Rozmowy na temat leczenia domowego, ziołolecznictwa, suplementacji, terapii niekonwencjonalnych.
#28849
Niestety badania Yiganerjing utknęły w miejscu i nie wiem czy uda się je wznowić. Natomiast otrzymałem zapewnienie, że nie zawiera żadnego znanego popularnego steroidu (chyba, że to jakiś nieznany
rzadki steroid) Jako, że te badania były "przy okazji" to nie dostanę na to żadnego papieru.
Ja używam tą chińską maść z dobrymi efektami. Łuszczyca wraca, ale ze zmniejszoną siłą po długich okresach remisji (5-8 tygodni) w niektórych miejscach to już długie miesiące jak jej nie ma.
Jestem na etapie fascynacji ziołolecznictwem i na razie testuję olejek NEEM - działa ale słabo. Będę testował roślinki z berberyną stąd moje pytania o te maści własnej roboty.
Oczywiście nie łączę chińskiej maści z eksperymentami. Jedne miejsca mam testowe dla ziołolecznictwa a inne (te widoczne) leczę Yiganerjing.
#28850
Ziołolecznictwo jest istotnie fascynujące i ma niezgłębione możliwości a jego zasadniczy brak w propozycjach terapeutycznych współczesnej medycyny (choć teoretycznie to jest część medycyny, są podręczniki lekarskie, jest farmakognozja na uczelniach itd.) jest ni mniej, ni więcej tylko KRYMINALNYM ZANIEDBANIEM naszych czasów. Poświęciłem temu zagadnieniu sporo miejsca w książce, która przez to mocno się ociera o rzadki gatunek: esej z zakresu filozofii medycyny :D
#28851
Jednak sam sposób działania tej maści sugeruje, że jednak nie jest to działanie typowe dla sterydu po którym łuszczyca lubi wracać i to ze zdwojoną siłą, szczególnie jeśli używamy fluorkowanych mGKS. Jeśli nawet tam jest jakiś rzadki steryd to po pierwsze raczej łagodny, a po drugie opisywane przez Was działanie może być wynikiem swoistej synergii działania tego sterydu z alkaloidami. Ta maść naprawdę potrafi rozwiązywać problemy osób opornych na zwykłe leczenie i to jest zastanawiające - wskazuje na inne mechanizmy i inne substancje aktywne, niż mGKS, np. alkaloidy roślinne z których parę ma przyzwoite działanie p-Ł.
#28852
Przypomniało mi się jeszcze, że Paweł-admin podał informację, że do maści "Y" dodawana jest witamina B - dowiedział się tego od producenta, dzwonił do Chin. Warto sprawdzić masy molowe poszczególnych związków wit. z grupy B, zacząłbym od B12 która też bywa wykorzystywana w leczeniu łuszczycy (maść, suplementacja).
#28856
niezależnie od tego co rzeczywiscie jest ukryte w tej masci fakt jest niezaprzeczalny ze działa u mnie rewelacyjnie...jestem mało sysytematyczna i niekoniecznie to dobrza ale zawsze gdy sie przepraszam z mascią działa.Zdecydowanie najlepsze leczenie jak dla mniie,moja oporna łuszczyca musiała odpuscic,sa miejsca w których już sie nie pojawiła(kolana,kostki nóg) są takie gdzie sie pojawia łokcie i dłonie ale...to niebo i ziemia do tego co było...mozna owszem i szukac inszych metod ale ja już sie naeksperymentowałam w swojej 50paro letniej walce...znalazłam tę masc i będe sie jej trzymać :P
#28863
No widzisz - nie tak działają sterydy, prawda?
Jak pisałem osoby, którym działa maść Y bardzo dobrze reagują również na maść z wyciągami z korzenia berberysu co zdaje się potwierdzać, że to faktycznie berberyna i jej pochodne robią całą robotę. Tyle że maść z berberysu lub mahoni trzeba już zrobić samemu. Nie, nie będę nią tutaj handlował ;)
Fakt, że medycyna nie sięga po te środki w leczeniu łuszczycy chociaż je ZNA nazywam kryminalnym zaniedbaniem medycyny naszych czasów. To jest naprawdę kryminał tyle, że nie wiadomo kogo wsadzić. Może każdego medycznego mądralę mantrującego, że no niestety na działanie ziół to "brak jest dowodów"?
Surowce zawierające berberynę działają świetnie miejscowo ale ich stosowanie doustne nie musi dawać jakichś wyśmienitych efektów w łuszczycy i AZS, tak z moich obserwacji. W maści są niezmiennie wyśmienite - po prostu cudowny lek. Co do ziół doustnych to czasem świetnie działają nalewki z kłącza rdestowca (połączyć ze stosowaniem maści rdestowcowej) ale to nic pewnego - działanie roślin na układ immunologiczny jest "niespecyficzne" co m.in. oznacza, że trudne do przewidzenia i że brak jest wyraźniej powtarzalności tego działania choć pewien ogólny rys przeciwzapalno-immunosupresyjny można wykazać.
Moim ostatnim odkryciem jest egzemowy klasyk czyli psianka słodkogórz ale, uwaga: podawana doustnie. Żona borykała się od miesięcy z wciąż nawracajacym AZS w dolnej części pleców a okresowo także wyżej + na rękach. Po tygodniu psianki wygląda jak po silnych lekach (bo psianka jest silnym lekiem). Co prawda nie miałem czystej nalewki psiankowej 1:5 którą można brać w dawce 1-2 ml ale skorzystałem z nalewki z zeszłorocznych wakacji zawierającej wyciągi z psianki, sadźca konopiastego, zagorzałka i odrbiny pszeńca. Skalkulowałem sobie, że jednorazowa dawka 2,5 ml tej nalewki będzie bezpieczna i ją jej podawałem od ponad tygodnia - i takiego efektu to się nie spodziewałem. Nie bez znaczenia jest też pewnie wino arcydzięglowe które jej dolewam do tej nalewki aż do kreski "15 ml" na podziałce kieliszka. Arcydzięgiel ma ograniczony wpływ na leczenie samego AZS i łuszczycy (choć jednak znaczący!) ale jest nieoceniony jako "wyganiacz bakterii" - problemy z powikłaniami bakteryjnymi, niekiedy bardzo uciążliwe i problematyczne również dla medycyny, po prostu ustępują po arcydzięglu. Domieszka zagorzałka także mogła mieć duży wpływ na osiągnięty efekt bo to silny surowiec irydoidowy o dość unikalnym działaniu. Kluczowa jednak musi być psianka bo od lat żadne zioło doustne aż tak jej nie podziałało (raz udało się to właśnie z rdestowcem).
AZS jest pod różnymi względami inne od łuszczycy - m.in. w tym, że skóra się szybko "przyzwyczaja" do leku i przestaje nań praktycznie reagować. Nie ma czegoś takiego, jak długotrwałe i powolne leczenie zmian jak maścią cygnolinową: tu albo lek działa natychmiast, albo jest po ptokach. Choćbym wymyślił nie wiem jak znakomite maści ziołowe to i tak w okresie ostrego nasilenia ich zastosowanie nie daje wybitnego efektu - choć i tak są nieocenione bo dzięki nim możliwe jest stosowanie silnego sterydu (maść) nie raz na dobę tylko raz na 3, 5, 7 dni (różnie to wychodzi) a steryd stosowany w takich odstępach czasowych zawsze zadziała świetnie.
Tym niemniej to, co powyżej opisałem może znaleźć zastosowanie także w leczeniu łusczycy - niektóre łuszczyce dobrze reagują na psiankę, arcydzięgiel także ma zastosowanie w Ł. Psianka jest stosowana przez niemieckich i szwajcarskich lekarzy-fitoterapeutów jako skuteczny zastępnik sterydów ogólnych w wielu chorobach, m.in. w astmie. Wg moich informacji pochodzących od wybitnego znawcy fitofarmacji można jej wyciągi przyjmować przez miesiąc czasu non stop. Potem zmieniamy na inne "roślinne sterydy" - od lukrecji i mydlnicy po katalpę. Pozostają też do naszej dyspozycji silne środki o działaniu innym, niż typowo "sterydopodobne" jak np. wspomniany arcydzięgiel czy wciąż przeze mnie zachwalany berberys (korzeń najlepiej).
Pozdrawiam.
#28864
Wiem, że takie fora czytują zupełnie poważne osoby i że korzystają z tego typu informacji i pomysłów, jakie ja publikuję (ja mam wręcz pewną "renomę" jako taki oszołom ziołowy, który naprawdę ma wyjątkową wiedzę i wiele trafionych pomysłów). Nie wiem jednak, czy możemy liczyć na polską, innowacyjną maść berberysową lub mahoniową ze względu na przepisy praktycznie blokujące możliwość powstawania polskich leków innowacyjnych (oczywiście dla naszego dobra). Nie znam wszystkich zawiłości i niuansów tych przepisów (wystarczy mi ustawa Pzp) ale jak pewien producent wymyślił maść na AZS opartą na moich pomysłąch (działała też na łuszczycę) to odpowiedni urząd zarządał robienia dla nich procedur jak dla leków na co tej firmy nie było stać ani organizacyjnie, ani finansowo. Dla ziołewego smarowidełka każą robić procedury jak dla leków innowacjnych - kumacie? Nic nie zmyślam. Oczywiście można zrobić dowolny "krem ziołowy" i sprzedawać jako kosmetyk ale nie można się wówczas pochwalić jego rzeczywistym działaniem. Z kolei jak zrobimy badania które wypadną "za dobrze" i próbujemy zarejestrować jako oficjalny preparacik ziołowy to urząd mówi że no panie, gdzie mi pan z tym? Przecież to ma działanie leku! (bo ma, tak wychodzi w badaniach). Zaraz mi tu robić badania jak dla leku!
Z kolei farmaceutyczne giganty które mogłyby takie leki opracować i wdrożyć nie są nimi zainteresowane bo uważają je za "projekty ryzykowne" nie w sensie medycznym (bo one działają i dobrze o tym wiadomo) tylko w sensie finansowym: nie wiadomo, czy nam się to zwróci.
Może ktoś z wnętrza tego biznesu potwierdzi moje słowa - ale możecie mi wierzyć, tak właśnie jest.
W normalnych warunkach mielibyśmy 100 różnych skutecznych maści ziołowych na łuszczycę: do wyboru, do koloru (pruskie, ruskie i rakuskie a nade wszystko nasze, polskie). Mówię o preparatach o działaniu silnego leku a nie o preparatach wspomagających leczenie z odrobiną nagietka i żywokostu.
Dzisiejszy rozrośnięty proceduralizm medyczny okazał się w tym punkcie zabójczy.
Jeśli jednak któryś rząd zmieni te przepisy i ogólnie zmieni się klimat i będzie zielone światło dla leku ziołowego to jestem do usług. Mamy robotę na 20 lat do przodu jeśli chodzi o samą nowoczesną terapię ziołową AZS i łuszczycy. Co roku coś nowego: maści, emolienty, płyny do kąpieli (znakomity pomysł na całe terapie kąpielowe oparte na fabrycznych płynach ze skoncentrowanymi dawkami wyciągów owsa, uczepu itd.) a w końcu i piguły pozwalające zastępować lub odstawiać sterydy ogólne. Przed lekiem ziołowym jest świetlana przyszłość.
#28873
Witam. Może moje pytanie nie jest zbyt rozsądne, ale tonący brzytwy się chwyta. Chciałem zapytać stosujących maść yiganerjing czy zauważyli moze, czy stosowanie maści na bolące stawy z łzs przynosiło jakieś efekty? Ktoś np może mieć łuszczycę na kolanie, posmarował kolano i przy okazji ból minął. Pozdrawiam!
  • 1
  • 55
  • 56
  • 57
  • 58
  • 59
  • 62