a ja się jakoś nie dziwię, że tak trudno wam nawiązać relacje. jak ja poznałam mojego mena
to miałam jakieś 16 lat i może dwie plamki na ciele. przez kilka lat łuszczyca była dla mnie łaskawa, nie musiałam się z niczego nikomu tłumaczyć. pierwszy poważny atak miałam już po ślubie i jakoś mi się udało, że mój ślubny przeszedł nad tym do porządku dziennego, zwykła choroba, ot co! trafił mi się dojrzały facet i tyle, pewnie kwestia szczęścia
jak dziś mam wysp to nie bywam na plaży, na basenie, uważam w co się ubieram i co trzeba ukryć. nie przemawiają do mnie teksty typu- to jest w twojej głowie, jak zobaczą to się nauczą itd. nie czarujmy się, każdy chce być akceptowany, a lepiej już być "niewidzialnym" niż wytykanym, bo czym innym jest irokez na głowie a czym innym zasypana twarz.