Życie z łuszczycą na co dzień, czyli jak radzimy sobie z naszą chorobą w codziennych czynnościach.
 betka
#1906
nie znam tego Twojego byłego i pewnie nie powinnam, ale... BĘCWAŁ!!
wiem, że Ci ciężko, ale to, że chorujesz absolutnie nie musi powodować, że nie bedziesz kochana, dużo nas tu takich, z chorą skórą, ale kochanych!
buziaki dla córki!:)))
 gosiaczek3920
#1909
dziekuje Betko corcia tez cie pozdrawia i posyla buziaki jest szczesliwa ze znalazlam takich fajnych ludzi z ktorymi moge porozmawiac i nie smuce sie
Awatar użytkownika
 szater
#1910
...chyba sie troszke pogubiłam...jestes przecież z nowym facetem z którym masz zamiar stworzyc rodzine...tak mi sie wydawało ze pisałas...to po co ponownie wracac do starych złych czasów... :devil:
 tomash89
#2168
Witam, jestem nowym uzytkownikiem, i tak sledzac ten temat od poczatku tez chcialbym powiedziec pare slow co do akceptacji tej choroby. W pierwszych stawianych przez was postach byly sporo o to kto moze i jak podejsc do tej choroby, zaleznie od tego w jakim etapie zycia zostal przez nia doswiadczony. Ja zachorowalem w wieku 20 lat, i powiem wam ze nia ma takiej sily a zebym sie z tym pogodzil, pytanie tylko... Czy to da mi sile by to z siebie wyrzucic lub przynajmniej odkryc sposob dzieki ktoremu bede mogl to ukryc, czy doprowadzi do tego ze moje zycie stanie sie tylko i wylacznie walka z ta choroba... Narazie jakos nie potrafie sie z tym pogodzic, wyjsc do swoich starych znajomych, znalesc pracy. Zamknalem sie w swoich 4 scianach z mala grupka zaufanych osob i ciezko mi odnalesc sie w tym wszystkim.
 gslaw
#2169
tomash89

jeżeli masz teraz 22 lata tzn, że chorujesz 2 lata i do tego jesteś b.młodym człowiekiem. Ja dowiedziałem się o swojej chorobie (tzn została ona zdiagnozowana) trochę później bo w wieku 25, nie mniej jednak pierwsze symptomy pojawiły się w wieku 19 lat.
to co teraz przeżywasz przeszło chyba każde z nas a im wcześniej się to dzieje tym trudniej jest sobie z tą sytuacją poradzić.... wydaje mi się, że popadłeś obecnie w depresję i jest potrzebna ci pomoc najbliższych żeby się z tego dźwignąć. To co się dzieje z twoją psychiką wg mnie pogłębia jeszcze bardziej stan chorobowy gdyż stres i brak akceptacji siebie, zaniżone poczucie własnej wartości są dla nas zabójcze. niestety albo stety nie ma dla nas innego wyboru jak wziąć się w garść i mocno stanąć na ziemi nie obwiniając siebie, rodziców i Boga za zaistniałą sytuację. Żeby wyjść z depresji trzeba się czymś zająć a przede wszystkim sobą.... małymi kroczkami robić coś co daje ci zadowolenie i radość a odciągnie od myślenia o chorobie. Jesteś facetem... a dla faceta najlepsze chyba są ćwiczenia fizyczne... Nie mówię tu o codziennym chodzeniu na siłkę :crazy: ale o podjęciu jakiejkolwiek aktywności ruchowej i małymi kroczkami wchodzenie głębiej w coraz bardziej intensywny trening. Nic lepiej nie buduje faceta jak świadomość, że jest silny fizycznie... z tą świadomością przychodzi siła psychiczna i wiara w siebie i własne siły, podnosi się samoocena, stajesz się twardszy i zaczynasz panować nad swoją chorobą....
Nie stanie się to jednak w jeden dzień.... to filozofia życia. Głowa do góry :)
Awatar użytkownika
 Paweł
#2172
Praktycznie zawsze tak jest, że na początku nie można sobie poradzić z łuszczycą, z natłokiem myśli. Ale im szybciej zaakceptujesz Tomku chorobę, tym lepiej dla Ciebie. Wyjdź do ludzi. Nie alienuj się tak, bo to nic dobrego nie przyniesie tylko spowoduje pogłębienie złego samopoczucia.

Ćwiczenia fizyczne jak najbardziej wskazane. Również ze 2 razy dziennie rzucam sobie sztangami (jakimiś lekkimi, żebym się nie połamał :D ). Aktywność fizyczna polepsza nastrój praktycznie od razu.
 tomash89
#2173
Doskonale wiem ze macie racje. Wiem tez ze wasze forum nie jest po to aby sie tutaj nad soba uzalac. Czytam, czytam i czytam co sadzicie na temat tej choroby, i biore pod uwage kazdy szczegol waszych wypowiedzi. Jednak zawsze wierzylem ze uda mi sie tego pozbyc. Pewnie musi minac jeszcze sporo czasu zanim odzyskam aktywnosc w zyciu spolecznym. Ale mysle ze wasze wypowiedzi chociaz w malym stopniu pomoga mi uswiadomic sobie ze mozna z tym zyc, dadza power'a do tego zeby cos ze soba zrobic. Jesli kiedys dojde do takiego stanu a zeby podchodzic do tego z takim dystansem jak wy, to naprawde bedzie ogromny sukces. Jednak straszny ze mnie indywidualista i perfekcjonista i ciezko mi to zmienic. Ciagle mam moze i zludna nadzieje ze to z siebie wyrzuce, ale wasze przezycia i wasza sila ktora dysponujecie moze w jakims stopniu przejdzie i na mnie, hehe jak wysysana dlonmi energia strzepywana do miski. Beda ta miska czerpiaca z was pozytywna energie :P :blush:
Awatar użytkownika
 szater
#2178
Tomaszek....(sorki tak mowie do mojego synusia)....to forum jest aby niesc sobie ulge...jak chcesz krzyczec krzyc,chcesz sie pozalic zrob to...po to tu jestesmy...nie ma gdzie indziej dla nas miejsca ...dlatego tu MOZESZ WSZYSTKO....no prawie...bo bic sie nie da :devillaugh: traktuj nas jak rodzine...wiesz jak to jest kazdy inny,każdy ma inny pomysł i....czas w danej chwili....zawsze tutaj ktos jest....pytaj,zagladaj....doladowywuj akumulatorki.... :*
 venus
#2182
Tomku, łuszczycy się nie da "wyrzucić", ale można ją zaleczyć. Każdy z nas walczy żeby mieć remisję i czystą skórę i na prawdę wielu się to udaje. Musisz mieć nadzieję że i Tobie się uda.
Aktywność społeczną już powoli rozpoczynasz bo przecież dołączyłeś do nas :crazy: A to już duży krok.
Pewnie mine jeszcze trochę czasu zanim zaakceptujesz chorobę, ale jeśli zobaczysz, że inni Cię akceptują z chorobą to i Ty siebie zaakceptujesz. Wiem że to brzmi trochę banalnie, ale na prawdę tak jest.
 Paulina17335
#3466
Wcale nie jest łatwo pogodzić się z chorobą ale jest to możliwe a akceptacja jest w stanie nam pomóc w walce! Poprzez akceptację poznajemy chorobę i swoje ciało oraz jego zachowania względem choroby. Jasne że nie jest to łatwe i przyjemne ale możliwe! Od 10 lat choruję a tak naprawdę zaakceptowałam to 2 lata temu. Cały czas uczę się jak rozmawiać z ludźmi nawet tymi bliskimi o łuszczycy.