Sto lat mnie tu nie było - tak jak napisała Szater życie pędzi, jest za krótkie i nie ma powtórek. Również stosuję maść długo (2lata?) - kilka dni jak coś się pojawi, zmiana później nie wraca,mam spokój nawet kilka tyg.do czasu, aż zjem coś niezdrowego i wyjdzie mi nowa plamka w zupełnie nowym miejscu. Generalnie odkąd jej używam nie czuję w ogóle, że mam łuszczycę! Kto przeżył silne napady, ten wie, jak purpurowa pod łuską skóra może boleć i dzięki tej maści ja już nie wyobrażam sobie oddać się w ręce dermatologa i przyjąć tonę sterydów, bo na receptę to bezpieczne... Wcale nie były bezpieczne, cierpiałam po nich strasznie, skóra purpura, nie mówiąc o trądziku posterydowym... I nikt nie umiał mi pomóc. Jak sobie przypomnę te wizyty: "a co ta skóra taka czerwona?", "Nie drapałam, to po sterydach, mówiłam, że nie mogę ich brać" i jedna odpowiedź: "niemożliwe" :/ Cieszę się, że już nie muszę odwiedzać lekarzy! Również uważam, że cała ta nagonka jest prowadzona przez koncerny farmaceutyczne, bo chodzi o kasę. Taka mała ilość sterydu nikomu nie zaszkodzi. Ciekawe, że np.nie zrobią badań w polskich szpitalach, ilu ludzi umarło w mękach spowodowanych chemią, którą tłoczy się w żyły chorych jak witaminki nawet w przypadku tych rodzajów nowotworów, co do których nie odnotowuje się żadnego ozdrowienia dzięki takiej chemii... To nas nie zabije, ale yiganerjing tak?
Wiem najlepiej, co mi szkodzi, a co nie - mój organizm pokazuje mi to każdą nową plamką

Apeluję o stosowanie wszystkiego z rozwagą i nieodrzucanie czegoś, co nam służy, tylko dlatego, że koncernom spadła sprzedaż exorexu czy innych drogich, skutecznych jak na loterii specyfików.