no to namieszałem
nie to było moim celem... w każdym razie dziękuję za wszystkie odpowiedzi..
Szater nie jest tak, że mam zero stresu... chciałbym żeby tak było. Stres cały czas występuje, ale jest chwilowy i nauczyłem się to kontrolować, poprzez szybkie korygowanie sytuacji stresowych i życie zgodnie ze sobą samym. Staram się przejmować kontrolę nad swoim losem, zdarzeniami lub też po prostu daje sobie spokój w przeświadczeniu, że tak ma być i koniec. Kiedyś gdy pracowałem w banku, stres był u mnie obecny każdego dnia, gdy wstawałem rano, gdy szedłem do pracy, gdy wracałem do domu - byłem żywym trupem, nic mnie nie cieszyło. Czułem się nikim... miałem depresję wszystko waliło się dookoła.To trwało dwa lata wtedy też odnotowałem największe zaostrzenie choroby i nic mi nie pomagało.
Od kiedy zmieniłem pracę, uwierzyłem we własne siły i wartość. Wszystko zaczęło się zmieniać również moje zdrowie.
Uważam, że stres i nasza psychika mają kolosalne znaczenie dla naszej choroby.
Już nie mówiąc o wizualizacji własnej osoby, ciała. Jeżeli myślimy, że jesteśmy chorzy to niestety będziemy... wiem że gadać jest łatwo, taka była też moja pierwsza reakcja gdy ktoś mi o tym mówił..., że głupoty, nie wierzę, tylko leki... ale ja wtedy byłem załamany, niezdolny do psychicznej walki. Żeby to przemóc musiałem w końcu zacząć żyć zgodnie ze sobą, troszkę stać się samolubem

, pokochać siebie, bo gdy nie kochamy siebie nie jesteśmy też w stanie dawać miłości innym ani ich wspierać. Swoją postawą męczymy innych a ich negatywne reakcje wobec naszej osoby tylko nam jeszcze bardziej szkodzą. Nam naprawdę oprócz lekarstw potrzebna jest bardzo pomoc psychologiczna i wsparcie najbliższych - wtedy może się nam udać
Oczywiście nie zalecam nikomu odstawiania leków, wręcz przeciwnie jeżeli są one nam potrzebne, chociaż doraźnie, to trzeba brać żeby lepiej się poczuć. Wtedy można myśleć o prostowaniu naszej psychiki.
Każdy musi znaleźć swą własną drogę.