- 11 sie 2012, o 11:42
#13472
Witam i od razu na wstępie pragnę pochwalić się moim małym (ba, WIELKIM!) sukcesem.
Jeszcze dwa/trzy tygodnie temu po odstawieniu leków sterydowych, którymi byłam faszerowana o początku terapii (prawie 10 lat), wysypało mi skórę w około 60/70%.
Idąc na prywatną wizytę do kliniki spodziewałam się kolejnych cudownych leków, jednakże od razu na wejściu zostało przypisane mi naświetlanie lampami UVA/UVB.
Pochodziłam sobie tak dwa tygodnie, co drugi dzień, niektóre zmiany zaczęły schodzić, jednak nadszedł dzień wyjazdu ze znajomymi, w którym ubolewałam, bo przecież 'jak ja się im pokażę w takie ciepło' bądź 'może lepiej nie przerywać terapii i zostać w domu?'
Jednak pojechałam. Pierwszego dnia udałam się na ubocze, by wystawić się na słonko. Jednak wszyscy zebrali się obok mnie i bez jakiegokolwiek zdania przeciwko mnie i mojej chorobie rozłożyli się na ręcznikach obok mnie.
I tak minął tydzień. Z dnia na dzień zmian było coraz mniej. Nawet znajomi byli pod wielkim wrażeniem, bo rano wychodziłam czerwona, a wieczorem przychodziłam biała.
W tydzień! Powtarzam jeszcze raz, w tydzień, udało mi się dojść do niemalże całkowitej reemisji po tylu latach walki i niszczenia sobie skóry sterydami.
Obecnie jestem w kolorze ciemnej czekoladki, a zmiany łuszczycowe mam tylko nieznacznie na łokciach i kostkach.
Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie są do tego przekonani. Warto! Warto iść gdzieś nad jezioro i nawet powstydzić się parę dni, by po tygodniu, dwóch cieszyć się gładką skórą.
Oczywiście nie wiem, czy reemisja nie jest chwilowa, więc w razie czego przyjdę tu się pożalić i wypłakać. Ale jak na razie, krótkie spodenki i na miasto!
Dodam także, że na wyjeździe nie trzymałam żadnej diety, choć jak jestem w domu ze względu na dbanie o formę i sylwetkę jestem na "diecie" od dwóch lat i jem zdrowo. Ze względów finansowych żywiłam się frytkami, kanapkami z pasztetem, słonecznikiem, kiełbasami z grilla i dużą ilością piwa. Piłam także słodzone napoje i paliłam dużo fajek (wiem, nie ma się czym chwalić, ale to tylko przykłady).
Udowodniłam sobie, że to długotrwałe używanie leków było powodem wysypów, a nie piwko raz na miesiąc i stały nałóg...
Jeszcze dwa/trzy tygodnie temu po odstawieniu leków sterydowych, którymi byłam faszerowana o początku terapii (prawie 10 lat), wysypało mi skórę w około 60/70%.
Idąc na prywatną wizytę do kliniki spodziewałam się kolejnych cudownych leków, jednakże od razu na wejściu zostało przypisane mi naświetlanie lampami UVA/UVB.
Pochodziłam sobie tak dwa tygodnie, co drugi dzień, niektóre zmiany zaczęły schodzić, jednak nadszedł dzień wyjazdu ze znajomymi, w którym ubolewałam, bo przecież 'jak ja się im pokażę w takie ciepło' bądź 'może lepiej nie przerywać terapii i zostać w domu?'
Jednak pojechałam. Pierwszego dnia udałam się na ubocze, by wystawić się na słonko. Jednak wszyscy zebrali się obok mnie i bez jakiegokolwiek zdania przeciwko mnie i mojej chorobie rozłożyli się na ręcznikach obok mnie.
I tak minął tydzień. Z dnia na dzień zmian było coraz mniej. Nawet znajomi byli pod wielkim wrażeniem, bo rano wychodziłam czerwona, a wieczorem przychodziłam biała.
W tydzień! Powtarzam jeszcze raz, w tydzień, udało mi się dojść do niemalże całkowitej reemisji po tylu latach walki i niszczenia sobie skóry sterydami.
Obecnie jestem w kolorze ciemnej czekoladki, a zmiany łuszczycowe mam tylko nieznacznie na łokciach i kostkach.
Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie są do tego przekonani. Warto! Warto iść gdzieś nad jezioro i nawet powstydzić się parę dni, by po tygodniu, dwóch cieszyć się gładką skórą.
Oczywiście nie wiem, czy reemisja nie jest chwilowa, więc w razie czego przyjdę tu się pożalić i wypłakać. Ale jak na razie, krótkie spodenki i na miasto!

Dodam także, że na wyjeździe nie trzymałam żadnej diety, choć jak jestem w domu ze względu na dbanie o formę i sylwetkę jestem na "diecie" od dwóch lat i jem zdrowo. Ze względów finansowych żywiłam się frytkami, kanapkami z pasztetem, słonecznikiem, kiełbasami z grilla i dużą ilością piwa. Piłam także słodzone napoje i paliłam dużo fajek (wiem, nie ma się czym chwalić, ale to tylko przykłady).
Udowodniłam sobie, że to długotrwałe używanie leków było powodem wysypów, a nie piwko raz na miesiąc i stały nałóg...
Ostatnio zmieniony 11 sie 2012, o 15:19 przez Goska, łącznie zmieniany 1 raz.