- 13 sty 2014, o 14:30
#21187
Hej,
nie wiem czy czytałeś mój wątek (gdzieś tam jest poniżej) Mój przypadek jest b. podobny do Twojego. Obecnie nic nie biorę i długo nie zamierzam albo wcale Co mogę podpowiedzieć to szukaj swojej drogi i sposobów na ŁZS. Ja mam swoją teorię, która sprawdza się w moim przypadku. Dla mnie główną przyczyną są stres (80%) oraz przemęczenie (niewyspanie) brak ruchu na świeżym powietrzu(20%). Dopiero gdy zdałem sobie sprawę z faktu, że tak jest, zapanowałem nad choróbskiem. Dla mnie główna i niezaprzeczalna przyczyna to właśnie długotrwały stres, depresja, stan beznadziei brak szczęścia... jakkolwiek byś to nazwał. Musiałem dojść do ładu w swoim życiu i stanąć mocno psychicznie na nogi, dopiero wtedy udało mi się wziąć byka za rogi. Żadne leki nie pomogą jak sobie nie zdamy z tego sprawy, że choroba ta nie jest obiektywnie tylko somatyczna ale w ogromnym stopniu zależy od naszego samopoczucia psychicznego. I nie gadaj, że żadna Cie nie zechce, jeszcze będą za Tobą piszczały
pozdro
nie wiem czy czytałeś mój wątek (gdzieś tam jest poniżej) Mój przypadek jest b. podobny do Twojego. Obecnie nic nie biorę i długo nie zamierzam albo wcale Co mogę podpowiedzieć to szukaj swojej drogi i sposobów na ŁZS. Ja mam swoją teorię, która sprawdza się w moim przypadku. Dla mnie główną przyczyną są stres (80%) oraz przemęczenie (niewyspanie) brak ruchu na świeżym powietrzu(20%). Dopiero gdy zdałem sobie sprawę z faktu, że tak jest, zapanowałem nad choróbskiem. Dla mnie główna i niezaprzeczalna przyczyna to właśnie długotrwały stres, depresja, stan beznadziei brak szczęścia... jakkolwiek byś to nazwał. Musiałem dojść do ładu w swoim życiu i stanąć mocno psychicznie na nogi, dopiero wtedy udało mi się wziąć byka za rogi. Żadne leki nie pomogą jak sobie nie zdamy z tego sprawy, że choroba ta nie jest obiektywnie tylko somatyczna ale w ogromnym stopniu zależy od naszego samopoczucia psychicznego. I nie gadaj, że żadna Cie nie zechce, jeszcze będą za Tobą piszczały
pozdro