Życie z łuszczycą na co dzień, czyli jak radzimy sobie z naszą chorobą w codziennych czynnościach.
 Mangela
#10374
Witajcie, jestem tu nowa. Ostatnimi czasy doszłam do wniosku, ze łuszczyca chyba bardziej mnie męczy psychicznie niz fizycznie. Juz od wczesnego dziecinstwa pojawiały się u mnie malutkie oznaki łusczycy ( nikogo to nie dziwiło , bo ta choroba wystepuje w mojej rodzinie ). Zazwyczaj byla to jedna plamka na łydce, czasem na łokciach. Jednak wszystko zmieniło się w ubiegłym roku. Łuszczyca opanowała całe moje nogi, pośladki , ręce i głowę. Z czasem zrozumiałam ze to juz nieodwracalne. Jednak zawsze gdy chce np. schudnąć, kupić sobie cos ładnego ( ciuszek, kosmetyk itp) to mówię sobie : po co mi to, przeciez i tak jestem oszpecona. Przestalam czuć sie tak kobieco, jak kiedys. Miałam smutne dzieciństwo, nie radzę sobie z tym . Nikt nie rozumie mojego cierpienia, mam niskie poczucie własnej wartosci, a wrecz uwazam sie za niewartosciową, Przychodza takie chwile, gdy siedze i płacze, wiem ze to moze takie uzalanie, ale ja probowalam, to siedzi gleboko w glowie. Nie wspomne juz o sprawach łóżkowych, kiedyś było świetnie teraz wstydzę się , uwazam sie za odmienca. Mój chłopak tego nie rozumie, ja tak bardzo go kocham i jestem mu wdzieczna , ze jest ze mna mimo choroby ( gdy sie poznalismu mialam tą jedna plamke ). Nie mam z kim porozmawiac :(. To forum jest moją nadzieją , dziękuje . I przepraszam ze tak sie rozpisałam.
M.
Awatar użytkownika
 szater
#10375
Witam na worum Mangela :*
Moze zaczne tak...post twoj pełen rozpaczy,smutku,beznadzieji....a jednak pozytywny w swojej wymowie...jest nadzieja ze bedzie calkiem dobrze bo ...poprostu szukasz zmiany,wiesz ze to co jest teraz nie jest wygodne,uwiera i trzeba cos z tym zrobic.Człowiek bez nadzieji nie pisze,nie szuka kontaktu,nie uzewnetrznia swoich cierpien.Skoro napisałas tu do nas znaczy szukasz pomocy,wsparcia wiec....to tylko obnizony nastrój xd .Wsparcie ludzi jest bardzo potrzebne,wyciagnieta reka i owszem ale najwiekszą pomoc musisz uzyskac od osób tobie najblizszych.Mozemy tu sobie godzinami gadac,przekonywac cie ze bedzie dobrze ale my jestesmy tylko swiatem wirtualnym w nim nie da sie zyc.Sa owszem spotkania,zloty ,zjazdy ale one ładuja tylko akumulatorki na troszke,nie każdy moze przyjechac,nie kazdy moze sie spotkac i...nie kazdy chce.Trudno przekonac kogos daleko ze powinien :tak czy tak postapic,niestety nie ma recepty na zycie.Dobrze ze postanowiłas wyrzucic swój zal,niepokój...to juz naprawde wazny krok.każdy z nas rozumie cie doskonale bo generalnie wszyscy przez to przechodzimy lub przechodzilismy.Dla wielu z nas łuszczyca była tajemna choroba bo nikt na nia nie chorował tylko nagle my.Wydaje sie ze tobie jest duzo łatwiej,wystarczy ze spróbujesz porozmawiac z kims z rodziny kto choruje.To wlasnie rodzina i najblissi powinni ciebie wspierac w chorobie.Koniecznie powinnas porozmawiac ze swoim partnerem,powiedziec mu co czujesz,czego sie obawiasz....szczerze i naturalnie.Zebym tu wypisała niewiadomo jak wspaniałe rady to i tak nic to nie zmieni puki sama nie zechcesz przeprowadzic zmian.Skoro jak twierdzisz (czyli masz swiadomosc) twoja psyche jest najbardziej "chora na łuszczyce" to mysle ze konieczna bedzie wizyta u lekarza specjalisty.Uwazam ze kilka spotkan da dobre rezultaty,spojrzysz z dystansem na swoje zycie i wiele spraw wyda sie łatwiejszych.Spróbuj poszukac w Twoim miejscu zamieszkania jakiejs grupy wsparcia,pomocna w poszukiwaniach bedzie Poradnia Zdrowia Psychicznego-przy nich sa organizowane tzw.Oddziały Dzienne Nerwic-ludkowie z przeróznymi problemami wspieraja sie tam psychicznie,sa spotkania z terapeutami,psychologami.Naprawde warto.Mozesz takze poczytac troszke histori ludzi na forum...moze cos z ich porad trafi do ciebie.Łuszczyca daje w kosc kazdemu i kazdy ma lepsze i gorsze dni....twoje gorsze juz sie koncza nadchodza juz te lepsze xd Sciskam cieplutko w razie potrzeby...jestesmy :*