W tym miejscu piszemy o przebiegu swojego leczenia, radzimy się innych odnośnie leczenia własnego przypadku choroby.

Podziel się tematem z innymi!

#30313
Witam wszystkich ponownie

Nie było mnie kilka lat ,ale to nie znaczy że byłem na tyle zdrowy aby nie odwiedzać forum ,wręcz przeciwnie bardzo dużo się zmieniło od mojej ostatniej fotorelacji a to za sprawą łuszczycy ,a mianowicie ...

Kilka lat temu po zaleczeniu łuszczycy po raz kolejny w sposób dość bezpieczny a mianowicie maściami robionymi typu cygnolina ,salicyl i balsamami z różnych drogerii ,zauważyłem że problem nie dotyczy tylko skóry ale i stawów które bolały jak na ten czas rzadko ale dość intensywnie w określonych tych samych miejscach .
A mianowicie zaczęły dawać o sobie póle stóp które co jakiś czas puchły do tego stopnia że nie mogłem chodzić ,były to bóle naprzemienne raz jedna stopa ,potem za kilka miesięcy druga stopa i tak w kółko ,non stop zwolnienie l4 i leczenie w domu okładami i ketonalem .
W pewnym momencie lekarz rodzinny zaczął podejrzewać związek z łuszczycą w zasadzie trwało to już wcześnie ale mniej intensywnie i bardziej diagnoza opierała się na nadwyrężeniu stawu lub drobnym urazie którego doznałem ale nawet nie byłem w stanie sobie przypomnieć kiedy .
No dobra minęło kilka lat za każdym razem badania które robiłem podczas takiego ataku wykazywały podwyższony kwas moczowy ,obstawiano że to ,,dna moczanowa'' zazwyczaj takie ataki tylko stóp pojawiały się po piwie jak zauważyłem i to bez znaczenia czy alkoholowym czy bez alkoholowym ,działo się to najczęściej rano ,przepisano mi milurit 300 i tak brałem ten lek a z kilka miesięcy ,była poprawa ale to tylko jakiś czas potem to samo ,spuchnięta stopa i l4 .
Sytuacja zaczęła się komplikować bo zaczęło mnie boleć prawe kolano ,rzadko ale zaczęło ,ból był raczej chwilowy i kródko trwały ,aż do czerwca tego roku ...
Będąc w pracy w sobotę poczułem mega ból w kolanie (pracuje w markecie więc trzeba się nałazić i nadźwigać) ból utrzymał się do niedzieli ,nie pomagały maści ,za to to w poniedziałek kolano spuchło jak balon ,wizyta u lekarza skończyła się na l4 i skierowaniu do ortopedy ,ale jako że ortopedy nie było to musiałem się bujać z tym kolanem tydzień ,między czasie zrobiłem badanie i z tego co pamiętam CRP wyszło ponad 150 ,i pojawił się bardzo silny ból w prawym biodrze ,ból był tak silny że nie mogłem spać na tym boku ani chodzić a po domu poruszałem się o kuli ,wejście po schodach to był mega wysiłek ,ból był bardzo silny chwilowo pomagał w ciągu dnia ketonal bo bez niego nie mogłem wytrzymać nawet w pozycji siedzącej ,zaśnięcie graniczyło z cudem i to tylko na wznak ,musiałem spać u syna na łóżku i to na dodatkowym materacu aby było miękko ,przeżywałem koszmar a jestem dość odpornym facetem i nie mogłem tego bólu znieść do tego te spuchnięte kolano ,wieczorami gorączka w granicach 38 stopni aż w końcu dostałem się do ortopedy który zrobił mi punkcje kolana,zastrzyk ze sterydu(blokada) i skierował na rezonans i prześwietlenie biodra ,kolano powoli wracało do normy ale to bardzo powoli ,co do biodra to zastrzyki z olfenu75 trochę pomogły .
Po odebraniu wyniku rezonansu i rtg wyszło że w kolanie nie ma urazu a na biodrze jest małe zwyrodnienie i skierowanie do reumatologa ,oczywiście cały czas byłem na l4 i po 3 tygodniach od pierwszej punkcji kolano znowu spuchło zanim dostałem się do reumatologa minęło ponad miesiąc a przez ten czas miałem robioną punkcje 4 razy ,średnio co 10 dni ,mimo że byłem na zwolnieniu i żadnych prac nie wykonywałem które miały by wpływ na to kolano to woda dalej się zbierała .
Kiedy już dostałem się do reumatologa ,i opowiedziałem moją historie ,pokazałem wyniki badań pani doktor przepisała mi metotreksat w tabletkach ,dawkowanie -15mg w każdą środę a piątek kwas foliowy , w domu przegadałem temat z żoną i mówię sobie że spróbuje ,poszedłem do mojego lekarza rodzinnego opowiedziałem co i jak ,dostałem skierowanie na badania przed braniem metotreksatu aby upewnić się czy jest już ok ,więc CRP spadło do 20 ,OB-6 i reszta wyników też spoko ,ogólnie czułem się już lepiej po 2 miesiącach chorowania i postanowiłem 29 lipca(czwartek) wrócić do pracy,byłem po pierwszej dawce metotreksatu .
Jednak po tak długiej przerwie dobra passa nie trwała długo i po zakończonej zmianie w pracy pojawił się wieczorem obrzęk kolana i ból biodra ,kolano spuchło do tego stopnia że w piątek mnie nie dopuścili do pracy tylko wysłali do lekarza ,wcale się nie dziwiłem bo i tak bym nie dał rady ,na domiar złego w piątek nie było żadnego ortopedy żeby mi sciągnął tą wodę dostałem zwolnienie od internisty na 2 tygodnie ,tym samym byłem po pierwszej dawce metotrksatu ,no nic mówię sobie że poczekam do poniedziałku i pójdę do ortopedy ale przez sobotę i niedziele zauważyłem pewien przełom na skórze że łuska sama odpada a i obrzęk z kolana mniejszy ,no nic poczekałem do poniedziałku i podjąłem decyzję że nie będę szedł do ortopedy bo powoli kolano robiło się mniejsze ,oczywiście robiłem zimne okłady przez ten czas ale nie sądzę że to one mi pomogły, potem w środę kolejna dawka metotreksatu (druga dawka) i obrzęk znikł po tygodniu ,kolano jeszcze bolało przy chodzeniu i biodro też ale dawałem radę małymi krokami dojść do celu ,kolano jeszcze bolało kilka dni aż do czwartej dawki metotreksatu czyli do tego tygodnia ,natomiast biodro ustąpiło z dnia na dzień, od tygodnia mogę spać na prawym boku bez bólu ,co gorsza biodro ustąpiło a wczoraj pojawiła się woda w kolanie (ciągle to samo -prawe) ,jest jej mało i nie boli to tak bardzo mogę kolano zginać i chodzić ,kucnąć raczej nie kucnę bo w tedy boli zresztą obrzęk na to nie pozwala, obecnie jestem dalej na zwolnieniu jeszcze do soboty i poczekam jak będzie z tym kolanem czy znowu samo ustąpi czy nie,najgorsze jest to że podczas tego jednego kolana strasznie obciążam drugie i też powoli zaczyna boleć ale myślę że to chwilowe i przejdzie .
Co do samego metotrksatu to mimo skutków ubocznych zawartych w ulotce i tych opisanych na forach i wysłuchaniu wielu opinii nawet lekarzy to zdecydowałem się na niego bo prędzej czy później bym na niego trafił w leczeniu ,jeśli chodzi o moje samopoczucie i skutki uboczne to nie odczówam ich tak dotkliwie- chwilowe osłabienie i,raz tylko mnie głowa bolała ale to do zniesienia było , zmiany na skórze bardzo powoli ustępują ,nie smaruje ich niczym aby sprawdzić działanie metotreksatu nawet nie natłuszczam ,daję wolną rękę lekowi aby sprawdzić działanie ,podczas leczenia nie piję alkoholu ,jem normalnie ,myślę zeby na dietę przejść i zadbać o odporność bo idzie sezon jesienny i kolejna fala ,co do samego szczepienia to się nie szczepiłem bo raczej jest to bez sensu przy metotreksacie i nic nie da chodz w sumie nie robiono żadnych badań w tym kierunku bynajmniej nic nie wiem
,no zobaczę co to wszystko mi da ,we wtorek mam wizytę u reumatologa ,nie wiem za bardzo jak się przygotować do tej wizyty i o co pytać ,może macie jakieś sugestie z własnych doświadczeń ?
mam jeszcze jedno pytanie na które nie znalazłem odpowiedzi ,a mianowicie wybieram się do dentysty na usunięcie zęba ale nie wiem czy może dentysta podać znieczulenie a wizyta wypada mi w środę akurat jak biorę metotreksat ,jak ogarnąć ten szkopuł ,jakieś doświadczenia ?
pozdrawiam bo się rozpisałem ,ale będę starał się umieszczać w miarę często postępy w leczeniu .
Raz jeszcze pozdrawiam
#30314
Witam

dziś podczas wizyty u reumatologa i opowiedzeniu o problemach z kolanem jakie miałem od ostatniej wizyty ,pani doktor zaproponowała zabieg radiosynowektomi ,czy ktoś coś takiego przerabiał ? ogólnie to mam oszczędzać kolano i nie nadwyrężać aby się nie robił wysięk w tym kolanie ,ale to i tak samo się zbiera i nie ma znaczenia czy ja chodzę po domu czy też leżę po prostu łapie ból i robi się obrzęk ,jutro kolejna dawka metotreksatu ,zobaczymy czy coś rozgoni w tym kolanie i obrzęk zacznie znikać .
dodatkowo fotka mojego kolana na dzień dzisiejszy

pozdrawiam
Załączniki
1629799340250.jpg
1629799340250.jpg (62.58KiB)Przejrzano 1094 razy
#30317
Witam

Dziś mija kolejny dzień brania metotreksatu ,kolejny dzień L4 ,kolejny dzień z bólem ...
ale po kolei .
Od ostatniego wpisu minęło kilka dni co prawda po ostatnim wysięku w kolanie wyszedłem w miarę szybko na prostą i byłem już zadowolony bo ból był znikomy a opuchlizna zniknęła sama ,ale to tylko był początek tego co się wydarzyło w tym tygodniu ,a zapomniałem wspomnieć że ostatnią dawkę którą brałem tydzień temu strasznie odchorowałem dnia następnego w czwartek ,a mianowicie wstałem z mega bólem głowy i bez chęci do powitania kolejnego dnia ,mimo bólu kolana doszedł ból głowy i totalna NIE MOC ,musiałem w ciągu dnia poleżeć sobie ze 4 godzinki ale tylko spora dawka elektrolitów postawiła mnie na nogi a w zasadzie posadziła przed kompem i cały dzień przebimbałem z bólem głowy który mnie dobił tego dnia do samego wieczora ,kolejny dzień piątek był o wiele lepszy a i kolano wyglądało lepiej i mogłem chodzić ,mimo deszczowej pogody spędziłem fajny dzień z żoną i synem ,ale wszystko co dobre szybko się kończy ,
i tak w niedzielę zaczęło mnie swędzić oko ,tak OKO a czułem że to nic dobrego nie wróży ,mimo i tak nie pewnego stanu moich stawów w poniedziałek poszedłem do lekarza rodzinnego po kolejne zwolnienie i skierowanie do okulisty ,a napomnę że wstałem już rano z pobolewającą stopą ale bardziej przejmowałem się okiem .
Wczoraj stopa już dała dość mocno o sobie znać ,ból palców przy chodzeniu ,ból ścięgien w przegubie ledwo doszedłem do okulisty ,i do tego diagnoza że to gradówka i czeka mnie długie leczenie ,smarowanie ,krople i wygrzewanie ,pomyślałem sobie że już większego syfu nie mogłem złapać ,chodź wam wspomnę że już przerabiałem kilka lat temu temat gradówki i bujałem się z tym kilka miesięcy jak nie rok ,no nic trzeba stawić czoła kolejnej przygodzie xd
Dziś stopa napierdziela jak radziecki czołg ,do tego kolana znowu zaczęło boleć i czuję że chyba jutro spuchnie (znam już ten ból) ledwo chodzę po domu jak inwalida ,czuję że ta noc będzie ciężka ,parę minut temu zażyłem metotreksat więc ,jakiś lek przeciw bólowy nie wchodzi w grę ,muszę się przemordować ,jutro rano syna zaprowadzić do szkoły i biegiem do domu a raczej małymi krokami o ile coś się nie popierdzieli przez noc na gorzej .
dodam że dziś jestem po 6 dawce metotreksatu i szału nie ma ,jak bolało tak boli ,zmiany na skórze są ale nie pojawiają się nowe ,więc nie wiem kiedy to zacznie działać i przestaną mnie boleć te stawy ,liczyłem że po miesiącu coś się ruszy a tu słabiutko i pojawiają się ataki ,wizytę kolejną u reumatologa mam dopiero 21 i do tego dnia mam L4 co będzie do tego czasu sam nie wiem ...
pozdrawiam
#30334
Witam
Od ostatniego wpisu minęły już 2 miesiące ,wiele się działo i dobrego i złego .
W ostatnim poście pisałem o bólu kolana no i niestety na samym początku września kolano spuchło po raz kolejny ,ponad tydzień mordęgi i opuchlizna się wchłonęła ale ból pozostawał do tego odezwało się bioderko które w umiarkowany sposób dawało znać o sobie ,tak więc nic ciekawego się nie wydarzyło i byłem przygotowany na wizytę u reumatologa ,niestety ale z przyczyn o de mnie nie zależnych wizytę przesunięto na październik ,z jednej strony to dobrze bo ogarnąłem USG kolana i miałem szybko opis na październikową wizytę .
w kolanie oczywiście 11,5mm wysiek w zachyłku nadrzepkowym
cechy entezopatii przyczepów rzepkowych
cechy uszkodzenia ląkotki przyśrodkowej
reszta w normie
USG robione 28 września , kolano boli cały czas podczas chodzenia po schodkach i wstawaniu z pozycji siedzącej ,biodro też się odzywa co chwile ,
na wizycie u reumatologa wyniki krwi wyszły dobrze ,a metotrexat zwiększono do 20mg ,raz w tygodniu ,do tego zaczął mnie boleć staw skokowy w lewej nodze nawet spuchła kostka i tak już od tygodnia nie przechodzi ,są dni kiedy zapominam o bólu ale to tylko 2-3 dni w tygodniu reszta dni to bonusy w postaci bólu od małego do średniego tak bym to ujął ,na dawce 20mg jestem już od 4 tygodni w sumie bez różnicy czuje się dobrze ,nie mam sensacji jelitowych ,czasami tylko łapie mnie większe znużenie do spania ,ale może to od pogody -nie wiem .
Podsumowując to zaczynam się zastanawiać nad braniem tego metotrexatu bo już zaczął
się czwarty miesiąc w sumie to 15 tydzień i stawy mnie bolą ,skóra czysta tyle dobrego że nie muszę się smarować ,wysięk w kolanie ostatni raz miałem na początku września -to już jakiś sukces ,mimo że jeździłem rowerem ,taczką woziłem drewno cały dzień to nie spuchło tylko mocniej bolało ale to tylko tyle bo ból jest cały czas i nie wiem czemu inne stawy puchną tak jak teraz lewa kostka w stopie -o co chodzi ? może to nie ŁZS ? i czemu metotreksat nie dział na stawy ? mam wiele pytań bez odpowiedzi .
kolejna wizyta za tydzień ciekawe czy mnie do pracy pani doktor puści ,bo już myślę o zwolnieniu się z pracy bo boje się że jak wrócę to tylko pogorszę swoje zdrowie a w markecie nie ma przebacz:(
pozdrawiam

Podziel się tematem z innymi!