Życie z łuszczycą na co dzień, czyli jak radzimy sobie z naszą chorobą w codziennych czynnościach.
 Basieńka44
#9762
No Stasia skoro w kościele potrafiła się tak zachować to zastanawia mnie co tam wogóle robiła :) :) :)
Napewno nie jest to powodem aby się z tym kryć,ja też czasem nie podaje ręki żeby ktoś nie poczuł się niezręcznie przez to co zobaczy :) :)
Awatar użytkownika
 stasia
#9765
Ja bylam w rekawiczkach bo jeszcze jest zimno a i tak caly czas chodze w rekawiczkach to i tak by nie zobaczyla ,tylko kiedys pytala sie dlaczego ciagle nosze te biale rekawiczki to jej powiedzialam no i teraz to zaowocowalo nie podaniem reki .
Awatar użytkownika
 szater
#9767
Ja mam najwiekszy problem z cmokaniem w reke.Zastepca mojego męza ma taki zwyczaj ....czuje sie niekomfortowo ale obracam w zart tłumaczac ze nie jestem papiezem.
W kosciele jak wszedzie mozna spotkac róznych ludzi,umiejetnosci adaptacyjne, niezrozumienie choroby,nietolerancja wobec ludzi wygladajacych inaczej nie jest powodem wykluczenia z koscioła,nie do nas tez nalezy ocena innych.Ludzie najnormalniej w swiecie sie boja zarazic i koniec.Ksiadz bedac po koledzie po podaniu mi reki,sam nie wiedział co ma ze swoja zrobic,nerowo,starajac sie ukryc to co robi wycierał ja w sutanne,podalm ciasto i spokojnie zaproponowalam umycie rak.W pozniejszej rozmowie wspomnialam o swojej chorobie-niezakaznej ....ale wyszło to naturalnie,zadne z nas nie czuło sie zazenowane.
Łuszczyca nie jest powodem zamykania sie w czterech scianach,to my sami tak kierujemy nasze mysli i czyny ze stajemy sie samotni.Otworzmy sie na ludzi,z usmiechem tłumaczmy co to za przypadłosc...badzmy tolerancyjni takze dla tych co sie boja...chcemy tolerancji dla nas wiec i musimy byc tolerancyjni dla innych.Powodzenia :D

PS
W kosciele tez nie podaję reki obcym,po prostu kłaniam sie z usmiechem w chwili przekazywania sobie znaku pokoju :*
Ostatnio zmieniony 5 mar 2012, o 19:15 przez szater, łącznie zmieniany 1 raz.
 pytunia
#9768
A ja dowiedziałam się niedawno że moja przyjaciółka, którą znam od 15 lat też ma łuszczyce. Jak ja mogłam tego nie zauważyć? Miała też zmiany na twarzy. Może nasza choroba sprawia,że jesteśmy skoncentrowani na sobie i swoim problemie. Przez to oceniamy źle sytuacje i czujemy się samotni :P
Awatar użytkownika
 henia
#9770
Jeżeli jest się egocentrykiem, to każda wymówka jest dobra, żeby skupić się tylko na sobie, czy swoich potrzebach. I tu choroba, to doskonałe alibi, każda, niekoniecznie musi to być ł..
Jestem świeżo po spotkaniu z łuszczykami i nie tylko, w realu. I jeżeli ktoś ciekaw, to od dawna nie pamiętam spotkania, na którym zebrało by się tylu, i tak otwartych ludzi. Ciocine imieninki, to pikuś, w porównaniu z atmosferą tamtych dni. Spróbujcie, zasmakujecie, zaręczam.

Pytunia, nie wyobrażam sobie, jak mogłabym nie zauważyć choroby u swojej przyjaciółki. Prawdopodobnie inaczej pojmujemy słowo, przyjaźń.
 pytunia
#9774
Normalnie, u niej szybko schodziła z twarzy. Nie każdy ma rzut choroby na całe ciało.To był okres nastoletni, a wtedy łatwo o problemy z cerą. No a w tym czasie skóra nie była naszym największym problemem.Ja zauważyłam,że wiele ludzi maskuje swoje problemy nawet przed bliskimi. Na studiach miałam koleżankę, z którą spędzałam dużo czasu i dużo rozmawialiśmy o wszystkim. Tak przynajmniej mi się wydawało. Kiedy jednak zapytałam o białe plamy na twarzy bardzo się zmieszała. Burkneła coś o chorobie skóry i unikała tematu jak ognia.
Awatar użytkownika
 henia
#9776
Tak myślałam, że rozmawiamy o dwóch różnych sprawach: Ty o znajomości, koleżeństwie; ja o przyjaźni.
Jak dla mnie, to zupełnie inny rodzaj stosunków międzyludzkich.
Awatar użytkownika
 antonia
#12586
Oj tam ,oj tam, :D bądź tylko fajną dziewuchą to chłopaki same Cię znajdą i jeszcze w kolejce za Tobą się ustawią :D :D
 Gosia1423
#12588
antonia pisze:Oj tam ,oj tam, :D bądź tylko fajną dziewuchą to chłopaki same Cię znajdą i jeszcze w kolejce za Tobą się ustawią :D :D
W dzisiejszych czasach trudno jest spotkać choćby jednego normalnego i niezajętego, a co tu mówić o kolejce :crazy: