Pomóc- nie zaszkodzić
: 30 cze 2011, o 20:38
Witam wszystkich
Jestem nową osobą na forum, osobiście nie choruję na łuszczycę jednak temat nie jest mi obcy- mój mąż jest Biedronką.
Choruje od kilku lat, razem jesteśmy od ponad trzech. Dopiero półtorej roku temu dowiedziałam się co właściwie Mu dolega. Ukrywał chorobę twierdząc że ogromne czerwone wykwity pokryte łuską to uczulenie na chemikalia i metale z którymi ma styczność z racji wykonywanej pracy. I pewnie żyłabym dalej w błogiej nieświadomości gdyby nie wrodzona kobieca ciekawość. Któregoś dnia wyszukałam w googlach informacji na temat maści i płynów które przepisywał Mu dermatolog. W pierwszej chwili przeraziłam się czytając że wszystkie "specyfiki" stosuje się w leczeniu łuszczycy (pewnie jak większość osób które mają zerowe pojęcie na temat choroby). Zaczęłam przeglądać strony w poszukiwaniu informacji na temat tego schorzenia i już wiedziałam że to nie jest alergia i dlaczego tak mówił.
Dziś już nie ukrywa przede mną prawdy o swojej chorobie. Wie że wiem. I wie też że moja wiedza o jego przypadłości jest dużo szersza niż jego. On po prostu przyjął do wiadomości diagnozę którą postawił lekarz i tyle. Nie szuka żadnych informacji, nie "dokształca się" w temacie, najchętniej pewnie smarowałby się Dermovate kiedy wysypy są już na całym ciele, wielkości dłoni i zapominał o całej chorobie aż do kolejnych wysypów.
Chciałabym mu pomóc, ale nie na siłę, nie nachalnie bo wiem jak bardzo stresuje go sama choroba, jak bardzo wstydzi się swojego ciała kiedy jest wysypany (przez rok zawsze kiedy miał wysypy spał w koszulkach, długich spodniach byle tylko nie musieć się przede mną rozbierać).
Ciągle czytam, uczę się , szukam informacji, próbuję wprowadzać w nasze życie wszelkie rady osób chorych. Tłumaczę jak dziecku i czasem brak mi sił kiedy tysięczny raz proszę żeby przestał się drapać choć wiem że swędzi bo doprowadza do syt że zmiany oprócz łuski pokryte są grubą warstwą strupów bo drapie się do krwi
. W pewnym sensie przejęłam "pałeczkę" i teraz to ja biegam z maściami, kremami i pilnuję żeby wszystko było dokładnie posmarowane.
Nie umiem jednak przełamać jego oporu do wysłuchania tego co ja już się dowiedziałam o chorobie, o tym co może mu pomóc a czym sam sobie szkodzi. Jest strasznie uparty i zawzięty. Chciałabym mu pomóc tylko wciąż jeszcze nie wpadłam na pomysł jak to zrobić...

Jestem nową osobą na forum, osobiście nie choruję na łuszczycę jednak temat nie jest mi obcy- mój mąż jest Biedronką.
Choruje od kilku lat, razem jesteśmy od ponad trzech. Dopiero półtorej roku temu dowiedziałam się co właściwie Mu dolega. Ukrywał chorobę twierdząc że ogromne czerwone wykwity pokryte łuską to uczulenie na chemikalia i metale z którymi ma styczność z racji wykonywanej pracy. I pewnie żyłabym dalej w błogiej nieświadomości gdyby nie wrodzona kobieca ciekawość. Któregoś dnia wyszukałam w googlach informacji na temat maści i płynów które przepisywał Mu dermatolog. W pierwszej chwili przeraziłam się czytając że wszystkie "specyfiki" stosuje się w leczeniu łuszczycy (pewnie jak większość osób które mają zerowe pojęcie na temat choroby). Zaczęłam przeglądać strony w poszukiwaniu informacji na temat tego schorzenia i już wiedziałam że to nie jest alergia i dlaczego tak mówił.
Dziś już nie ukrywa przede mną prawdy o swojej chorobie. Wie że wiem. I wie też że moja wiedza o jego przypadłości jest dużo szersza niż jego. On po prostu przyjął do wiadomości diagnozę którą postawił lekarz i tyle. Nie szuka żadnych informacji, nie "dokształca się" w temacie, najchętniej pewnie smarowałby się Dermovate kiedy wysypy są już na całym ciele, wielkości dłoni i zapominał o całej chorobie aż do kolejnych wysypów.
Chciałabym mu pomóc, ale nie na siłę, nie nachalnie bo wiem jak bardzo stresuje go sama choroba, jak bardzo wstydzi się swojego ciała kiedy jest wysypany (przez rok zawsze kiedy miał wysypy spał w koszulkach, długich spodniach byle tylko nie musieć się przede mną rozbierać).
Ciągle czytam, uczę się , szukam informacji, próbuję wprowadzać w nasze życie wszelkie rady osób chorych. Tłumaczę jak dziecku i czasem brak mi sił kiedy tysięczny raz proszę żeby przestał się drapać choć wiem że swędzi bo doprowadza do syt że zmiany oprócz łuski pokryte są grubą warstwą strupów bo drapie się do krwi

Nie umiem jednak przełamać jego oporu do wysłuchania tego co ja już się dowiedziałam o chorobie, o tym co może mu pomóc a czym sam sobie szkodzi. Jest strasznie uparty i zawzięty. Chciałabym mu pomóc tylko wciąż jeszcze nie wpadłam na pomysł jak to zrobić...