Strona 1 z 6

dylematy życiowe

: 12 sty 2011, o 17:42
autor: zielonanóżka
witam wszystkich. Jestem tu nowa. trafilam na forum bo mam narzeczonego ktory ma łuszczycę. pojawiła sie u niego wlasciwie niedawno bo jakies 1,5 roku temu. wiedzialam tylko podstawowe fakty jak to ze nie jest zakaźna albo ze nie jest bezposrednio dziedziczna. Moj przyszly nie ma duzo zmian i nawet we wakacje prawie wszystkie mu zniknęły (czytajac forum wywnioskowałam ze to pewnie przez słońce na ktorym spedzalismy duzo czasu). w zeszlym roku niedlugo po diagnozie stosowal jakies plyny na skore głowy (tam jest najwiekszy problem) ale nie dalo to duzego rezultatu i zrezygnowal a ja nie meczylam go mocno.

Przede wszystkim chcialam podziekowac za wszystkie informacje ktorymi sie dzielicie bo teraz duzo wiecej rozumiem i widze jak wazna jest dieta - bede musiala wprowadzic pewne zmiany. Ale tak naprawde jako ze mam zamiar zwiazać sie z kims chorym na łuszczyce mam teraz powazny dylemat zyciowy. zastanawiam sie jaka jest szansa na to ze nasze dzieci moga tez chorowac. no i jezeli ktores z naszych dzieci bedzie chore to jak ja stawie temu czola.. chyba chce powiedziec ze jak ktos jest chory i nie widac wplywu genow to musi to starac sie zaakceptowac sytuacje i sobie z nia radzic. a jezeli ja wiem ze jest ryzyko dla moich dzieci to czy mam prawo je podjac? czy moje dzieci beda mialy do mnie lub ich ojca pretensje?

zdaje sobie sprawe ze to takie tematy podlegajace chyba ocenie etycznej kazdego z osobna ale chcialam sie dowiedziec jak wy na to patrzycie. dziekuje z gory za wszelkie przemyslenia.

Re: dylematy życiowe

: 12 sty 2011, o 20:41
autor: henia
Zielonanóżko myślisz, że tylko "dobre" geny przekazujemy naszemu potomstwu? Takiej pewności nigdy nie będziesz miała. Miłość matczyna- rodzicielska jest bezwarunkowa. Doświadczysz... zrozumiesz :*
Teraz zakasuj rękawy i bierz się za "tego przyszłego"...w każdym tego słowa znaczeniu. Pozdrawiam :)

Re: dylematy życiowe

: 12 sty 2011, o 20:48
autor: puma
moi rodzice nie mieli łuszczycy, moi dziadkowie nie mieli łuszczycy, ba! nawet żadne moje ciotostwo i wujostwo nie ma łuszczycy. a ja mam. i moja siora też. a moje dzieci nie mają. siostrzenica też nie ma. nie wiem po kim te geny, muszę popytać sąsiadów :D

Re: dylematy życiowe

: 13 sty 2011, o 09:37
autor: szater
Podobnie zreszta jest u mnie...nikt w bliskiej i dalszej rodzinie nie ma łuszczycy ...ja mam.Mam dwóch synów...łuszczycy nie maja...czy maja gen...ten uszkodzony...pewnie maja...czy zachoruja?...nie wiem maja 30 i 19lat.Trudno nam powiedziec ci dokładnie jak to jest bo nikt jeszcze nie okiełzał panny ł.Co do zycia z mezczyzna chorym-to już inna sprawa-powiem tak wyzwanie ogromne bo:
1.faceci sa słabi
2.wynajda tysiac spraw aby sie nie smarowac
3sa niecierpliwi
4.niesystematyczni
5uwazaja sie za pepek swiata
6.bardzo przezywaja kazda chorobe bo...podchodza do niej ambicjonalnie
Kobieta potrafi o siebie zadbac,facet niezawsze-uwaza kosmetyke za cos ponizajacego.Musisz dokładnie przeanalizowac na co sie porywasz bo czasem lepiej zakonczyc w zarodku niz potem dreczyc sie wzajemnie całe zycie.Poczytaj dokładnie czym jest łuszczyca,jakie ma etapy,co moze sie zdarzyc.Teraz kochasz i widzisz go oczami zakochanej,pełnej chemii dziewczyny.Lata beda upływac,chemia zniknie,pozostanie szacunek,miłosc i....panna łuszczyca..Najwazniejsze to podjac suwerenna decyzje,swiadomie i bez nacisków.

Z łuszczyca da sie zyc tylko jak rzeczywiscie kocha sie te drugą osobe naprawde a nie jest sie nia zauroczony.Co do dzieci....kochana sama nie wiesz jakie 'niespodzianki" moze niesc twój genotyp.A z tym zalem do rodziców....to ja nawet nie pomyslałam żeby ich oskarżac....powodzenia :D

Łuszczyca i potomstwo

: 13 sty 2011, o 13:34
autor: Paweł
Witaj na forum,

Właściwie to jest Twój wybór. Rozumiem obawy o Wasze dzieci, ale trzeba być dobrej myśli. Nie zawsze jest ona dziedziczona. Po za tym wątpię, aby dzieci obwiniały za to rodziców. Czytam sobie czasami na różnych forach i jakoś jeszcze nie zauważyłem, żeby ktoś z chorych miał żal do rodziców, którzy też mają łuszczycę. Sam też nikogo nie obwiniam.

Jeśli jesteście sobie przeznaczeni to będziecie ze sobą na dobre i na złe.

Ps. Krysiu, ale pojechałaś po facetach :P Nie ze wszystkim się zgodzę ;) Zresztą część zależy od człowieka po prostu.

Re: dylematy życiowe

: 13 sty 2011, o 13:47
autor: zielonanóżka
dzieki za porday:) akurat diagnoza szater co do podejscia facetow do problemu w moim przypadku bardzo pasuje :) caly czas sporo czytam. i gdyby tylko od zasobu wiedzy zalezaly decyzje to byloby latwiej. ale ja jestem troche bardziej pogmatwana a niepewnosc przyszlosci mnie chwilowo troche dobija.. niemniej dzieki za wszystkie wypowiedzi.. bede rozmyslac dalej i postaram sie napisac o postepach :)

Re: dylematy życiowe

: 19 sty 2011, o 12:28
autor: fallen765
1.faceci sa słabi
2.wynajda tysiac spraw aby sie nie smarowac
3sa niecierpliwi
4.niesystematyczni
5uwazaja sie za pepek swiata
6.bardzo przezywaja kazda chorobe bo...podchodza do niej ambicjonalnie


W tej akurat kwestii to ja bym się nie zgodził :angel:

Re: dylematy życiowe

: 19 sty 2011, o 13:17
autor: Piołun
Szater musiała mieć bardzo zły dzień.Bo czym inaczej to wytłumaczyć.

Re: dylematy życiowe

: 19 sty 2011, o 16:28
autor: szater
Kocham facetów....90% moich kolegów to faceci,najwspanialsi moi kumple....faceci,mam dwóch braci,meza i dwóch synów...znam te złe szelągi i nauczyłam sie ich instrukcji obsługi....a wyjatek potwierdza regułe :devillaugh:
Sama grałam w noge.trenowałam sporty walki,uwielbiam boks i ŻUŻEL....biegam na sportowo i w adidaskach...uderzam nie z liscia ale z pięsci...prowokuje ich i kokietuje niemiłosiernie....bo to jednak ....tylko SAMCE są. :*

Re: dylematy życiowe

: 19 sty 2011, o 18:48
autor: Piołun
szater pisze:uderzam nie z liscia ale z pięsci...
No to nie ma żartów.Poważna sprawa.