- 16 maja 2011, o 18:01
#3298
Witam!
Nie wiem, Paweł, gdzie się dziś wpisać, bo trochę powinnam o leczeniu biologicznym, trochę o niekonwencjonalnym, trochę o tradycyjnym... Nie wiem, gdzie, ale wiem, że JEST LEPIEJ!!!
Marudziłam Wam tu, marudziłam, a teraz chcę się podzielić dobrymi wieściami...
Zmiany znikają. Skóra wygląda o niebo lepiej, niż jeszcze miesiąc temu. Ale na razie chyba nie jest to kwestia leczenia biologicznego, choć ono może pomaga, a wszystkich zmian, które wprowadziłam w swojej walce od stycznia. Wygląda to tak: stosuję Sorel Plus, wywaliłam wszystkie kosmetyki, używam teraz tylko polecanych tutaj - balsamu z nagietka, Emolium szamponu i balsamu do skóry głowy (choć, jak ktoś tu już pisał, też mam po nim włosy, jakby się kot wyrzygał:)), balsamu z kory brzozy z betuliną, delikatnego mydła SVR, skórę traktuję jak zgniłe jajko - żadnego pocierania gąbką, ledwo ciepłe kąpiele, od miesiąca zajadam ostropest, dużo probiotyków, Omega 3 - 6 - 9, nie jem mięsa, piję duuużo wody i jest o niebo lepiej!
Dzięki Wam Kochani! Oprócz tego wszystkiego polecam brak zaufania do lekarzy - trzeba sprawdzić na sobie, co działa, co nie, nie wierzyć, kiedy na skargi, że skóra boli i piecze po cygnolinie, mówią, że tak ma być, NIE STOSOWAĆ STERYDÓW (Julka, wywal ten Elocoś...
), sprawdzić, czy nie ma się przypadkiem uczulania na coś, co przepisują - ja nie mogę stosować salicylu, mocznika, kwasu mlekowego, dziegci, być niezmiernie cierpliwym, jeśli chodzi o smarowanie i już. Może się uda, choć nie gwarantuję, bo jak wszysycy wiemy, co na mnie działa dobrze, może komuś zaszkodzić. Piszę, że poprawa nie jest kwestią Humiry, a raczej Sorelu, ale nie wiem, czy bez Humiry Sorel by działał, więc nie wiem:)) Pierwszym znakiem, że idzie ku dobremu było to, że przy dwóch ostatnich zastrzykach już nie miałam objawu Kebnera (nie wiem, czy tak to się pisze:)), czyli nie pojawiła mi się franca w miejscach wkłucia. Nie pisałam długo, bo bałam sie zapeszyć, ale teraz widzę, że naprawdę trochę odpuściła. Czego WSZYSTKIM WAM ŻYCZĘ! Przez 20 lat chorowania nie dowiedziałam sie o łuszczycy tyle, co przez te 5 miesięcy z Wami. Wielkie dzięki!!!
Nie wiem, Paweł, gdzie się dziś wpisać, bo trochę powinnam o leczeniu biologicznym, trochę o niekonwencjonalnym, trochę o tradycyjnym... Nie wiem, gdzie, ale wiem, że JEST LEPIEJ!!!


Zmiany znikają. Skóra wygląda o niebo lepiej, niż jeszcze miesiąc temu. Ale na razie chyba nie jest to kwestia leczenia biologicznego, choć ono może pomaga, a wszystkich zmian, które wprowadziłam w swojej walce od stycznia. Wygląda to tak: stosuję Sorel Plus, wywaliłam wszystkie kosmetyki, używam teraz tylko polecanych tutaj - balsamu z nagietka, Emolium szamponu i balsamu do skóry głowy (choć, jak ktoś tu już pisał, też mam po nim włosy, jakby się kot wyrzygał:)), balsamu z kory brzozy z betuliną, delikatnego mydła SVR, skórę traktuję jak zgniłe jajko - żadnego pocierania gąbką, ledwo ciepłe kąpiele, od miesiąca zajadam ostropest, dużo probiotyków, Omega 3 - 6 - 9, nie jem mięsa, piję duuużo wody i jest o niebo lepiej!



Dzięki Wam Kochani! Oprócz tego wszystkiego polecam brak zaufania do lekarzy - trzeba sprawdzić na sobie, co działa, co nie, nie wierzyć, kiedy na skargi, że skóra boli i piecze po cygnolinie, mówią, że tak ma być, NIE STOSOWAĆ STERYDÓW (Julka, wywal ten Elocoś...
