Ano dlatego między innymi, że bardzo poważnie podchodzę do swojej choroby. Ale też wiedzę na jej temat mam dużą.
Jak można w XXI w. na uszkodzoną skórę, aplikować sobie nie wiadomo co? nie wiadomo przez kogo? i jakich warunkach wytworzone? Zarażenie się np. gronkowcem, to pryszcz w takich razach, w/g mnie.
Przedstawiłam tu gdzieś niedawno swoja przygodę z kamforą, jestem bardzo ciekawa u kogo? i gdzie? byście szukali pomocy, jeżeli któryś ze składników tego ustrojstwa was uczuli. Co u znawców tematu w sensie ziół, jest znowu nie tak rzadkim przypadkiem. Zwykły leczniczy rumianek, może spowodować niezłe zamieszanie na tej płaszczyźnie np.
I tak na koniec, bom zmachana po kijkach, ręczę wam, że żaden "mistrzu" medycyny alternatywnej-zielarz, energoterapeuta itp. nigdy, nikogo, nie będzie leczył zaocznie. Do tego rodzaju praktyk, potrzebne jest spotkanie face to face. Nigdy inaczej. Zaznaczam: o mistrzach w swoim fachu piszę. Korzystała. Jestem takiego ich postępowania pewna
To, że jakiś-bliżej nieokreślony zestaw ziół, zadziałał u kogoś, nie daje żadnego prawa nikomu, szafowania swoim zdrowiem a czasami życiem. Tego też jestem pewna. Matko, XXI w. a tu.... "obyś żył w ciekawych czasach" przekleństwo mędrców. Pozdrawiam