- 8 mar 2014, o 01:20
#21868
Witam, chętnie poznam Wasze doświadczenia z mówieniem o łuszczycy.
Czy potraficie mówić o niej otwarcie, gdy ktoś zapyta o Wasze zmiany? Ja mam łuszczycę od ok. 15 lat (część z tego czasu miałam znikome zmiany i wtedy było zmartwienia- mówić, nie mówić?), jednak z tego co pamiętam, zawsze gdy ktoś pytał o moje łokcie (tam zmiany raczej były od zawsze), to nie potrafiłam otwarcie powiedzieć, że to łuszczyca, jakoś nie przechodziło mi to przez gardło.
Zawsze zmieniałam temat, gdy ktoś mnie o nie pytał, szczególnie, gdy byłam w gimnazjum/liceum. Zdarzyło mi się niedawno, że ktoś zapytał mnie o łuszczycę ( znowu o łokcie ), i znowu nie potrafiłam powiedzieć - "To łuszczyca".
Tak sobie myślę, że przez takich łuszczyków jak ja, społeczeństwo nie wie za dużo o tej chorobie i niemówienie o tym na pewno nie pomaga innym chorym.. A wręcz przeciwnie.
Tylko ja jakoś nie mogę się przemóc, rzadko mnie ktoś o to pyta, ale chyba nigdy nie odpowiedziałam nikomu otwarcie, że to jest właśnie to paskudne choróbsko. Czego się boję? Nigdy nie lubiłam mówić o swoich słabościach, na które nie mam wpływu, szczególnie jeżeli chodzi o takie sprawy, jak choroba, bo z mówieniem o wadach charakteru problemów nie mam Może się wstydzę, pewnie tak, choć wiem, że to głupie i niedojrzałe .
Mój facet dowiedział się po roku bycia w związku, że mam łuszczycę, ale trzeba mu przyznać, że zapytał mnie o to raz, na początku znajomości i nigdy już do tego nie wracał, porozmawialiśmy o tym dopiero, gdy sama poruszyłam temat, a dzisiaj jest moim naczelnym smarującym zmiany, których ja nie mogę dosięgnąć
Chętnie poznam Wasze doświadczenia w tej kwestii, może sama w końcu zacznę otwarcie mówić o ł.
Czy potraficie mówić o niej otwarcie, gdy ktoś zapyta o Wasze zmiany? Ja mam łuszczycę od ok. 15 lat (część z tego czasu miałam znikome zmiany i wtedy było zmartwienia- mówić, nie mówić?), jednak z tego co pamiętam, zawsze gdy ktoś pytał o moje łokcie (tam zmiany raczej były od zawsze), to nie potrafiłam otwarcie powiedzieć, że to łuszczyca, jakoś nie przechodziło mi to przez gardło.
Zawsze zmieniałam temat, gdy ktoś mnie o nie pytał, szczególnie, gdy byłam w gimnazjum/liceum. Zdarzyło mi się niedawno, że ktoś zapytał mnie o łuszczycę ( znowu o łokcie ), i znowu nie potrafiłam powiedzieć - "To łuszczyca".
Tak sobie myślę, że przez takich łuszczyków jak ja, społeczeństwo nie wie za dużo o tej chorobie i niemówienie o tym na pewno nie pomaga innym chorym.. A wręcz przeciwnie.
Tylko ja jakoś nie mogę się przemóc, rzadko mnie ktoś o to pyta, ale chyba nigdy nie odpowiedziałam nikomu otwarcie, że to jest właśnie to paskudne choróbsko. Czego się boję? Nigdy nie lubiłam mówić o swoich słabościach, na które nie mam wpływu, szczególnie jeżeli chodzi o takie sprawy, jak choroba, bo z mówieniem o wadach charakteru problemów nie mam Może się wstydzę, pewnie tak, choć wiem, że to głupie i niedojrzałe .
Mój facet dowiedział się po roku bycia w związku, że mam łuszczycę, ale trzeba mu przyznać, że zapytał mnie o to raz, na początku znajomości i nigdy już do tego nie wracał, porozmawialiśmy o tym dopiero, gdy sama poruszyłam temat, a dzisiaj jest moim naczelnym smarującym zmiany, których ja nie mogę dosięgnąć
Chętnie poznam Wasze doświadczenia w tej kwestii, może sama w końcu zacznę otwarcie mówić o ł.