Jesteś nowy(a) na forum? Przywitaj się, przedstaw, napisz kilka słów o sobie, swoich zainteresowaniach, jak rozpoczęła się u Ciebie łuszczyca.
 Drzo
#11417
I ja dołączam do szacownego grona. Podczytuję Państwa od jakiegoś czasu, dziękuję p. Pawłowi za poradnik łuszczycowy - akurat sporo o łuszczycy wiedziałam, ale znalazłam kilka przydatnych dla mnie informacji, teraz przyszedł czas, żeby coś napisać.
Mam 42 lata, z p. Ł znamy się "czynnie" połowę mojego życia. Pierwszy wysiew miałam na studiach, dręczyłam sie najpierw nieskutecznie smierdzącymi smarowidłami (teraz myślę, że to były dziegcie, brązowe to było i zapach miało konkretny), potem załapałam się (wypłakałam dosłownie) na PUVA u prof. Wolskiej na Koszykowej - teraz myślę, że to chyba były jakieś początki PUVA w Warszawie. Po PUV-ie miałam 20 lat remisji (szczęściara, nie doceniałam tego), od zeszlego roku męczę się znowu, rok temu masywny wysiew na calym ciele, próby z różnymi maściami (daivobet), UVB (poparzenie, przerwane szybko), znowu PUVA świadomie przeze mnie wybrana mimo 3 przypadków czerniaka w najbliższej rodzinie :-) (no coż, miejmy nadzieję, że nie można mieć WSZYSTKIEGO). Starczyło niestety tym razem tylko na parę miesięcy (od września do stycznia, jeszcze mi plamy pozapalne nie zeszły), ciąg angin (paciorkowce mnie polubiły), po każdej kolejny wysiew... w kwietniu krótko PUVA (prywatnie oczywiście, na NFZ mam wizytę na Wołoskiej dopiero w grudniu...zapisywałam się w lutym) - przerwane bo kolejna angina... teraz czekam na wycięcie migdałów i się smaruję czym mogę: exorexem, cocisem, ichtilium Pharmacerisu, myję włosy Polytarem - pewne efekty są, ale nie nadzwyczajne. Mam wrażenie np., że Polytar na mnie kiepsko działa (podrażnia), podobnie cocois (no trochę, ale bez rewelacji, wydaje mi sie, jakbym najlepsze wyniki mam po schemacie: cocois + zmycie Pharmacerisem + kąpiel wraz z głową, ok. 20 minut w wywarze ze słomy owsianej (mojej mamie bardzo pomagało, mnie umiarkowanie) + maseczka (akurat lubię Dove) do włosów na kilka godzin. Mam przy tym wrażenie, że głownie zbawienne działanie ma maseczka - pewnie kwestia nawilżenia skóry głowy przy okazji włosów). W każdym razie eksperymentuję, szukam, próbuję - czyli mam aktywne podejście do choroby ;-) (ponoć tak trzeba, ale jak tu nie mieć aktywnego, jak mi się z głowy sypie i na lato znowu muszę ćwiczyć opcję długie kiece albo spodnie + długie rękawy).
Łykam ostropest, piję uczep - ponad miesiąc, ale szczerze mówiąc efektów nie widzę szczególnych - jak miało mnie wysiać po tej ostatniej anginie, to mnie wysiało. No zawsze niby mogło wysiać więcej ;-)
Próbowałam niedawno zrobić sobie papkę z drożdży wg. przepisu pumy, ale efekty były nienajlepsze - podrażnienie, silne zaczerwienienie, jeszcze więcej łuski...
No i tak to wygląda. Teraz jeszcze spróbuję z dietą...choć to dla mnie będzie wyzwanie...uff.
Pozdrawiam Państwa tłuściutko (bom nasmarowana) ;-))
Awatar użytkownika
 henia
#11431
Witaj Drzo :) Fajnie, że walczysz. Powodzenia :)
Ps. Diety wcale nie są takie straszne ;)