No widzisz - nie tak działają sterydy, prawda?
Jak pisałem osoby, którym działa maść Y bardzo dobrze reagują również na maść z wyciągami z korzenia berberysu co zdaje się potwierdzać, że to faktycznie berberyna i jej pochodne robią całą robotę. Tyle że maść z berberysu lub mahoni trzeba już zrobić samemu. Nie, nie będę nią tutaj handlował
Fakt, że medycyna nie sięga po te środki w leczeniu łuszczycy chociaż je ZNA nazywam kryminalnym zaniedbaniem medycyny naszych czasów. To jest naprawdę kryminał tyle, że nie wiadomo kogo wsadzić. Może każdego medycznego mądralę mantrującego, że no niestety na działanie ziół to "brak jest dowodów"?
Surowce zawierające berberynę działają świetnie miejscowo ale ich stosowanie doustne nie musi dawać jakichś wyśmienitych efektów w łuszczycy i AZS, tak z moich obserwacji. W maści są niezmiennie wyśmienite - po prostu cudowny lek. Co do ziół doustnych to czasem świetnie działają nalewki z kłącza rdestowca (połączyć ze stosowaniem maści rdestowcowej) ale to nic pewnego - działanie roślin na układ immunologiczny jest "niespecyficzne" co m.in. oznacza, że trudne do przewidzenia i że brak jest wyraźniej powtarzalności tego działania choć pewien ogólny rys przeciwzapalno-immunosupresyjny można wykazać.
Moim ostatnim odkryciem jest egzemowy klasyk czyli psianka słodkogórz ale, uwaga: podawana doustnie. Żona borykała się od miesięcy z wciąż nawracajacym AZS w dolnej części pleców a okresowo także wyżej + na rękach. Po tygodniu psianki wygląda jak po silnych lekach (bo psianka jest silnym lekiem). Co prawda nie miałem czystej nalewki psiankowej 1:5 którą można brać w dawce 1-2 ml ale skorzystałem z nalewki z zeszłorocznych wakacji zawierającej wyciągi z psianki, sadźca konopiastego, zagorzałka i odrbiny pszeńca. Skalkulowałem sobie, że jednorazowa dawka 2,5 ml tej nalewki będzie bezpieczna i ją jej podawałem od ponad tygodnia - i takiego efektu to się nie spodziewałem. Nie bez znaczenia jest też pewnie wino arcydzięglowe które jej dolewam do tej nalewki aż do kreski "15 ml" na podziałce kieliszka. Arcydzięgiel ma ograniczony wpływ na leczenie samego AZS i łuszczycy (choć jednak znaczący!) ale jest nieoceniony jako "wyganiacz bakterii" - problemy z powikłaniami bakteryjnymi, niekiedy bardzo uciążliwe i problematyczne również dla medycyny, po prostu ustępują po arcydzięglu. Domieszka zagorzałka także mogła mieć duży wpływ na osiągnięty efekt bo to silny surowiec irydoidowy o dość unikalnym działaniu. Kluczowa jednak musi być psianka bo od lat żadne zioło doustne aż tak jej nie podziałało (raz udało się to właśnie z rdestowcem).
AZS jest pod różnymi względami inne od łuszczycy - m.in. w tym, że skóra się szybko "przyzwyczaja" do leku i przestaje nań praktycznie reagować. Nie ma czegoś takiego, jak długotrwałe i powolne leczenie zmian jak maścią cygnolinową: tu albo lek działa natychmiast, albo jest po ptokach. Choćbym wymyślił nie wiem jak znakomite maści ziołowe to i tak w okresie ostrego nasilenia ich zastosowanie nie daje wybitnego efektu - choć i tak są nieocenione bo dzięki nim możliwe jest stosowanie silnego sterydu (maść) nie raz na dobę tylko raz na 3, 5, 7 dni (różnie to wychodzi) a steryd stosowany w takich odstępach czasowych zawsze zadziała świetnie.
Tym niemniej to, co powyżej opisałem może znaleźć zastosowanie także w leczeniu łusczycy - niektóre łuszczyce dobrze reagują na psiankę, arcydzięgiel także ma zastosowanie w Ł. Psianka jest stosowana przez niemieckich i szwajcarskich lekarzy-fitoterapeutów jako skuteczny zastępnik sterydów ogólnych w wielu chorobach, m.in. w astmie. Wg moich informacji pochodzących od wybitnego znawcy fitofarmacji można jej wyciągi przyjmować przez miesiąc czasu non stop. Potem zmieniamy na inne "roślinne sterydy" - od lukrecji i mydlnicy po katalpę. Pozostają też do naszej dyspozycji silne środki o działaniu innym, niż typowo "sterydopodobne" jak np. wspomniany arcydzięgiel czy wciąż przeze mnie zachwalany berberys (korzeń najlepiej).
Pozdrawiam.