Tu umieszczamy tematy dotyczące łuszczycy w ujęciu ogólnym, czyli zwykle nie pasujące do innych działów.
Awatar użytkownika
 Paweł
#3741
To jest Karolino indywidualna sprawa i nic nie jest pewnego. Jednej osobie tatuaż będzie dobrze wyglądał i łuszczyca nigdy tam nie zagości, a innej wyskoczy właśnie w tym miejscu - bo jakby nie patrzeć to jest to uszkodzenie skóry i stan zapalny.
#3781
Mam łuszczyce kropelkową, czyli mogę ją wyleczyć, tak żeby jej nie było. Pojawia mi się tylko pod wpływem silnego stresu i choroby gardła. Też chcę sobie zrobic tatuaż, ale choroba ogranicza. Poszłam do dermatologa zasięgnąć jego opini, stwierdził, że jest ryzyko, gdy choroba się nawróci. Tatuaż może być zniekształcony albo wyblakły od silnych maści...
Awatar użytkownika
 Paweł
#3786
Monika, żadnej łuszczycy nie wyleczysz, a jedynie zaleczysz :) To tak gwoli ścisłości.

A co do maści to fakt. Pamiętam jak stosowałem kiedyś sterydy to jak jednym się silnym posmarowałem to po godzinie miałem biały ślad na skórze - wyblakła skóra. Widać po tym, że to silne było.
#7283
monika9933 pisze:jest ryzyko, gdy choroba się nawróci. Tatuaż może być zniekształcony albo wyblakły od silnych maści...
hmm... czyli z tego wniosek że w razie nieszczęścia nie mazać niczym konkretnym a dziarce nic się nie stanie... (?)
jak zrobiłam swój pierwszy i jak na razie jedyny tatuaż byłam zdrowa i pan który mi go zrobił zalecił bepanthen, bardzo ładnie się po tym goiło... może zobaczę jak bep. zadziała na moją łuszczycę - dermatolog na twarz kazała bep. lub alantan, a że akurat w domu alantan był (który koniec końców nie działa na mnie) to bep. nie kupiłam ale jak podziała to chyba zaryzykuję z jakąś małą dziarką w niewidocznym miejscu na "próbę" a niemal na pewno mi na niej coś wywali bo po każdym poważniejszym kocim zadrapaniu mam zmiany.
Do dziś byłam załamana że nie będę mogła sobie nic więcej wydziarać, ale mąż kazał mi polatać po necie i się dowiedzieć czy zawsze się to źle kończy i jak później w razie awarii o to zadbać :)
#7291
monika9933 pisze:Tatuaż może być zniekształcony albo wyblakły od silnych maści...
marta_z-j pisze:Do dziś byłam załamana że nie będę mogła sobie nic więcej wydziarać, ale mąż kazał mi polatać po necie i się dowiedzieć czy zawsze się to źle kończy
Mogę podać Wam jeden przykład na nie...
W czerwcu leżałem z gościem który zaryzykował i zrobił sobie "tribala" na ramieniu podobnego do tego
http://tatuaze.rymanow.com/tattoo-2094.html
po miesiącu wysypany był po całości a i ten tatuaż stracił swój urok od mazidełek które mu dermatolog przypisał był wyblaknięty, zniekształcony. W szpitalu wylądował ok 2 miesięcy po zrobieniu sobie dziary.

Czy zawsze się tak skończy nie wiem, ale ja już sobie podaruje ;)
#11249
ja zdecydowałem sie na tatuaż bo bardzo chciałem mieć wytatuowałem sobie miejsce w ktorym 2 miesiące wcześniej byla łuszczyca, były jeszcze w tym miejscu slady po niej. Tatuaż zagoił sie pięknie, po jakims miesiącu od zagojenia sie tatuażu przeżyłem duży stres i mocne przeziębienie co w skutkach okazało sie mega wysypem (największym jakim miałem w życiu stopy nogi ręce glowa praktycznie caly) okolice tatuażu też ale sam tatuaż nie mysle o nastepnym ale nie wiem jeszcze gdzie :P
#11582
ależ mi był potrzebny taki post :) od jakiegoś czasu wyglądam całkiem całkiem - teraz tylko głowa i coś trochę z paznokciami a na ciele jest tylko kilka ciupkich plamuniek i co raz bardziej druga dziarka za mną chodzi ale mała (na wszelki wypadek) teraz będę mogła odważniej o niej myśleć :)