Poznajmy się
: 27 kwie 2017, o 21:55
Dobry wieczór wszystkim
Jestem Ania, mam 26 lat i na łuszczycę choruję od jakiś 8 lat - sama nie wiem kiedy to minęło. Wysypało mnie po raz pierwszy po tym jak chorowałam 3tyg. na anginę i stosowałam chyba 3 różne antybiotyki - skończyło się czwartym tygodniem w domu z uczuleniem na całym ciele po którymś z nich, a po jakimś czasie właśnie łuszczycą. Zaczęło się od głowy i paru kropek na nogach, dekolcie i brzuchu, przy czym pamiętam, że chyba dopiero piąty z kolei dermatolog po chwili badania stwierdził, że to łuszczyca
Standardowo dostałam sterydy, nie bardzo jednak pomagały. Objawieniem okazała się dla mnie robiona maść od Ojców Bonifratrów - nie wiem czy ktoś z Was stosował - wyleczyła mi skorupę na głowie dosłownie w tydzień. Na ciele trwało to dłużej, ale również pomogło, a ja byłam w szoku, że pomogły zioła a sterydy nie dawały rady. Od tego czasu na ciele miałam spokój przez tyle lat, czasami miałam drobne zmiany pod pachami, które schodziły po dwóch dniach smarowania Cutivate, a na głowie niestety łuszczyca była w pewnym stopniu cały czas - ratowałam się Diprosaliciem, niestety Bonifratrzy zmienili coś w składzie płynu na głowę i już nie pomagał... W każdym razie były to małe zmiany raz kiedyś i schodziły po sterydach, więc się nie przejmowałam.
Wszystko się zmieniło tej zimy. Obsypało mi strasznie głowę i po raz pierwszy od tylu lat pojawiły się kropki na łokciach, nogach i piersiach. Diprosalic i Cutivate pomagały na chwilę, więc poszłam do dermatologa i to chyba był błąd. Dostałam oczywiście całą serię sterydów typu Clarelux, Dermovate, Daivobet, jakieś robione aptecznie maści i maść konopną. Pomogły na chwilę i wysypywało mnie jeszcze bardziej. Szalę goryczy przelało to, że gdy poszłam po miesiącu na wizytę do Pani dermatolog i opowiadałam jak stosowałam się do jej zaleceń przeraziła się, że sporą zmianę która obejmuje mi pół sutka przez miesiąc smarowałam Daivobetem. Zarzekała się, że na pewno mówiła mi, że powinnam to robić maksymalnie 3 dni pod rząd... Bo przecież chciałam sama sobie zaszkodzić
Skierowała mnie na USG i przepisała kolejną porcję sterydów. Kazała mi też zastanowić się nad lampami. W każdym razie zraziłam się po tej wizycie do tej Pani dr i stwierdziłam, że spróbuję wyleczyć się bez sterydów.
I tak trafiłam na to forum, chociaż subskrypcję maili od Pawła miałam dawno
Znalazłam tu informacje o Magnisporze, który zamówiłam wczoraj i mam wielką nadzieję, że mi pomoże. Na razie próbuję złuszczać łuskę na głowie Cerkogelem, ale ze średnim skutkiem - mam 10%, myślicie że 30% pomogłoby bardziej? No i oczywiście już od dłuższego czasu używam do głowy (bo to z nią mam największy problem) szampony Pharmaceris i Paraderm, chociaż nie widzę za bardzo efektów. Przeczytałam też tu o Medidermie, który kupiłam wczoraj. Naprawdę to forum jest skarbnicą wiedzy
Podsumowując mam nadzieję, że uda mi się podleczyć skórę BEZ sterydów. Zwłaszcza, że po tym wszystkim próbowałam wrócić do Daivobetu i Cutivate - już na mnie nie działają.
Jeśli macie jakieś rady to chętnie wszystkie przyjmę. O ile ktoś dotarł do końca mojej obszernej historii...
Jeszcze raz witam wszystkich cieplutko i mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do swojego biedronkowego grona.

Jestem Ania, mam 26 lat i na łuszczycę choruję od jakiś 8 lat - sama nie wiem kiedy to minęło. Wysypało mnie po raz pierwszy po tym jak chorowałam 3tyg. na anginę i stosowałam chyba 3 różne antybiotyki - skończyło się czwartym tygodniem w domu z uczuleniem na całym ciele po którymś z nich, a po jakimś czasie właśnie łuszczycą. Zaczęło się od głowy i paru kropek na nogach, dekolcie i brzuchu, przy czym pamiętam, że chyba dopiero piąty z kolei dermatolog po chwili badania stwierdził, że to łuszczyca

Wszystko się zmieniło tej zimy. Obsypało mi strasznie głowę i po raz pierwszy od tylu lat pojawiły się kropki na łokciach, nogach i piersiach. Diprosalic i Cutivate pomagały na chwilę, więc poszłam do dermatologa i to chyba był błąd. Dostałam oczywiście całą serię sterydów typu Clarelux, Dermovate, Daivobet, jakieś robione aptecznie maści i maść konopną. Pomogły na chwilę i wysypywało mnie jeszcze bardziej. Szalę goryczy przelało to, że gdy poszłam po miesiącu na wizytę do Pani dermatolog i opowiadałam jak stosowałam się do jej zaleceń przeraziła się, że sporą zmianę która obejmuje mi pół sutka przez miesiąc smarowałam Daivobetem. Zarzekała się, że na pewno mówiła mi, że powinnam to robić maksymalnie 3 dni pod rząd... Bo przecież chciałam sama sobie zaszkodzić

I tak trafiłam na to forum, chociaż subskrypcję maili od Pawła miałam dawno


Podsumowując mam nadzieję, że uda mi się podleczyć skórę BEZ sterydów. Zwłaszcza, że po tym wszystkim próbowałam wrócić do Daivobetu i Cutivate - już na mnie nie działają.
Jeśli macie jakieś rady to chętnie wszystkie przyjmę. O ile ktoś dotarł do końca mojej obszernej historii...
