Strona 1 z 5

Łuszczyca, a psychika..

: 8 lis 2012, o 20:35
autor: Paula
Hej, jestem tu nowa, niedawno znalazłam ten portal. Chciałam znaleźć jakieś miejsce w którym mogę się wygadać i opowiedzieć o tym co czuje.. Choruje na łuszczyce 5 lat, tyle że stała się ona bardziej widoczna i silniejsza 3 lata temu. Więc tak naprawdę chorobą przejęłam się 3 lata temu, czego bardzo żałuje, może gdybym już w jej początkach zaczęła się leczyć to teraz nie miałabym tak dużego problemu. Mam łuszczycę skóry głowy, na ciele mam niewiele zmian. To jest straszne, okropne i tego nie da się opisać co czuje chory na to człowiek. Kiedy wieczorem kładzie się spać z nadzieją, że rano żadne zmiany się nie pojawią i kiedy stojąc rankiem przed lusterkiem zdaje sobie sprawę że był po prostu głupi wierząc ze nic się nie pokaże. Albo kiedy na uczelni przy tablicy ma wrażenie że wszyscy patrzą się na jego włosy na głowie w których pewnie są jakieś łuski.. Często zadaje sobie pytanie dlaczego akurat ja? dlaczego mnie się to przytrafiło? wątpie żeby jakikolwiek niechorujący na łuszczyce człowiek potrafił zrozumieć jakie to jest cierpienie. Potrzebowałam się wygadać przyjaciółce, nie powiedziałam jej że mam łuszczyce bo się wstydziłam i nie chciałam do tego przyznać. Do tej pory nikt nie wie że ją mam. Ukrywam ją, ale poświęcam na to dużo, bardzo dużo czasu i energii. Zdrapuje łuski na głowie, czasem nawet do krwi, czasem myje ją po 5 razy, robie peelingi z soli aby usunąć nadmiar naskórka. Szczypie, boli, swędzi, ale udaje sie ją ukryć. Pare razy dostałam wysypu w szkole, znajomi pytali co to jest, a ja im wmawiałam że źle domyłam szampon, albo że to uczulenie. Wracając do przyjaciółki, powiedziałam jej że mam zapalenie skóry i że to przewlekłe. Mówiłam jej że ciężko mi z tą chorobą. Ona powiedziała że przesadzam, że to tylko skóra, że "daj spokój, są większe problemy na tym świecie". Uznała że to nie problem. Jak pozostałe osoby którym to powiedziałam. Uznałam że bez sensu mówić o tym niechorującym na łuszczyce ludziom, bo i tak nie zrozumieją. Zlekceważą to, a ja mam dosyć lekceważenia. Ukrywam fakt że mam łuszczyce. Moja psychika cierpi na tym bardzo ale nie potrafie sie przełamać, to jest za trudne. Łuszczyca rujnuje mi życie, ma nad nim pełną kontrole, przez nią nie raz zrezygnowałam z imprezy, ze spotkania, przez nią wstaje godzinę wcześniej niż powinnam żeby usunąć widoczne łuski. Kiedyś zadawałam sobie pytanie czemu akurat ja? Nie znalazłam odpowiedzi, przestałam jej szukać, tak jest i trzeba sie z tym pogodzić. To jest cholernie trudne, nie pogodze sie z nią nigdy, bo nie chce jej w swoim życiu. Za bardzo mnie niszczy ta choroba, gdziekolwiek jestem myśle o niej, o tym że ktoś zobaczy, że sie dowie. Używałam wielu leków, szamponów, pomagały tylko na jakiś czas. Teraz to już jest kompletna katastrofa. lekarz przepisał mi diprosalic i nie powiedział że to steryd. Po paru użyciach zmiany zniknęły, poszłam po następne opakowanie i następne i następne, w nieświadomości że to bardzo silny steryd. W tym miesiącu zabrakło mi kasy więc odpuściłam sobie kupno tego leku. I co się stało? Nawrót z 2 razy większą siłą. Tyle kasy idzie na te leki, a i tak nie da sie tego zupełnie wyleczyć. Ludzie, czy wy sobie radzicie jakoś z tą chorobą? dla mnie to jest strasznie ciężkie i chwilami mam ochotę siedzieć tylko w domu z dala od innych. Jestem zła, przygnębiona, czuje że ta choroba ma na mnie bardzo zły wpływ i dałabym naprawde wiele żeby ją zlikwidować. Uff to się rozpisałam. Pewnie i tak tego nikt nie przeczyta bo za długie, ale ja sie lepiej z tym czuje że tu napisałam. Jeśli jednak ktoś przeczyta, może mi opowie czy i jak sobie radzi z tą chorobą? może pokaże mi jak z tym żyć? bo ja naprawdę nie mam zielonego pojęcia

Re: Łuszczyca, a psychika..

: 8 lis 2012, o 21:18
autor: Plinka
Witaj Paula,
Twój post bardzo mnie poruszył...myślę, że bardzo dobrze, że tu napisałaś. Jesteś rozgoryczona, zła... ale to właśnie te emocje mogą zaostrzać jeszcze bardziej łuszczycę. Musisz wiedzieć, że nas "łuszczyków" jest dużo, bo to bardzo częsta choroba skóry. Ja w tej chwili jestem pogodzona wewnętrznie z chorobą (choć czasami zdarza się, że szlak mnie trafia :) jak teraz kiedy idę w sobote na wesele i muszę widoczne zmiany zaleczyć). Na początku też ukrywałam łuszczyce, nie wiedział nikt oprócz rodziców i siostry. To było przyczyną frustracji i stresu. Kiedy się "ujawniłam" okazało się, że problem jest ludziom znany, przeważnie ktoś zna lub ma w rodzinie chorego na łuszczycę. To był przełom, miałam wsparcie, poczułam się niejako wolna. Dlatego uważam, że nie warto łuszczycy ukrywać a tym bardziej drapać, usuwać na siłę, to tylko pogorsza sprawę. Poczytaj tu jak ludzie sobie radzą, na pewno znajdziesz wiele porad i wskazowek dla siebie. Przede wszystkim trzeba wrzucić na luz, pozbyć się stresu bo ten łuszczyca uwielbia i głowa do góry. Będzie dobrze, nie bój się mowić o łuszczycy znajomym, ten kto nie zrozumie nie jest wart zachodu.

Re: Łuszczyca, a psychika..

: 8 lis 2012, o 21:22
autor: Basieńka44
Udało mi się przeczytać :D co mi się rzadko zdarza :D
Paula dasz rade poczytaj forum jest wiele sposobów na głowę opisanych naturalnych, które nie powodują tak silnych nawrotów i skorupy
Rób maseczkę na głowę(żółtko +łyżka olejek rycynowy)
przed umyciem na 2 godz wetrzyj maść ochronną z wit A rozpuści pięknie łuskę którą można tylko sczesać z włosów
po sterydach musi to trochę potrwać ale łuska będzie mniej narastać
aż do zaniku,do leczenia co tam lepiej ci będzie pasować cocois czy Exorex oba dziegcie nie powodują takiego odbicia jak sterydy
Trzymaj się dasz rade jak my wszyscy

Re: Łuszczyca, a psychika..

: 8 lis 2012, o 23:21
autor: antonia
.
A ja jak zwykle proponuję wcierać ocet jabłkowy w skórę głowy. Przepis tani, skuteczny i szybki.

http://mojaluszczyca.pl/viewtopic.php?f=58&p=640#p640

moje-leczenie/moje-leczenie-prosba-o-po ... 4-540.html

Widzisz, masz teraz dylemat, co wybrać xd

Re: Łuszczyca, a psychika..

: 9 lis 2012, o 00:25
autor: Paula
Plinka, miałam wiele okresów w których usilnie walczyłam z łuszczycą, dzień w dzień chodziłam z jakąś tłustą maścią na głowie i rezygnowałam z wyjść przez pare tygodni, mówiłam sobie "będe walczyć, wyleczę się w końcu". Te dni poświęcenia, walki zawsze okazywały sie porażką, i to ma ogromny wpływ na psychikę. Na pewno o tym wiecie.. Ja akurat niestety mam skłonności to przeżywania wszystkiego za bardzo, podchodzę zbyt emocjonalnie do wielu rzeczy, ale mam świadomość że powinnam mniej sie stresować, ciężko mi to idzie, ale sie staram :) Czasami brakuje mi sił żeby przeciwdziałać łuszczycy, z resztą nie tylko sił, także czasu i pieniędzy. Teraz przechodze właśnie taki okres, że brak mi motywacji, że nie widze sensu w tym że próbuje skoro i tak to wróci. Pare dni temu chciałam wyjść z domu bez uprzedniego usuwania widocznych zmian, po prostu, zwyczajnie wyjść. Rzucić to wszystko, olać i wyjść. Ale nie dałam rady, nie potrafie wyjść kiedy wiem że widać że jestem chora. Może rzeczywiście poczuje ulge kiedy się "ujawnie", ale ja mam taka wewnętrzną blokade..
Basieńka44 i antonia dziękuje za podanie sposobów. Cocois miałam już wcześniej w planach zakupić, spróbuje też tego sposobu z octem jabłkowym..
nawet nie wiecie jak mi to pomogło że tu napisałam, lepiej się czuje, wiedząc że to co mnie boli i trapi jest rozumiane przez innych ludzi tutaj..

Re: Łuszczyca, a psychika..

: 9 lis 2012, o 00:42
autor: Olaf
Najwazniejsze to sie pogodzic, tego nie zmieni zaden lekaz ani lek, po prostu sie pogodzic ze ma sie cos nie chcianego ale to juz jest, a pozniej mozna z tym zaczac walczyc, ja tak zrobilem, pogodzilem sie a teraz walcze i przynosi to efekty :)

Re: Łuszczyca, a psychika..

: 9 lis 2012, o 07:10
autor: Basieńka44
Najwazniejsze to sie pogodzic, tego nie zmieni zaden lekaz ani lek,

Nigdy się nie pogodziłam :)
dzięki czemu szukam nowych metod co pomoże :D
nigdy łuszczycy nie uznam za przyjaciółkę a za wroga nr1 którego trzeba unicestwić :D :D
Paula jak odkryjesz swój złoty środek i tobie leczenie nie będzie sprawiać problemu większego trzeba szukać co dla nas najlepsze u każdego co innego działa a wybór duży
Moje sposoby i antoni możesz połączyć jedno drugiemu nie przeszkadza to naturalne sposoby,nie zaszkodzą a pomóc mogą wiele :) :)

Re: Łuszczyca, a psychika..

: 9 lis 2012, o 14:56
autor: antonia
A niby dlaczego mam się z tym pogodzić? Wolę się smarować, dopóty tego nie będzie widać, dlaczego mam zaniedbywać, kiedy można podleczyć? Może Tobie wszystko jedno jak wyglądasz, mnie nie. Leczyłam zawsze czym tylko mogłam, nie zawsze z dobrym skutkiem, bo nie wiedziałam jak, ale jak się ma tyle podpowiedzi na forum to w końcu trafi się na coś odpowiedniego dla siebie, co poskutkuje. :D

Re: Łuszczyca, a psychika..

: 9 lis 2012, o 18:43
autor: Plinka
Myślę, że pogodzenie się nie oznacza zaniedbywania czy brak leczenia :) ale zaakceptowanie, że się "to" ma, przestanie zadawania sobie pytania "dlaczego ja", brak rozgoryczenia, rozżalenia, pretensji do losu... przynajmniej ja tak to rozumię :D

Re: Łuszczyca, a psychika..

: 9 lis 2012, o 23:15
autor: Paula
hmm... ja się nigdy nie pogodzę z łuszczycą i nigdy jej nie zaakceptuje, to niemożliwe. Jak sie z nią "zaprzyjaźnie" to pewnie przestane mieć jakiekolwiek chęci i motywacje do tego aby ja leczyć. I nigdy też nie pogodzę się z tym, że to właśnie ja jestem chora, i nie wiem czy kiedykolwiek pozbędę sie tego rozgoryczenia i żalu do losu, ze to mnie się przytrafiło. Bo nie zrozumiem tego nigdy, nie wiem czy kiedykolwiek dostane odpowiedź. Nie wiem za co muszę cierpieć (bo nie mogę inaczej tego nazwać), i czy będę chorować przez całe moje życie? Często myśle nad tym, że może jest jakiś sens w tym że choruje na ł. Może Ktoś chciał abym coś zrozumiała, zmieniła w sobie. Łuszczyca wiele zmieniła w moim życiu, stałam się bardzo bardzo wrażliwa na ludzkie cierpienie, małe czy duże- nieważne, nie potrafię obojętnie przejść koło cierpiącej osoby. To jest zdumiewające ile zawsze na pozór uśmiechniętych, radosnych osób trzyma w sobie tajemnic, bólu. Zaczęłam więc inaczej patrzeć na ludzi. Ale to mnie nie pociesza. Nie nazwę tego nigdy dobrą stroną łuszczycy, bo łuszczyca nie ma dobrych stron. Tej cierpliwości, wytrwałości, silnej woli, wrażliwości można się nauczyć nie chorując na łuszczyce. Może jest jakiś powód przez który zaczęłam chorować, może zrobiłam coś źle w moim życiu i to jest kara, albo ma to jakiś inny sens. Wierzę, mimo wszystko, że kiedyś poznam odpowiedzi na te pytania..