu w sposób dyskretny.
Skoro wyniki badań sugerują tło zapalne w patogenezie łuszczycy, badacze i przemysł farmaceutyczny (ogólnie rzecz ujmując) skłonili swoje siły i środki w kierunku hamowania reakcji zapalnych.
Ponieważ z chorobami nowotworowymi Świat walczy (z coraz lepszym skutkiem) od lat, nie było trudne sięgnięcie po grupę leków przeciwnowotworowych, których wysoką skuteczność w leczeniu łuszczycy można było łatwo przewidzieć (wszak nadmierną proliferację keratynocytów i proliferację komórek biorących udział w reakcjach zapalnych łatwo zahamować lekami hamującymi proliferację, czyli lekami przeciwnowotworowymi). Przykładem jest np. metotreksat (lek przeciwnowotworowy), który stosuje się po dzień dzisiejszy w leczeniu łuszczycy. Analogicznie nie trudne było sięgnięcie po leki immunosupresyjne (czyli leki hamujące układ odpornościowy organizmu), stosowane od lat u osób po przeszczepach narządów, w celu hamowania układu odpornościowego biorcy, aby nie doszło do odrzucenia przeszczepu, który dla biorcy jest tkanką obcą; gdyby nie immunosupresja przeszczep byłby zniszczony przez układ odpornościowy biorcy). Przykładem jest cyklosporyna, czyli lek immunosupresyjny, niekiedy stosowany w leczeniu łuszczycy.
Większość osób chorych na łuszczycę stosunkowo często spotyka się z leczeniem miejscowym. Część z tych leków hamuje reakcje zapalne (np. sterydy), a niektóre działają tylko objawowo (np. kwas salicylowy) usuwając tzw. łuskę.
Idealne byłoby odnalezienie źródła, które zasila (prowokuje) szeregi i całe zastępy komórek wzmagających stan zapalny (czyli tzw. komórki prozapalne). Znalezienie pierwotnej przyczyny i jej zablokowanie pozwoliłoby przeciąć procesy łuszczycowe, którymi jest m.in. indukcja stanu zapalnego, pobudzenie(rekrutacja) komórek prozapalnych, synteza cząsteczek zapalnych, reakcja keratynocytów w postaci nadmiernej proliferacji itd. Leki z grupy leków „klasycznych” stosowane w łuszczycy (częściowo wymienione powyżej) działają stosunkowo późno (leki miejscowe), czyli są aplikowane na powstałe już wykwity łuszczycowe. Z kolei mocno działające leki podawane ogólnie (leki przeciwnowotworowe, immunosupresyjne) owszem, wywołują remisję zmian skórnych, ale ingerują jednocześnie w wiele procesów zupełnie niepotrzebnie (proponuję przeczytać ulotkę np. o metotreksacie).
Przełomem okazuje się stosunkowo nowa grupa leków, tzw. leków biologicznie czynnych.
Obecnie wydaje się, że leki biologicznie czynne, zwłaszcza w porównaniu z lekami wspomnianymi powyżej, są najbliżej założeń idealnej terapii. Jak już wspomniałem, w skomplikowanej sieci powiązań i oddziaływań fizykochemicznych w obrębie ludzkiego organizmu, idealne byłoby działanie przecinające przyczynę choroby możliwie jak najwcześniej. Tylko wtedy można ograniczyć niepotrzebne oddziaływanie substancji leczniczej na szlaki innych reakcji. Posłużę się w tym miejscu trywialnym przykładem, np. siecią elektryczną dużego sklepu. Co należałoby zrobić, gdyby okazało się, że wskutek zaburzeń dostaw prądu, napięcie elektryczne dochodzące do gniazdek elektrycznych okresami jest zbyt wysokie, co skutkuje permanentnym uszkadzaniem gniazdek i podłączanych doń odbiorników? Możliwości jest kilka (nie chciałbym w tym miejscu na Forum prowokować polemiki o charakterze elektrotechnicznym); z medycznego punktu widzenia można zastosować: a. bezpieczniki, b. wyłączać prąd, c. wzmocnić, poprawić budowę wszystkich gniazdek supermarketu i jednocześnie stale je nadzorować oraz wzmocnić wszystkie odbiorniki podłączane do gniazdek. Logika wskazuje na propozycję „a”, czyli zastosowanie bezpieczników. Po co wyłączać prąd w całym sklepie, po co „zaopatrywać” każde gniazdko i każdy odbiornik? Analogicznie jest z lekami i leczeniem. „Zaopatrywanie” każdego gniazdka elektrycznego można porównać do leczenia miejscowego (działa na powstałe wykwity), wyłączanie prądu w całym sklepie wydaje się podobne do wprowadzania poważnych blokad w wielu szlakach metabolicznych jednocześnie, czyli wdrażania leków przeciwnowotworowych i immunosupresyjnych działających bardzo szeroko. Leki biologicznie czynne, które w sposób bardzo wybiórczy blokują pojedyncze substancje/przekaźniki reakcji zapalnych, można porównać do zastosowania wyrafinowanych, precyzyjnych bezpieczników.
Z tego względu niektóre posty na Forum wspominające o rozstrojeniu układu odpornościowego wskutek leczenia lekami biologicznymi należałoby przypisać lekom klasycznym działającym ogólnie (wspomniałem o nich powyżej).
Ceny dostępnych na Świec¬¬ie preparatów z grupy leków biologicznie czynnych osiągają, póki co, zawrotne ceny. Wydaje się, że ich skuteczność jest wprost proporcjonalna do ceny. Mimo wszystko nawet leki wybiórczo modulujące reakcje zapalne nie są pozbawione działań niepożądanych.
Na stronie, którą można wywołać wpisując w wyszukiwarce Google.pl hasła: „brodalumab amgen:
http://www.amgen.com/media/media_pr_det ... ID=1677912
firma oficjalnie opublikowała wyniki II fazy badań klinicznych brodalumabu (substancji z grupy biologicznie czynnej), na której można przeczytać, że m.in. u 8% badanych (w badaniu uczestniczyło 198 pacjentów) stwierdzono zwiększoną częstość przeziębień, również u 8% badanych stwierdzono zwiększoną częstość infekcji górnych dróg oddechowych, ponadto u 6% stwierdzono rumień w miejscu infekcji, oraz u dwóch uczestników stwierdzono znacznego stopnia neutropenię (czyli obniżenie stężenia w surowicy krwi granulocytów obojętnochłonnych, które odgrywają poważną rolę w zwalczaniu infekcji bakteryjnych).
Oczywiste jest, że wspomniane na początku wątku badanie kliniczne (III faza) obejmuje procedury chroniące uczestników badania (m.in. monitorowanie stężenia neutrofili).
Przypominam, że udział w badaniu jest bezpłatny, pacjent w zamian za lek wyraża zgodę na wykonywanie badań z krwi. Jeśli pacjent będzie dobrze tolerował leczenie (zastrzyk co kilka tygodni) i będzie zadowolony z efektu leczenia może uczestniczyć do końca badania, tj. do roku 2017.
Z uczestnictwa w badaniu zawsze można się wycofać w każdej chwili.
Minimalne dopuszczalne nasilenie zmian łuszczycowych w skali PASI w momencie włączania do badania to 12 pkt. Jeśli wziąć pod uwagę, że maksymalnie PASI wynosić może 72 pkt, to 12 pkt odpowiada nasileniu zmian nie bardzo wysokiemu.
Ktoś na Forum napisał, że pacjenci będą jak króliki doświadczalne. Nieprawda, fazy eksperymentalno-doświadczalne przeprowadza się na zwierzętach; potem obiektem badanym są zdrowi ochotnicy (w I fazie badań klinicznych).
Z poważaniem
Dr n. med. Ryszard Galus
Tel.: 518 835 537