- 10 gru 2011, o 23:37
#6098
hej Aneczka ! jestem tu nowa ale znalazłam Twój post bo największy problem jaki miałam to właśnie włosy i ich obcięcie.Moja historia może nie pomoże ale przekona Cię że ta nasz Ł tkwi nie na naszych głowach ale w naszych głowach. Moje badyle bo takie są moje włosy beznadziejnie prosto- cienkie drutowate. Wiec by nie było widać zmian na skórze kiedyś były długie i okrutnie je męczyłam kręcąc na czym się da papiloty wałki- no i niezbędny lakier do utrzymania szopy!!! strach pomyśleć co się dzialo na skórze wizyta u fryzjera nie wchodziław grę więc sama skracałam jak się dało OKROPNIE! aż pewnego razu na wakacjach w małej wsi u moich dziadków gdy zdesperowana sytuacją rodzinną (mąż pewny swego rzucił mi hasło"kto z tym parchem bedzie Cię chciał" ) umyłam włosy i pojechałam z prostymui drutam kawałek drogi od miejsca gdzie mieszkałam do Szczawnicy do cudownej Pani w małym zakładzie fryzjerskim-Ta kobieta odmieniła moje życie!!!! wchodząc odczekłam az nikogo nie będzie potem zaczęłam ze łzami w oczach tłumaczyć co mi dolega a Pani ze stoickim spokojem odparła - z Krakowa tu do mnie zaglądają by się obciąć tacy jak Wy(goralka to była) slowa które szumią w uszach do dziś "siodojcie cosik sie tu zrobi nie bojem sie to nic, trza ino zwozac na lakiery bo wos moze zapiec" Kocham tą kobietę do dziś nie wiem nawet jak ma na imie. To było 10 lat temu. Zrobiła mi fryzurę która ograniczyła męczenie mojej głowy ale też co najważniejsze dała mi odwagę bo przecież włosy roosną a mieszkam 150 km od niej!!!! Więc wybrałam się w moim mieście do fryzjera nie do saloniu piękności ale małego zakładu z fajnymi miłymi życzliwymi kobietami i zaczynam od tłumaczenia ....teraz mam metodę -chodzę do 1 i tej samej pani umawiam się telefonicznie tylko do niej od 3 lat mam na glowie jeża wiec wizyty co miesiąc moje nastawienie też się zmieniło =wbrew temu co kiedyś usłyszałam ktoś mnie zechcial i to jaki ktoś Aneczka śmiało to nie ona ma wygrać to my mamy dacjej w kość.